Czy Poznaniem będzie rządziła prawica?


Pobierz Pobierz

Po raz pierwszy od prawie 70 lat stolicą Wielkopolski może rządzić prawica

Najmłodszy wielkopolski parlamentarzysta, Jacek Tomczak (PiS), będzie prawdopodobnie
wspólnym kandydatem na prezydenta Poznania popieranym przez szeroki obóz prawicy.
Jego nominację musi jeszcze zatwierdzić czerwcowy kongres PiS, ale – jak przyznają
politycy tej partii – to tylko formalność. Wspólna lista może – wobec wyraźnych
podziałów wśród zwolenników centrum – przynieść pierwsze od lat zwycięstwo
obozu narodowego w Poznaniu. Chęć utworzenia z Prawem i Sprawiedliwością wspólnych
list samorządowych deklaruje również m.in. spora grupa działaczy LPR z rejonów:
kujawsko-pomorskiego, warmińsko-mazurskiego, Pomorza, Lubelszczyzny i niektórych
okręgów Dolnego Śląska. Już wcześniej członkowie LPR z tych regionów zapowiadali
zdecydowane poparcie dla grupy posłów "reformatorów" opowiadających
się za współpracą z partią Jarosława Kaczyńskiego.
– Poznaniem rządzi układ centro-lewicowy, czyli dawna Unia Wolności, obecnie
jako Platforma Obywatelska wespół z SLD. Efekty widać: kolejne afery, podejrzenia
niegospodarności, oskarżony prezydent. A Poznań przecież najlepiej rozwijał
się przed wojną, kiedy władzę w nim sprawowała niepodzielnie prawica – mówi
Jacek Tomczak, poseł PiS.
Ten 33-letni obecnie parlamentarzysta jest uważany za głównego kandydata prawicy
na stanowisko prezydenta miasta Poznania w jesiennych wyborach samorządowych.
Głównego i praktycznie jedynego – samorządowi działacze Ligi Polskich Rodzin,
którym przed czterema laty nie udało się zawrzeć samorządowej koalicji z PiS,
teraz deklarują wolę wspólnego startu w wyborach do władz miasta i województwa
wielkopolskiego. Są też gotowi poprzeć kandydata PiS.
– Jest niepowtarzalna szansa wygrania wyborów w Poznaniu, ale musimy stworzyć
wspólną listę i wybrać wspólnego kandydata na prezydenta miasta. W przeciwnym
wypadku, jeśli pójdziemy podzieleni, znów wygra Platforma – mówi wicemarszałek
województwa wielkopolskiego Przemysław Piasta (LPR) i dodaje: – Jeśli PiS zaproponuje
posła Jacka Tomczaka, to jest to kandydatura, którą warto rozważyć.
Choć formalnie Ligą Polskich Rodzin w Wielkopolsce kieruje profesor Maciej
Giertych, którego stosunek do PiS jest mocno krytyczny, to jednak dla obserwatorów
wielkopolskiej sceny politycznej nie ulega wątpliwości, że "rząd dusz" w
lokalnej LPR trzyma właśnie wicemarszałek Piasta, jeden z głównych zwolenników
zarówno rządowej, jak i samorządowej koalicji z PiS.
Ewentualna decyzja prof. Macieja Giertycha (na którego wniosek zarząd województwa
podjął decyzję, iż "tylko przewodniczący ma prawo negocjować koalicję
samorządową) o samodzielnym starcie Ligi w wyborach samorządowych w Wielkopolsce
prawdopodobnie skończyłaby się podziałem w lokalnych strukturach.
– Samodzielny start LPR w Poznaniu to wynik w granicach 2-3 proc., a sojusz
wyborczy z Samoobroną to kompromitacja. Możemy wspólnie z PiS sięgnąć po władzę
w mieście, zrobić coś dla Poznania. Głupotą byłoby marnowanie takiej szansy
– mówi nam jeden z regionalnych działaczy tej partii.
Działacze LPR unikają jak ognia mówienia o rozpadzie, podziałach i odejściach.
Nie ulega wątpliwości, że ewentualne zablokowanie przez związane z Romanem
Giertychem władze partii samorządowej koalicji PiS – LPR w Poznaniu spowoduje,
że wielu znanych działaczy tego ugrupowania skorzysta z wynegocjowanej podczas
rozmów o koalicji rządowej propozycji startu z listy PiS. W przypadku wystawienia
dwóch alternatywnych list wyborczych to prawdopodobnie właśnie na listach Prawa
i Sprawiedliwości znalazłyby się tak znane w środowisku Ligi osoby, jak: prof.
Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, przewodnicząca sejmiku wielkopolskiego Elżbieta
Barys czy wicemarszałek województwa Przemysław Piasta, a to oznaczałoby dla
Ligi zdecydowany odpływ elektoratu właśnie w kierunku PiS.
– Z otwartymi ramionami powitamy działaczy LPR na wspólnych listach samorządowych
– deklaruje poseł Jacek Tomczak (PiS).
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" działacze zarówno PiS, jak i LPR
podkreślają, że chociaż w poprzedniej kadencji mimo długotrwałych negocjacji
nie udało się w Poznaniu przygotować wspólnej listy samorządowej, a z obu stron
padło pod adresem konkurentów wiele gorzkich słów – teraz sytuacja się zmieniła.
I nie tylko dlatego że – jak przekonuje Tomczak – wspólną listę samorządową
gwarantuje porozumienie wynegocjowane przez posła Bogusława Kowalskiego.
– Jestem przekonany, że nasi partnerzy z LPR to realiści i zdają sobie sprawę
z tego, że na bardzo trudnym poznańskim gruncie tylko wspólny kandydat i wspólna
lista mają szansę wygrać wybory – podkreśla poseł Filip Libicki (PiS).
A szansa na "przejęcie władzy" w stolicy Wielkopolski przez prawicę
jest – jak zgodnie podkreślają zarówno politycy PiS, jak i LPR – olbrzymia.
Choć rządząca obecnie w Poznaniu Platforma Obywatelska w wyścigu do prezydenckiego
fotela wystawi prawdopodobnie posłankę Marię Pasło-Wiśniewską (PO), to jednak
głosy potrzebne do zwycięstwa może odebrać jej obecny prezydent Ryszard Grobelny,
który – jak się nieoficjalnie mówi – przymierza się do wystawienia własnego
komitetu wyborczego. Grobelny prezydentem Poznania został dzięki poparciu Platformy
Obywatelskiej, jednak utracił je po tym, jak prokuratura postawiła go w stan
oskarżenia w dwóch głośnych sprawach "Afery Kulczyka" i "Kupca
Poznańskiego". W pierwszym przypadku prokuratura postawiła mu zarzut nadużycia
zaufania w obrocie gospodarczym, w drugim – niedopełnienia obowiązków służbowych
i pozbawienia budżetu Poznania znacznej kwoty pieniędzy.
O głosy wyborców "centrum" ubiegać się może prawdopodobnie również
były prezydent Poznania – Wojciech Szczęsny Kaczmarek (dawniej UW, obecnie
Demokraci.pl), również oskarżony w sprawie "Kupca Poznańskiego".
Nie wiadomo jeszcze, kto będzie kandydatem lewicy, jednak nieoficjalnie pojawiają
się dwa nazwiska: eurodeputowanego Marka Siwca (SLD) i Sylwii Pusz (SdPL).

Wojciech
Wybranowski

drukuj