S. Kaleta: Unijne instytucje stosują podwójne standardy w ocenie niezawisłości sędziowskiej wobec państw członkowskich
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta wskazał, że instytucje Unii Europejskiej stosują podwójne standardy w ocenie niezawisłości sędziowskiej wobec państw członkowskich. Odniósł się w ten sposób do postępowania TSUE dotyczącego niemieckiego sądownictwa.
Niemiecki sąd w Erfurcie, który zajmuje się sprawą tzw. dieselgate, stwierdził, że niemieckie sądownictwo nie spełnia unijnych wymagań. Wskazał, że decydujący głos w procesie powoływania sędziów mają w Niemczech politycy. Zwrócił się również do TSUE o orzeczenie, czy niemieckie sądy można traktować jako niezawisłe i bezstronne.
Zapytanie wpłynęło w czerwcu 2020 roku, jednak do tej pory nie uzyskano odpowiedzi. Komisja Europejska oświadczyła, że TSUE nie ma prawa odpowiadać na pytanie o niezawisłość niemieckich sądów.
Wiceszef resortu sprawiedliwości podczas dzisiejszej konferencji prasowej powiedział, że niektóre państwa mają ślepo przestrzegać orzeczeń, a inne – jak Niemcy – nie muszą.
Wiceminister @sjkaleta: Nie należy spodziewać się, że KE w tej sprawie powie Niemcom, że – jak Polacy – powinni zastosować prawo unijne i derogować swoją konstytucję. KE w tej sprawie zajęła stanowisko, że TSUE nie ma prawa odpowiadać na pytanie o niezawisłość niemieckich sądów. pic.twitter.com/jgWEZF4oQj
— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) January 17, 2022
– Cała operacja przeciwko Polsce nie ma oparcia w jakimkolwiek prawie. To jest operacja mająca na celu dopuszczenie do sytuacji, w którym są państwa, które muszą słuchać w każdym aspekcie Komisji Europejskiej, Trybunału Sprawiedliwości, a są państwa, którym wolno więcej. Tym państwem są Niemcy. Nikomu do tego, że w Niemczech sędziów powołują bezpośrednio politycy i o awansie sędziów decydują politycy. Nikomu do tego, jak w Niemczech zorganizowane jest sądownictwo. To mówi Rząd Republiki Federalnej Niemiec i Komisja Europejska o TSUE, ale oczywiście ochoczo interweniują, pouczają Polskę. Polska złożyła w tej sprawie wniosek o rozprawę. Domagamy się stanowczo, żeby ta sprawa nie była zamieciona pod dywan – podkreślił wiceminister sprawiedliwości.
Tak zwana afera dieslowa wybuchła w 2015 roku, kiedy jeden z niemieckich producentów samochodowych miał instalować przez lata, w kilkunastu milionach aut, oprogramowanie pozwalające na manipulowanie wynikami pomiarów emisji spalin.
RIRM