Znaleziono kolejne szczątki podczas prac ekshumacyjnych IPN na cmentarzu wojskowym w Białymstoku
Szkielet kolejnej osoby został odnaleziony podczas prac prowadzonych przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN na cmentarzu wojskowym w Białymstoku. Są tam jamy grobowe ze zbiorowymi pochówkami, prawdopodobnie ofiar terroru komunistycznego. Dotąd znaleziono szczątki dziesięciu osób.
Instytut Pamięci Narodowej prowadzi śledztwo związane z pochówkami, dotyczącymi zbrodni komunistycznych. Władze Białegostoku deklarują, że po zakończeniu prac przez IPN pomogą w organizacji pochówku odkrytych szczątków.
Po kilku latach przygotowań, w połowie października, wykonane zostały sondażowe wykopy w jednej z alejek cmentarza tak, by nie naruszyć istniejących pochówków. W pierwszej części przebadanej alejki odkryto ponad 20 jam grobowych, z których przebadano wtedy pięć; z trzech podjęto szczątki dziewięciu osób.
„Pewne nieliczne, ale jednak istniejące relacje świadków, mówiły o tym, że tutaj, pomiędzy rzędami grobów ludzi zasłużonych dla władzy komunistycznej (…) chowano tych, których uśmiercano w więzieniach i aresztach białostockich, ale także ludzi, którzy zginęli w akcjach w okolicach Białegostoku” – mówił zastępca prezesa IPN, Krzysztof Szwagrzyk, p.o. dyrektora Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
Krzysztof Szwagrzyk wraz z m.in. dyrektorem oddziału IPN w Białymstoku, Markiem Jedynakiem, oraz zastępcą prezydenta Białegostoku, Rafałem Rudnickim, wizytował miejsce, gdzie prowadzone są prace. Jak poinformował, odnaleziono tam szczątki dziesiątej osoby.
„Wszystko wskazuje na to, że relacje świadków były prawdziwe, że cmentarz wojskowy w Białymstoku (…) to kolejne miejsce pamięci związane z terrorem komunistycznym” – dodał Krzysztof Szwagrzyk.
Zastępca prezesa IPN wymienił także inne takie miejsca w regionie, takie jak: białostocki areszt śledczy, siedziby Urzędów Bezpieczeństwa czy podbiałostockie Olmonty. Mówił, że wstępne dane dotyczące odkrytych dotąd szczątków wskazują, że ciała były wrzucone do dołów.
„Najczęściej są to jamy grobowe, gdzie są szczątki dwóch, trzech, może czterech osób. Ci ludzie są w jakichś ubraniach, są przy nich rzeczy osobiste, np. medaliki katolickie” – dodał.
Prace na cmentarzu potrwają do końca tygodnia i będzie to ich ostatni etap w tym roku. Kolejny zaplanowano na przyszły rok, niewykluczone, że prace potrwają wiele tygodni. Krzysztof Szwagrzyk zwracał uwagę, że są to prace na cmentarzu i główną trudnością jest, by z licznych, znanych pochówków wytypować i odnaleźć te, które są głębiej lub obok.
Kolejnym etapem będzie identyfikacja szczątków.
„Wierzę, że tak jak w przypadku innych miejsc Białegostoku, ale także z całego kraju, przyjdzie taki czas, za kilka miesięcy, kiedy będziemy mogli powiedzieć, że mamy pierwsze identyfikacje z tego miejsca. Do tego dążymy, taki jest nasz cel” – dodał wiceprezes IPN.
„Jako miasto, we współpracy z Instytutem na pewno będziemy chcieli, po zakończeniu tych wszystkich prac prowadzonych na cmentarzu, dokonać pochówku, chociażby w kolumbarium, szczątków tych osób, które tutaj zostały odnalezione. Jaka będzie tego forma, ustalimy to z IPN. Prace będą tu prowadzone dalej na wiosnę, może dłużej” – powiedział zastępca prezydenta Białegostoku, Rafał Rudnicki. Dodał, że działania IPN są prowadzone w porozumieniu z miastem.
Na cmentarzu wojskowym są już specjalne kolumbaria, gdzie od czterech lat spoczywają szczątki ofiar m.in. UB, odkryte na terenie białostockiego aresztu śledczego i w innych miejscach w regionie.
Instytut przypomina, że sama nekropolia była wykorzystywana do ukrywania ofiar, które zmarły w różnych okolicznościach, w okresie lipiec-sierpień 1944 do lat 50. ubiegłego wieku. Część to ofiary metod śledczych stosowanych przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, inne przywożono z aresztu śledczego, w tym po egzekucjach.
Do bezimiennych pochówków tzw. resortowych, czyli związanych z działalnością resortu bezpieczeństwa władzy komunistycznej, wykorzystywano wolne przestrzenie na cmentarzu między grobami i wzdłuż ogrodzenia, ale też stosowano taką metodę, że przed oficjalnym pogrzebem zaplanowanym na tej nekropolii w tym samym grobie chowano najpierw takie ofiary, przysypując je ziemią.
IPN liczy na to, że część ofiar, których szczątki będą odkrywane na tej nekropolii, uda się zidentyfikować dzięki bazie DNA. Apeluje też do bliskich osób – którzy stracili kogoś z rodziny w latach 1944-1956 i do tej pory nie znaleźli miejsc, gdzie mogą być ich bliscy pochowani – o zgłaszanie się do Instytutu.
PAP