fot. twitter.com/bernacinski

[TYLKO U NAS] Ł. Bernaciński: Na tle Europy obostrzenia w Polsce są dosyć liberalne, ale powinniśmy walczyć o obiektywny standard poszanowania praw i wolności obywatelskich

Na tle Europy obostrzenia w Polsce są dosyć liberalne. Natomiast nie powinno nas to cieszyć, ponieważ walczymy o obiektywny standard poszanowania praw i wolności obywatelskich. Przez pryzmat standardu konstytucyjnego trzeba oceniać, czy prawo powinno zostać uchwalone, nie porównując się z innymi krajami w tym zakresie – zaznaczył Łukasz Bernaciński, prawnik i członek zarządu Ordo Iuris, w reportażu „Wolność Słowa: Czas absurdu” na antenie TV Trwam.

Dożyliśmy do czasów, gdzie trzeba na nowo przypominać, jakie są źródła prawa powszechnie obowiązującego. Mamy dzisiaj niesamowitą niestabilność prawa.

– Najpierw jest konstytucja, później ustawa zgodna z konstytucją, a następnie rozporządzenie zgodne z ustawą i konstytucją. Dopóki Trybunał Konstytucyjny nie uzna, że dany przepis jest niezgodny z konstytucją, stosuje się domniemanie. Stosuje to policja przy egzekwowaniu nałożonych na obywateli obowiązków. Stosują to także organy administracji publicznej, nakładając kary finansowe, np. za niedostosowanie się do nałożonego obowiązku kwarantanny – wyjaśnił Witold Łukasik, analityk Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris.

– Dopóki nie ma orzeczenia wskazującego, że jest to niekonstytucyjny przepis, mówimy o tym, że dany przepis na ten moment jest legalny, ale jego nielegalność możemy wywodzić przed sądem administracyjnym. Niemniej jednak nie będzie to zmieniało faktu, że przepis jest w dalszym ciągu w obiegu prawnym – dodał.

14 grudnia 2021 roku posłowie wnieśli projekt tzw. ustawy covidowej. Wielu prawników wskazywało, że ma on charakter segregacyjny. 5 stycznia 2022 roku odbyło się wysłuchanie publiczne. Nikt nie opowiedział się za ustawą.

– Najprawdopodobniej będzie to prowadzić do rozróżniania, np. będą seanse dla zaszczepionych i dla niezaszczepionych – wskazał Łukasz Bernaciński, prawnik i członek zarządu Ordo Iuris.

27 stycznia do Sejmu wpłynął projekt zastępujący wcześniejszą propozycję ustawy. Według nowych zapisów pracodawca mógłby żądać od pracownika testowania się raz na tydzień i okazywania negatywnego testu na COVID-19. Co więcej, pracownicy, którzy zachorowali na koronawirusa, mogliby rozpocząć procedurę, w wyniku której otrzymaliby odszkodowanie od współpracowników bądź od pracodawcy.

– Z perspektywy prawnej takie rozwiązanie nie ma żadnego sensu. (…) Wprowadzenie go musi wywołać niepokoje społeczne – podkreślił Łukasz Bernaciński podczas kongresu „Oblicza pandemii” zorganizowanego 29 stycznia br. w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

– Mamy zgłoszenia od osób, u których pracodawca już weryfikuje zaszczepienie. Zastanawiające jest to, gdzie upatruje się on podstawy prawnej. (…) Takie działanie jest kompletnie bezpodstawne – powiedział Witold Łukasik.

Zaostrzanie przepisów sanitarnych w wielu krajach staje się powodem społecznego niezadowolenia. Obywatele wychodzą na ulice, by sprzeciwić się bezpośredniemu lub pośredniemu przymusowi szczepień.

– Na tle Europy obostrzenia w Polsce są dosyć liberalne. Natomiast nie powinno nas to cieszyć, ponieważ walczymy o obiektywny standard poszanowania praw i wolności obywatelskich. Przez pryzmat standardu konstytucyjnego trzeba oceniać, czy prawo powinno zostać uchwalone, nie porównując się z innymi krajami w tym zakresie – zaznaczył Łukasz Bernaciński.

Prawnik postawił pytanie, jakie są cele walki z epidemią?

