fot. PAP/EPA

Red. W. Kozioł o ukraińsko-amerykańskich rozmowach w Arabii Saudyjskiej: Z pewnością jest to krok do przodu

Z pewnością jest to krok do przodu, zwłaszcza po tym, co widzieliśmy dwa tygodnie temu w Białym Domu, czyli kłótni pomiędzy Wołodymyrem Zełenskim a Donaldem Trumpem i wiceprezydentem Vance’m. Widać, że obie strony są zadowolone – mówił we wtorkowym „Polskim punkcie widzenia” na antenie TV Trwam red. Wojciech Kozioł z portalu Defence24, komentując przebieg wtorkowych rozmów pomiędzy przedstawicielami Ukrainy i Stanów Zjednoczonych w Arabii Saudyjskiej.

 

We wtorek w Arabii Saudyjskiej miało miejsce ukraińsko-amerykańskie spotkanie stanowiące wstęp do ewentualnych rozmów pokojowych. Jego efekty pozwalają nieco bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość.

–  Z pewnością jest to krok do przodu, zwłaszcza po tym, co widzieliśmy dwa tygodnie temu w Białym Domu, czyli kłótni pomiędzy Wołodymyrem Zelenskim a Donaldem Trumpem i wiceprezydentem Vance’m. Patrząc z tej perspektywy, to faktycznie jest znaczący krok ku względnej normalności w tych relacjach. (…) Ukraińcy godzą się na to, by iść w stronę decyzji o trzydziestodniowym zawieszeniu broni. (…) Donald Trump nagle zaczął się pozytywnie wysławiać na temat tego, by Wołodymyr Zełenski wrócił do Białego Domu w celu podpisania umowy dotyczącej surowców. Widać także, że obie strony są zadowolone, bo przypomnijmy, że te negocjacje trwały około ośmiu godzin, jeśli nie więcej – mówił Wojciech Kozioł.

W związku z ogłoszeniem przez Ukrainę gotowości do natychmiastowego rozejmu, sekretarz stanu USA, Marco Rubio, stwierdził, że obecnie „piłka jest po stronie Rosji”. Wkrótce ma odbyć się spotkanie delegacji amerykańskiej i rosyjskiej. Rodzi to pytanie, jakiej reakcji możemy spodziewać się ze strony Moskwy, a przede wszystkim czy Kreml również zgodzi się na trzydziestodniowe zawieszenie broni.

– Wydaje się, że w samej Moskwie będzie teraz pewne zastanowienie. Jeśli zgodzą się na ten układ, to niejako będą się musieli przyznać do porażki, ponieważ – jak wiemy doskonale – trzydniowa operacja, która niedawno obchodziła swoje trzecie urodziny, miała się zakończyć zdobyciem Kijowa i podporządkowaniem sobie całej Ukrainy. W tym wypadku, przy zawieszeniu broni, byłby to już pierwszy sygnał, że Rosja będzie raczej dążyć do jakiejś formy zamrożenia konfliktu – podkreślił redaktor portalu Defence24.

Stany Zjednoczone najwyraźniej zdają sobie sprawę, że Rosja może nie zgodzić się na rozejm, gdyż nie tylko wznowiły dostarczanie informacji wywiadowczych Ukraińcom, ale też zaczęły z powrotem wysyłać amerykańskie uzbrojenie do Kijowa.

Główną gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy ze strony USA ma być wydobycie metali ziem rzadkich. W dużym uproszczeniu plan ten zakłada, że Rosjanie nie odważą się zaatakować obszarów, na których działają amerykańskie placówki wydobywcze. Niewiadomą jest w dalszym ciągu kwestia przebiegu granic, choć Amerykanie raczej są zdania, iż Ukraińcom nie uda się odbić okupowanych przez Rosję terenów.

– Wydaje się, że kwestia Zaporoża czy Donbasu raczej jest rozstrzygnięta na korzyść Federacji Rosyjskiej, więc pozostają te ziemie, które obecnie Ukraina posiada. Być może uda się jeszcze w jakiś sposób przehandlować część kilometrów kwadratowych zdobytych w obwodzie kurskim na te utracone gdzieś powiedzmy pod Donieckiem czy w obwodzie ługańskim, ale musimy poczekać na jakieś głębsze rozmowy w tej materii. Natomiast wydaje się, że obowiązkowa byłaby też jakaś forma partycypacji państw europejskich. (…) Szedł jasny sygnał ze strony Wołodymyra Zełenskiego, że chciałby, aby partnerzy w Europie także uczestniczyli w rozmowach pokojowych, a co za tym idzie – być może w jakiejś formie odbudowy Ukrainy oraz zabezpieczania jej przed ewentualnymi rosyjskimi atakami czy prowokacjami. Taka kooperacja amerykańsko-europejska byłaby chyba najlepszym rozwiązaniem, tylko tutaj najbezpieczniejszym byłoby wyjście, gdzie chociaż jedna stopa amerykańskiego żołnierza byłaby na Ukrainie. To by był – wydaje mi się – najsilniejszy gwarant, bo za tym  musiałaby iść ochrona nieba, ochrona wywiadowcza, a także ochrona na morzu, bo najprostszym sposobem dostarczania ewentualnych surowców, na które Amerykanie patrzyli, byłaby droga morska – analizował Wojciech Kozioł.

Pomysły wysłania żołnierzy na Ukrainę wybrzmiewają także ze strony niektórych państw w Europie. Pojawiają się również plany zwiększenia potencjału obronnego Starego Kontynentu. Zdaniem gościa „Polskiego punktu widzenia” są to jednak „ruchy panikarskie” spowodowane zachwianiem pewnego status quo po zwycięstwie Donalda Trumpa. Najbardziej konkretne pomysły słychać ze strony Francji, która najwyraźniej ma ambicje przejęcia pałeczki strażnika bezpieczeństwa w Europie od Amerykanów. Paryż zaproponował m.in. koncepcję parasola atomowego nad Europą. Jeśli rzeczywiście te plany doszłyby do skutku, to wówczas Stary Kontynent miałby zapasową gwarancję bezpieczeństwa na wypadek starcia Stanów Zjednoczonych z Chinami na Indo-Pacyfiku.

radiomaryja.pl

drukuj