W Warszawie proces Ciastonia i Sasina
W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa ma ruszyć dziś proces generałów Służby Bezpieczeństwa: Władysława Ciastonia, byłego szefa SB oraz dyrektora Departamentu V MSW Józefa Sasina, oskarżonych o bezprawne powołanie w stanie wojennym opozycjonistów na ćwiczenia wojskowe. Według Instytutu Pamięci Narodowej, był to pretekst do pozbawienia wolności 304 osób.
W śledztwie oskarżeni nie przyznali się do winy. Grozi im do 10 lat więzienia. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa wysłucha m.in. ponad 220 pokrzywdzonych.
Dr Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, powiedział, że Polska musi dążyć do sprawiedliwego rozliczenia winnych starego systemu.
– Nie zakończyliśmy jeszcze okresu rozliczenia – w zasadzie ten okres rozliczeń komunizmu wygląda u nas bardzo kiepsko. Dlatego też z ogromną nadzieją patrzę na każdy tego typu proces. Co prawda, nie ma już wśród żyjących głównego architekta ostatniej wersji polskiego komunizmu – Wojciecha Jaruzelskiego. Żyje jeszcze gen. Kiszczak, który ciągle wymiguje się od wymiaru sprawiedliwości złym stanem zdrowia – w tej chwili jest badany w Gdańsku i badania te wciąż się przedłużają, ale żyją jeszcze ci młodzi – współpracownicy i podwładni. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby postawić ich przed sądem i skazać – powiedział dr Jerzy Bukowski.
Na przełomie roku 1982-83 powołani na ćwiczenia spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach; dostali stare buty i mundury; zlecano im też różne – najczęściej nieprzydatne – zadania, jak np. kopanie rowów.
Według IPN, warunki były surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych. Ćwiczenia teoretycznie przeznaczone były dla żołnierzy rezerwy; powołano na nie głównie działaczy „Solidarności” z Pomorza.
RIRM