Renesans patriotyzmu

W Polsce mamy renesans patriotyzmu; obywateli dzieli jedynie obecna władzastwierdził socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski.  Polacy w całym kraju świętowali wczoraj 94 rocznice odzyskania Niepodległości.

W Kościołach sprawowane były Eucharystie w intencji Ojczyzny, odbywały się koncerty patriotyczne, w wielu miejscowościach przeszły marsze. W Warszawie odbyło się kilka takich manifestacji. Jednak największy Marsz Niepodległości, jak informują organizatorzy został zakłócony przez prowokacje policji.

Dr Krzysztof Kawęcki, członek komitetu honorowego wspierającego Marsz Niepodległości powiedział, że grupa prowokatorów współpracowała z funkcjonariuszami.

– Grupa ok. 200 prowokatorów w kominiarkach, wdarła się w tłum, rozpalili race, zaczęli rzucać petardami w policję, aby doprowadzić do bijatyki z policją. Co ciekawe wcześniej – widać to na udokumentowanych w internecie filmikach –  grupa ta swobodnie przebiega obok umundurowanego i wyposażonego w pałki, tarcze i broń gładko lufową działu policji. Zamaskowana grupa nie została więc przez policję zatrzymana – informował dr Krzysztof Kawęcki.

Socjolog Zdzisław Krasnodębski zauważa, że zajścia przed marszem wyglądały na wykreowane. Wpływ na to mogły mieć obecne władze. Pomimo tej prowokacji uczestnicy marszu szli skandując patriotyczne hasła.

– Mamy w Polsce renesans patriotyzmu, przywiązania do  barw narodowych, do symboli narodowych. Uderzający był także udział wielu młodych ludzi. Jest to niezwykle budujące zjawisko, znaczna część incydentów była prowokowana przez policję. To wyglądało tak, jakby było prowokowane na zamówienie polityczne po to, żeby skompromitować marsz. Przecież pamiętamy, że niedługo wejdzie w życie zaostrzona ustawa dotycząca zgromadzeń publicznych powiedział socjolog, Zdzisław Krasnodębski.

Zamierzonym efektem może być wykreowanie kontrastu miedzy spokojem, a rzekomo agresywnym marszem. Prof. Andrzej Zybertowicz, który uczestniczył w manifestacji stwierdził, że policja miała narzędzia prowokacji.

– Z punktu widzenia mediów chodziło przede wszystkim o to, żeby były płomienie i były petardy. Część rzucanych prawdopodobnie przez środowiska „kikolskie”, a część związanych być może z prowokacjami. Nie mam pojęcia, nie widziałem dowodów na to, czy były prowokacje policyjne lub jakiekolwiek inne. Natomiast byłem świadkiem tego, że policja posiadała narzędzia prowokacji, bo wraz z kolegą ok. 17:40 widzieliśmy kolumnę samochodów policyjnych, w ramach których jechały samochody cywilne nieoznakowane i w jednym z nich panowie w kominiarkach z flagą –powiedział prof. Andrzej Zybertowicz.

 

Wypowiedź dr Krzysztofa Kawęckiego


Pobierz Pobierz

Wypowiedź socjolog Zdzisława Krasnodębskiego


Pobierz Pobierz

Wypowiedź prof. Andrzeja Zybertowicza


Pobierz Pobierz

RIRM

drukuj