[TYLKO U NAS] T. Stankiewicz-Podhorecka: Dyktat relatywizmu w sztuce gwarantuje tzw. twórcom pseudoprzedstawień totalną wolność, w ramach których dewiacja uzyskuje status normy
Dzisiaj w kulturze człowiek nie jest już koroną Bożego stworzenia, lecz jest zrównywany ze zwierzęciem. Chodzi o to, by zbudować nowy obraz świata i człowieka oderwanego od korzeni religijnych i narodowych – powiedziała Temida Stankiewicz-Podhorecka, krytyk teatralny, podczas audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.
W Polsce coraz częściej zauważamy brutalizację i wulgaryzację w przestrzeni publicznej w różnych wymiarach. Obserwujemy to m.in. podczas protestów na ulicach, w mediach, a także podczas sztuk teatralnych.
– Żeby mówić o wulgaryzacji kultury, sztuki i teatru, trzeba cofnąć się do początku lat 90. XX wieku, czyli początku transformacji ustrojowej. Można było wtedy zaobserwować, że mamy do czynienia z realizowaniem lewicowego punktu widzenia w przestrzeni kulturalnej. Jest to bardzo ważne, ponieważ kultura ma ogromny wpływ na kształtowanie młodzieży. Niestety Prawica nie zagospodarowała tej przestrzeni, ponieważ skupiła się na sprawach społecznych i gospodarczych. W związku z tym nie stworzyła alternatywy dla liberalno-lewicowego poglądu funkcjonującego w przestrzeni kultury – powiedziała krytyk teatralny.
Zdaniem gościa audycji „Aktualności dnia” obecnie cały program kultury i teatru ukierunkowany jest w stronę ideologii środowisk lewicowo-liberalnych.
– Początkowo odbywało się to małymi kroczkami, aby nie utracić widowni, która nie była wtedy jeszcze przygotowana na taką indoktrynację. Publiczność nie była uformowana, by bez sprzeciwu oglądać wulgarne przedstawienia propagujące bluźnierstwa, profanację, dewiacje homoseksualne, zoofilię, uderzanie w Kościół katolicki oraz w wartości patriotyczne – wyjaśniła Temida Stankiewicz-Podhorecka.
Jednak z czasem zaczęto oswajać publiczność z brutalizacją i wulgaryzacją sztuki poprzez wdrażanie tzw. nowoczesnego myślenia o kulturze i teatrze. Takie działania doprowadziły do tego, że starsza publiczność odeszła z teatru.
– Obecnie widzimy w teatrze wyzbycie się duchowości oraz ucieczkę od prawdy. Dyktat relatywizmu w sztuce gwarantuje tzw. twórcom pseudoprzedstawień totalną wolność, w ramach których dewiacja uzyskuje status normy (…). Dzisiaj w kulturze człowiek nie jest już koroną Bożego stworzenia, lecz jest zrównywany ze zwierzęciem. Chodzi o to, by zbudować nowy obraz świata i człowieka oderwanego od korzeni religijnych i narodowych – poinformowała krytyk teatralny.
Gość „Aktualności dnia” zwróciła uwagę, że promowana w sztuce brzydota oraz brutalizacja negatywnie oddziałuje na polską młodzież, która jest obecnie przeważającą publicznością na wystawianych sztukach.
– Obserwuje młodzież wychodzącą z teatru, która zachowuje się podobnie. Ich językiem jest wulgaryzm taki sam jaki przed chwilą usłyszeli na scenie. Dlatego trudno jest się dziwić wulgaryzacji życia poza teatrem, jeśli w sztuce, filmie i literaturze funkcjonują złe wzorce – oceniła Temida Stankiewicz-Podhorecka.
O znacznym obniżeniu poziomu sztuk teatralnych świadczy również fakt, że większość placówek kulturalnych nie chce wystawiać sztuk Cypriana Kamila Norwida, choć Sejm ustanowił rok 2021 rokiem tego poety.
– Dzieje się tak, dlatego że Cyprian Kamil Norwid ze swoim patriotyzmem i katolicyzmem nie mieści się w narzuconej nam przez środowiska liberalno-lewicowe poprawności politycznej (…). Jesteśmy świadkami rewolucji obyczajowej i kulturowej wojny – poinformowała rozmówczyni Radia Maryja.
Rozmowa z udziałem Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej dostępna jest [tutaj].
radiomaryja.pl
