Myśląc Ojczyzna


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

We wtorek gościem polskich władz była kanclerz Niemiec Angela Merkel. Przyjechała do Polski reprezentując oczywiście niemieckie interesy, ale też jako nieformalny, faktyczny przywódca i decydent w Unii Europejskiej. Przyjechała, by miedzy innymi uzyskać od Polski poparcie dla swego, pochodzącego z Polski, i bardzo dla niej (i lewicowej Unii) wygodnego Donalda Tuska, który właśnie dlatego, że lojalnie sprzyja niemieckim interesom, jest dla pani kanclerz idealnym kandydatem – figurantem do kierowania obradami Rady Europejskiej przez kolejne dwa i pół roku.

Pani kanclerz na zadane panu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu pytanie, o możliwość poparcia przez Polskę jej osobistego faworyta D. Tuska, udającego w Unii Europejskiej reprezentanta polskich interesów, usłyszała od prezesa Prawa i Sprawiedliwości, iż Donald Tusk jest w Polsce postacią bardzo kontrowersyjną, że toczą się wobec niego różne postępowania, w których może być jakaś jego odpowiedzialność polityczna, prawna lub karna. Prezes Jarosław Kaczyński stwierdził, że Polska nie może poprzeć tej kandydatury na dalszą dwuipółletnią kadencję. Zresztą pan Donald Tusk nie prosił polskich władz o wsparcie, poprosił o nie swych zagranicznych mocodawców, głównie Niemców, którzy są mu najwyraźniej ideowo, kulturowo i mentalnie najbliżsi. Gdyby jednak kandydaturę Donalda Tuska pani kanclerz – wbrew stanowisku Polski – w Unii Europejskiej przeforsowała, byłby to ogromny afront dla Polski i mocno ważył na stosunkach polsko – niemieckich. Ale dla pana Donalda Tuska nie ma ceny, której by kosztem Polski nie zapłacił dla swych osobistych, mocno też finansowych, interesów. Skoro widzi, iż Polska go nie popiera, to powinien – jak się zdaje – honorowo i godnie wycofać się, a nie godzić się na pogarszanie relacji Polski z Niemcami.

Donald Tusk nie zasługuje na poparcie Polski, gdyż kilkakrotnie wypowiadał się też jaskrawie przeciwko interesom Polski, np. krytykując skandalicznie nowego prezydenta Trampa, który w obecnej sytuacji politycznej, jest jedynym sprzymierzeńcem wojskowym Polski, czy też wymagając od Polski przyjmowania uchodźców islamskich z Niemiec. A teraz kandydując wbrew interesom politycznym Polski na kolejne dwa i pół roku na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, gdzie dotychczas reprezentuje i nadal reprezentowałby interesy w istocie niemieckie i działał z tej pozycji przeciwko Polsce. Wielokrotnie też zresztą Donald Tusk wtrącał się w wewnętrzną politykę naszego państwa, m.in. zagrzewając w połowie grudnia do podtrzymywania rokoszu i buntu dla siłowego pozbawienia legalnych władz Prawa i Sprawiedliwości możliwości rządzenia. Donald Tusk wielokrotnie atakował polski rząd, więc Polska poparcia dla tej kandydatury nie udzieli.

Prezes Jarosław Kaczyński powiedział pani Merkel, że w ogóle takie stanowisko jak Przewodniczący Rady Europejskiej winno zniknąć ze struktury organizacyjnej Unii, gdyż wprowadza chaos i osłabia pozycję państw narodowych. Państwa narodowe są często w Radzie Europejskiej dominowane właśnie przez jej przewodniczącego, niemającego jednak żadnego mandatu demokratycznych wyborów. Stanowisko to ma sztuczny i zbędny charakter, wyłącznie celebracyjny i przewidziany jest jako sine cura dla osób zasłużonych dla interesów unijnych i niemieckich. Polska wyraziła swą opinię na temat niemieckiego ulubieńca – Donalda Tuska, bardzo jest jednak prawdopodobne, że Niemcy zrobią krnąbrnej Polsce na złość i swego kandydata Tuska jednak przepchną. Tym bardziej, że Donald Tusk z Polską nigdy się nie utożsamiał, nigdy nie odwołał swego skandalicznego poglądu, że dla niego „polskość to nienormalność”. Ale właśnie takie osoby jak Donald Tusk wyławiane spośród polskich polityków wykonują dla Niemców nieocenione, antypolskie usługi. I pomyśleć, że taka bezideowa osoba jak Donald Tusk przez kilka dobrych lat była polskim premierem. Najgorsze jest jednak to, że wybrali go na to niestety sami Polacy.

Szczęść Boże!

drukuj