– Jeżeli chcemy zatrzymać epidemię – czyli to, żeby ludzie nie chorowali – to szczepionki w tym nie pomogą z tego względu, że nadal będzie wysoka liczba zakażeń. Jeżeli chcemy udrożnić służbę zdrowia, zachować do niej dostęp także dla innych pacjentów niż covidowi, to w tym zakresie szczepionki będą pomagać w walce z epidemią, ponieważ redukują ryzyko ciężkiego przebiegu i zgonu. Wydaje się jednak, że narracja medialna jest nastawiona na liczbę zakażeń. To one są na czerwonych paskach, na głównych stronach portali. Dopóki liczba ta nie spadnie, to pandemia nie zostanie odwołana – zauważył członek zarządu Ordo Iuris.

Ewelina Gierszewska, specjalista chorób wewnętrznych, podkreśliła, że w obecnej sytuacji „nie chodzi o to, że chcemy wszystko zanegować. Widzimy mnóstwo absurdów. Trudno więc stać obojętnym i nie szukać odpowiedzi na to, dlaczego jest ich tak dużo”.

– Od początku mówiło się nam, że lekarze mają się zaszczepić, żeby przyjmować pacjentów. Część z nich się zaszczepiła i nadal boi się przyjmować pacjentów albo nie chce przyjmować osób niezaszczepionych. Zarówno niezaszczepieni, jak i zaszczepieni mogą zachorować i przenieść wirusa. Segregacja sanitarna nie ma więc żadnych podstaw. Gdyby szczepienie chroniło nas przed zachorowaniem, to miałoby to sens – wskazała z kolei Ewelina Gierszewska.

– Kiedyś nie można było postawić diagnozy bez osobistego zbadania pacjenta. Jako studentce medycyny wtłaczano mi to w głowę. Wywiad i badanie fizykalne – to była podstawa. Nagle wszystko zostało przeniesione w sferę teleporad. To zupełnie niezrozumiałe i ryzykowne, ponieważ odpowiedzialność za każde zaniedbanie przechodzi na lekarza. (…) Zastanawia nas, dlaczego w Polsce niezależne labolatorium nie przebadało preparatów. Zawsze było tak, że tam, gdzie było ryzyko zastosowania czegoś na tak szeroką skalę, wykluczano to ryzyko. Tutaj mamy zmowę milczenia – kontynuowała.

Podczas kongresu „Oblicza pandemii” w AKSiM w Toruniu głos zabrał także m.in. dr Zbigniew Martyka, internista. W trakcje prelekcji zwrócił on uwagę na kolejne absurdy, z jakimi mogli i mogą spotykać się Polacy.

– Pandemię ogłoszono, kiedy nie było do tego podstaw. (…) Od początku w Polsce podając w wiadomościach dane dot. ilości zakażeń posługiwano się liczbami bezwzględnymi, by wyglądało to bardziej dramatycznie. Wówczas strach miały budzić zgony w ilości kilkunastu osób na dobę, podczas gdy w Polsce dziennie ze wszystkich innych przyczyn umiera od 1100 do 1200 ludzi. (…) Doszło do tego, że lekarz nie chce zbadać pacjenta, bo pacjent może być chory – powiedział dr Zbigniew Martyka.

Specjalista chorób wewnętrznych odniósł się także do kwestii maseczek.

– Poinformowano, że od 8 sierpnia 2020 r. przestały istnieć jakiekolwiek przeciwskazania zdrowotne do noszenia maseczek (poza niektórymi chorobami psychicznymi). Przez dłuższy czas trzeba było je nosić nawet na otwartej przestrzeni. Do tej pory przeciwskazania zdrowotne istniały, a potem jednym aktem prawnym już nie. Nic więc dziwnego, że na początku pandemii b. minister zdrowia, Łukasz Szumowski, szczerze przyznał, że maseczki nic nie dają. Później zmieniła się oficjalna narracja i ludzi zaczęto zmuszać do noszenia maseczek, pomimo wielu szkodliwych następstw – zauważył internista.

Łukasz Bernaciński podkreślił, że „brakuje debaty publicznej w mainstreamie. Trzeba przy tym zwrócić uwagę na to, że jest ona permanentnie wpisana w ustrój demokratyczny”.

– Wybieramy przedstawicieli do Sejmu, którzy mają różne doświadczenia – nie zawsze w swojej karierze przygotowywali się do kwestii uchwalania prawa, w większości nie mają wiedzy medycznej, jaka jest potrzebna choćby przy ustalaniu obostrzeń covidowych. Tylko i wyłącznie debata ekspercka pozwala im zasięgnąć informacji, które są potrzebne do właściwej oceny uchwalanego prawa. (…) Bez wolnej debaty zarówno eksperci, politycy, jak i społeczeństwo nie będą mogli przekazywać sobie informacji – wskazał prawnik i członek zarządu Ordo Iuris.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl