[TYLKO U NAS] Ks. prof. B. Kołodziej: Sługa Boży August Hlond to człowiek czynu
Prymas Polski August Hlond to człowiek czynu. Przebywając na emigracji podczas II wojny światowej wołał do Polaków: Nie zginęłaś Polsko, bo nie umarł Bóg. Bóg w swoim czasie po swojemu przemówi, a ty zmartwychwstaniesz Polsko-Męczennico – zaznaczył ks. prof. Bernard Kołodziej Tchr z UAM w Poznaniu podczas niedzielnych „Rozmów niedokończonych” w TV Trwam i Radiu Maryja.
August Hlond wychował się w wielodzietnej rodzinie w górnośląskiej miejscowości Brzęczkowice. Spośród dwanaściorga dzieci – czterech braci wstąpiło w szeregi salezjańskiego zgromadzenia, w tym właśnie August. Mając 12 lat wyjeżdża do Turynu w celu kształcenia.
– Od tego czasu przebywa na emigracji polskiej. Jest więc niekwestionowanym patronem polskiej emigracji (…). W 1932 r. założył Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. Dostaje nominację na protektora emigracji polskiej z nadania papieża – to pierwsze takie wyróżnienie w Kościele. O to starali się prymasi Niemiec oraz innych krajów emigracyjnych – nie dostali. Jego wspaniałe hasło: „Na wychodźstwie polskie dusze giną” obiegało całą Polskę i świat – wskazał ks. prof. Bernard Kołodziej.
Po szkole August Hlond wstępuje do zakonu salezjańskiego. Następnie studiuje w Rzymie i broni doktorat. Jeszcze jako kleryk zostaje wysłany do Polski, gdzie pracuje w Oświęcimiu i Krakowie jako nauczyciel oraz wychowawca. W Przemyślu zakłada Dom Salezjański. W tym samym czasie studiuje we Lwowie. Z Przemyśla władza zakonna przeznacza go na dyrektora salezjańskiego zakładu wychowawczego w Wiedniu. Po święceniach kapłańskich zostaje prowincjałem prowincji niemiecko-austriacko-węgierskiej. Po III powstaniu śląskim, kiedy Górny Śląsk został przyłączony do Polski – zostaje administratorem tych ziem.
– Młody człowiek organizuje od podstaw diecezję. Koronacja Matki Bożej Piekarskiej, założenie „Gościa Niedzielnego” dla polskiej społeczności oraz odpowiednik dla Niemców – to jego czasy. Zachowana była równowaga etniczna. Dał niebywały rozmach Akcji Katolickiej (…). Po konkordacie zostaje pierwszym biskupem śląskim. Po roku jest nominowany arcybiskupem Gniezna i Poznania, a tym samym Prymasem Polski. Rok później zostaje kardynałem (…). To czas przewrotu majowego. Potrafił nad tym doskonale zapanować (…). Zakłada duszpasterstwo morskie, nowe placówki, również w Holandii i Belgii. Na kongresach eucharystycznych był nawet legatem papieskim. Po śmierci Ojca Świętego Piusa XI – jest jednym z kandydatów na Papieża. To człowiek czynu – zaznaczył gość Radia Maryja i TV Trwam.
Kapłan tłumaczył, iż 31 sierpnia 1939 r. August Hlond wraca do Poznania, by być razem ze swoją diecezją, gdy wybucha II wojna światowa.
– Jest wiele kłamstw na temat jego wyjazdu za granicę i to odkłamujemy. Na prośbę rządu polskiego Prymas Polski jedzie do Warszawy. Na ostatnim zjeździe historyków w Siedlcach prof. Wilk mówił, że gdzie pojawił się Hlond – tam było bombardowanie. Podczas jednego z nalotów został ranny. W Krzemieńcu spotyka się z rządem polskim i zapada decyzja, żeby ktoś pojechał i przedstawił światu, co się dzieje w Polsce. Polska była postrzegana w Europie i świecie jako przyczyna wybuchu wojny. Trzeba było to wszystko odkłamać, że są ataki niemieckie na otwarte miasta, giną ludzie, jest terror. Ktoś to musiał światu przekazać. Kto? Hlond. Wyjeżdża z myślą jak najszybszego powrotu (…). W Rzymie spotyka się z Ojcem Świętym, spotyka się z emigrantami i od razu prosi ich o powrót do Polski. Tu następuje niespodziewana blokada. Ks. kard. August Hlond jest obywatelem państwa watykańskiego, a Niemcy dają kategoryczne veto, więc nie może wrócić na ziemie polskie. W ten sposób zaczyna się jego wojenna tułaczka – mówił ks. prof. Bernard Kołodziej.
Prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu podkreślił, iż ksiądz kardynał głosił wspaniałe przemówienia do polskiej emigracji przez Radio Watykańskie. Wolał m.in. Nie zginęłaś Polsko, bo nie umarł Bóg. Bóg w swoim czasie po swojemu przemówi, a ty zmartwychwstaniesz Polsko-Męczennico.
– Mamy zachowane listy do niego od generałów polskich, którzy dziękują za te krzepiące słowa – powiedział kapłan.
Profesor wskazał, iż kiedy Włosi przystąpili do wojny Prymas Polski został uznany za „persona non grata”. Wyjeżdża zatem do Lourdes we Francji. Następnie z miejscowości Hautcombe gestapo wywozi go do Paryża, gdzie żyje pod ścisłym nadzorem policyjnym. Hitlerowscy wysłannicy namawiali księdza kardynała do kolaboracji z okupantem, jednak odpowiadał, iż tylko wolna Polska może pertraktować i wchodzić w układy ze swoimi sąsiadami”.
– Niemcy grozili mu nawet śmiercią – akcentował ks. prof. Bernard Kołodziej.
W 1945 r. wojska amerykańskie odbijają miejsce, w którym przetrzymywano Prymasa.
– Ksiądz kardynał najpierw samolotem wojskowym jedzie do Paryża, gdzie tworzy seminaria dla polskich kleryków z obozów. Później udaje się do Rzymu, gdzie od Papieża dostaje nadzwyczajne uprawnienia i decyduje się na powrót do Ojczyzny (…). Wraca do nowej rzeczywistości politycznej. Na ziemiach zachodnich i północnych tworzy nową organizację kościelną –administratorów apostolskich. To wiekopomne dzieło Hlonda, inaczej na tych ziemiach mielibyśmy duchową pustynię, jak to było kiedyś w NRD. Rok po wojnie oddaje cały naród w opiekę Maryi: najpierw wszystkie parafie, później wszystkie diecezje, a 8 września na Jasnej Górze zbiera się ponad milion ludzi – wskazał gość Radia Maryja i TV Trwam.
RIRM