Rozpad niemieckiej koalicji rządzącej
Po trzech latach rozpadła się liberalno-lewicowa koalicja rządząca w Niemczech. Kanclerz Olaf Scholz zdymisjonował ministra finansów z koalicyjnej partii FDP, a to oznacza rozstanie się koalicjantów i zapowiedź przedterminowych wyborów.
Nocna rozmowa szefów lewicowej SPD, Zielonych i FDP spełzła na niczym. Politycy nie porozumieli się w sprawie polityki gospodarczej i finansowej. Kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, zdecydował się na radykalny krok.
– Poprosiłem prezydenta o odwołanie ministra finansów. Czuję się zmuszony do podjęcia tego kroku, aby uratować nasz kraj. Zbyt wiele razy minister finansów blokował bezpodstawnie ustawy. Zbyt wiele razy działał, aby służyć swojemu partyjnemu interesowi – tłumaczył kanclerz.
Zdymisjonowany minister finansów i jednocześnie lider partii FDP, Christian Lindner, potraktował decyzję kanclerza jako zerwanie koalicji rządowej.
– Właściwą rzeczą dla naszego kraju byłoby natychmiastowe głosowanie w sprawie wotum zaufania dla rządu Olafa Scholza i nowe wybory. Nasz kraj nie może tracić czasu – oznajmił polityk.
Olaf Scholz zaproponował, by głosowanie wotum zaufania odbyło się z początkiem nowego roku.
Tymczasem polityka fiskalna koalicyjnego rządu Niemiec była połączeniem ognia z wodą – wskazał politolog, prof. Tomasz Grzegorz Grosse.
– Z jednej strony w rządzie mamy liberałów, którzy chcą trzymać dyscyplinę budżetową, a (z drugiej – radiomaryja.pl) sam kanclerz wywodzący się z socjaldemokratów naciskał, żeby zwiększyć redystrybucję socjalną – zwrócił uwagę ekspert.
Od dwóch lat Niemcy są pogrążone w recesji. Za wyhamowanie gospodarki i ucieczkę inwestorów odpowiada także unijna polityka klimatyczna, której rytm nadaje właśnie Berlin. Problemem Niemiec jest napływ nielegalnych imigrantów. Próby rozwiązywania tych kłopotów paraliżowały często spory koalicyjne. Poseł Paweł Szrot z Prawa i Sprawiedliwości wskazał, że do rozpadu koalicji przyczyniła się dodatkowo wygrana Donalda Trumpa.
– Bardzo trudna będzie współpraca kanclerza Scholza z nową administracją amerykańską i odpowiedzialni politycy w Niemczech wyciągają z tego wnioski – zaznaczył parlamentarzysta.
W trakcie pierwszej kadencji Donald Trump sprzeciwił się niemiecko-rosyjskiemu projektowi, jakim były gazociągi Nord Stream. Przywódca USA nałożył na inwestycję sankcje, które zdjął później Joe Biden po rozmowach z Olafem Scholzem. Berlin długo wstrzymywał pomoc Ukrainie, nie chcąc narażać się Władimirowi Putinowi. Powstały w ostatnich godzinach polityczny chaos chce wykorzystać opozycja. Lider niemieckiej chadecji, Friedrich Merz, żąda, aby głosowanie nad wotum nieufności wobec Olafa Scholza odbyło się nie w przyszłym roku, a już w przyszłym tygodniu.
– Nie ma absolutnie żadnego powodu z czekaniem do stycznia przyszłego roku, aby poprosić o wotum zaufania – stwierdził szef CDU.
Potencjalne przyspieszone wybory mogą także oznaczać, że w skład nowej koalicji rządzącej może wejść partia Alternative für Deutschland. Nacjonalistyczna AfD potwierdziła swój wzrost popularności dobrym wynikiem w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
AfD potwierdziła antyestablishmentowy zwrot największych krajach unijnych – zauważył poseł Michał Wawer z Konfederacji.
– Mamy Włochy, w których rządzi radykalna prawica. Mamy Francję, w której Zgromadzenie Narodowe jest jedną z największych partii w kraju i mamy Niemcy, gdzie AfD stale zyskuje na znaczeniu. W niektórych landach już współrządzi – powiedział polityk.
Powstanie nowej koalicji składającej się z chadecji i AfD może wzmocnić uzależnienie Warszawy od Berlina – wskazał politolog, prof. Tadeusz Marczak.
– Możemy przyjąć za pewnik, że Donald Tusk będzie się zachowywał z daleko posuniętym zrozumieniem istoty i wagi interesów niemieckich, także na terenie Polski – stwierdził ekspert.
Zarówno niemiecka lewica, jak i prawica deklarują, że Polsce nie należą się reparacje wojenne. Politycy oby stron sceny politycznej deklarują, iż to Niemcy powinny przewodzić Unii Europejskiej.
TV Trwam News