Felieton „Spróbuj pomyśleć”: Traktat o szczepionkach


Pobierz Pobierz

Szanowni Państwo!

Akurat mamy bezterminowy strajk lekarzy, który nie wiadomo kiedy się skończy, chociaż kiedyś przecież skończyć się musi. Warto zwrócić uwagę, że strajkują tylko lekarze w szpitalach państwowych, natomiast w prywatnych klinikach pracują, jak gdyby nigdy nic. Najwidoczniej w prywatnych klinikach są zadowoleni ze swoich zarobków, a narzekają tylko na zarobki w szpitalach państwowych. Cóż można na to poradzić?


Nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, żeby dojść do wniosku, że gdyby wszystkie szpitale były prywatne, to żadnych strajków lekarzy by nie było, to chyba jasne? No tak, ale nie wszystkich ludzi byłoby stać na zapłacenie kosztów leczenia w prywatnym szpitalu. Tak w każdym razie wielu ludzi myśli i ma sporo racji. Kiedy bowiem podliczyć to wszystko, co państwo ludziom zabiera pod przymusem w podatkach i przymusowych ubezpieczeniach, to wychodzi ponad 80 procent dochodu rodziny pracowników najemnych. W takiej sytuacji wiele z tych rodzin rzeczywiście nie byłoby stać na samodzielne opłacenie szpitalnego leczenia. Gdyby jednak państwo zabierało im mniej?

Każdemu wolno marzyć, więc wyobraźmy sobie, że państwo nie zabiera więcej, niż 20 procent dochodu. Ot, tyle, żeby sfinansować wydatki wojskowe, koszty bezpieczeństwa wewnętrznego, wymiaru sprawiedliwości, polityki zagranicznej i niewielką administrację. Gdyby więc do naszej dyspozycji zostawało nam nie 17 procent – jak dzisiaj – ale 80 procent naszych dochodów, to z całą pewnością stać by nas było na zapłacenie za szpital. Lekarze nie musieliby strajkować, najwyżej zastrajkowaliby urzędnicy, ale tego i tak nikt by nie zauważył; ludzie przestaliby chodzić do urzędów, bo niby po co?

Oczywiście to są tylko marzenia, bo urzędnicy chcą być potrzebni, chcą nam „służyć”, więc nigdy do takiej sytuacji nie dopuszczą. Dzięki temu mamy strajk bezterminowy.

Zanim tedy jakoś się zakończy, możemy spokojnie zastanowić się nad pewną kwestią pośrednio związaną z ochroną zdrowia, mianowicie – nad szczepionkami.

Szczepionka polega na tym, że do organizmu pacjenta wprowadza się chorobotwórcze bakterie – ale osłabione. Nie są one w stanie wywołać groźnej choroby, tylko pobudzają organizm do wytworzenia ciał odpornościowych. Dzięki temu człowiek zaszczepiony będzie już odporny wtedy, gdy zaatakują go bakterie naprawdę groźne.

Przypominam o tym wszystkim dlatego, żeby wykazać, iż szczepionki mają zastosowanie nie tylko w ochronie zdrowia. Oto niedawno telewizja TVN doniosła na cała Polskę, że Aleksander Kwaśniewski wziął „prawie milion złotych” dla swojej fundacji „Amicus Europae” od ukraińskiego oligarchy Wiktora Pińczuka, który nie dość, że jest ukraińskim oligarchą, to jeszcze – zięciem byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. Najciekawsze w tym wszystkim nie było to, że Aleksander Kwaśniewski wziął pieniądze. Sensacja byłaby, gdyby nie wziął. Najciekawsze było to, że roztrąbiła o tym na całą Polskę stacja telewizyjna TVN, w której pani Jolanta Kwaśniewska w programie „Style”, uczy tubylczych Irokezów, jak jeść bezę. W dodatku roztrąbiła o tym w przeddzień wiecu na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie Aleksander Kwaśniewski w towarzystwie Lecha Wałęsy i Andrzeja Olechowskiego „bronił demokracji”. Czyżby razwiedka rozchorowała się na schizofrenię, czy też atak stacji TVN na Aleksandra Kwaśniewskiego jest tylko rodzajem szczepionki?

