Znany prowokator był współpracownikiem SB
Prowokator z Krakowskiego Przedmieścia – Andrzej Hadacz był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Donosił na swoich kolegów z pracy.
Andrzej Hadacz pojawił się nagle w 2010 roku przed Pałacem Prezydenckim wśród obrońców krzyża. Już wtedy jego skrajne zachowania budziły wiele wątpliwości. Prowokacje z udziałem Hadacza zostały wykorzystane przez platformę w jednym z jej spotów wyborczych. Pojawiał się na wszelkich możliwych zgromadzeniach publicznych. W pewnym momencie całkowicie zmienił swoje sympatie polityczne. Przyszedł nawet na marsz równości.
W pewnym momencie Andrzej Hadacz stał się gorącym zwolennikiem Platformy Obywatelskiej i Bronisława Komorowskiego. Pojawił się również w TVP na debacie prezydenckiej. Wywołał wtedy awanturę w otoczeniu Andrzeja Dudy.
– Kaczyński mnie okłamał. To jest oszust! Andrzej Duda jest taki sam jak Kaczyński – krzyczał wówczas do zwolenników obecnego prezydenta.
Według ustaleń dziennikarzy tygodnika wSieci, Hadacz za prowokację miał otrzymać mieszkanie komunalne w Warszawie. Tygodnik dotarł w Instytucie Pamięci Narodowej do teczki Hadacza. Tak naprawdę ma on nazywać się Andrzej Dobosz. Z dokumentów wynika, że był współpracownikiem bezpieki o pseudonimie „Matka”. Pracując w kopalni węgla kamiennego w Jastrzębiu Zdroju donosił na swoich kolegów z pracy. W grudniu 1988 roku został wyeliminowany ze współpracy za popełnienie przestępstwa.
TV Trwam News/RIRM