Strajk ostrzegawczy w Polskiej Grupie Górniczej
W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej praca rozpoczęła się dziś z dwugodzinnym opóźnieniem. Górnicy podjęli strajk ostrzegawczy.
Górnicy w kopalni byli punktualnie, ale pracę rozpoczęli dopiero po dwóch godzinach. W Polskiej Grupie Górniczej odbył się strajk ostrzegawczy.
– W PGG się zarabia najmniej, jeśli chodzi o spółki górnicze w Polsce – powiedział Artur Braszkiewicz z NSZZ „Solidarność” w Polskiej Grupie Górniczej.
Negocjacje z zarządem toczyły się od kilku miesięcy.
– Przy stole na razie niestety nie osiągnięto porozumienia – podkreślił górnik.
Główny postulat górników to wzrost płac.
– Pozostał postulat wzrostu wynagrodzeń od 2020 roku o 12 procent i włączenia dodatku do dniówki przepracowanej do podstawy naliczania Barbórki – mówił Artur Braszkiewicz.
Obawy nie dotyczą tylko zarobków. Koncentrują się też wokół zalegającego węgla. Górnicy nie rozumieją, dlaczego – choć w Polsce węgla jest sporo – spółki energetyczne importują go z zagranicy.
– 3 mln na zwałach w PGG, 2 mln 300 tys. na zwałach w JSW – wyliczał Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności”.
To realna obawa o miejsca pracy i przyszłość całego górnictwa, dlatego na dzisiejszym strajku ostrzegawczym nikt nie poprzestanie.
– 25 lutego będzie referendum wśród załóg strajkowych, a 28 zapowiadana manifestacja w Warszawie – wskazał Bogusław Hutek.
– Załogi są nastawione bojowo. Wiedzą, co jest grane, o co walczymy – dodał Artur Braszkiewicz.
Stąd tak spora mobilizacja już teraz na manifestację w Warszawie.
– Mamy już tyle załogi zapisanej, że nie wiadomo, kto będzie pracował – podsumował Bogusław Hutek.
Na strajk ostrzegawczy już teraz odpowiedział zarząd PGG. Prezes Tomasz Rogala zaapelował o czas. Poczekajmy do zakończenia pierwszego półrocza, bo widzimy, co dzieje się wokół górnictwa – podkreślił.
TV Trwam News