Zwróćmy uwagę, że wzięcie pieniędzy od Wiktora Pińczuka nie jest sprzeczne z prawem. Jest tylko nieładne, ale za „nieładne” nikt nikogo nie wsadza do kryminału, zwłaszcza w „demokratycznym państwie prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Zatem zjadliwość oskarżycielskich bakcyli jest mocno osłabiona. Skoro tak, to oskarżenie TVN obliczone jest nie na zaszkodzenie Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, co raczej – na przyzwyczajenie opinii publicznej, ze jest on człowiekiem może i lekkomyślnym, ale dobrym z kościami, którego tylko złośliwie się czepiają.

Żeby było więcej pewności, że pierwsza szczepionka podziała, już wkrótce TVN zaaplikowała następną rozgłaszając, iż Aleksander Kwaśniewski brał pieniądze również od Narodowego Banku Polskiego i to w okresie, gdy jego prezesem był Leszek Balcerowicz. To już nie żaden zarzut, to właściwie certyfikat niewinności, bo czy możliwe jest, by było coś złego w braniu pieniędzy od Leszka Balcerowicza? Jasne, że niemożliwe, toteż to była raczej surowica, niż szczepionka. Teraz Aleksander Kwaśniewski wydaje się uodporniony dostatecznie, to znaczy – opinia publiczna, a przynajmniej jej część – wytresowana tak, że kiedy pojawią się poważne oskarżenia o sprawy kryminalne – absolutnie w nie nie uwierzy. I o to właśnie chodzi, bo Aleksander Kwaśniewski nie będzie musiał ani śpiewać, ani tańczyć. Powie tylko, że oskarżenia mają „charakter polityczny” i dalej będzie spokojnie „bronił demokracji”.

Warto bowiem zwrócić uwagę o ile na froncie krajowym akcję szczepienia wykonuje TVN, to na front zagraniczny rzucono samego redaktora Michnika, który na łamach „Le Mode” szkaluje Polskę, aż miło! Widać wyraźnie, że z obrońcami demokracji nie ma żartów. Wprawdzie oficjalnie wyrzekają się „nienawiści” i „zemsty”, ale już Radio Erewań przestrzegało, że wojny wprawdzie nie będzie, za to rozgorzeje taka walka o pokój, iż nie pozostanie kamień na kamieniu.

Inną szczepionkę zastosował „Przekrój”, zamieszczając materiał ilustrujący skandaliczne zachowanie uczestników wycieczek żydowskiej młodzieży do Polski oraz panoszenie się towarzyszących tym wycieczkom uzbrojonych izraelskich agentów. Dlaczego akurat „Przekrój”, skoro jego wydawca – Edipresse chwali się, że „szanuje narodowe tradycje i wzorce”? Mniejsza o to, ale kto i na jakiej podstawie wpuszcza do Polski uzbrojonych izraelskich bezpieczniaków? Zachowują się oni, jak u siebie w domu, a polska policja podkula pod siebie ogony. Krzysztof Kozłowski, groteskowy minister, czy może ambasador pełnomocny do spraw kontaktów z diasporą żydowską, bąka tylko, że to wszystko w służbie bezpieczeństwa. Nooo, skoro w Służbie Bezpieczeństwa, to oczywiście wszystko jasne, nawet to, że polskie władze boją się egzekwować polskie prawo.

Warto jednak zadać sobie pytanie, że skoro Polska uchodzi w Izraelu za kraj aż tak niebezpieczny, iż młodzieży muszą towarzyszyć uzbrojeni agenci, to dlaczego tylu Izraelczyków ubiega się o polskie paszporty? Czyżby z nudów chcieli poigrać sobie z ogniem? Aż tak źle chyba nie jest; prawdopodobnie uważają Polskę za kraj znacznie bezpieczniejszy, niż, dajmy na to, Izrael. No dobrze, ale w takim razie po co to całe przedstawienie z uzbrojonymi agentami, którzy zachowują się jak u siebie z domu? Czyżby to była taka szczepionka, mająca przyzwyczaić nas, iż taka okupacja to stan normalny? Yo nie jest wykluczone; inne narody tez są tak tresowane, więc z pewnością nie może to być przypadek. Tak czy owak widać, że chociaż lekarze strajkują, to o nasze zdrowie ktoś jednak się troszczy i aplikuje nam szczepionki, jednak za drugą. Czy się przyjmą, to inna sprawa.


Szczęść Boże!

Stanisław Michalkiewicz

drukuj