Red. W. Gadowski: Jeśli przełamiemy siłę ludzi, którzy niszczyli Polskę i bezprawnie zawłaszczyli ją na lata, zwyciężymy!

„Batalia o Polskę toczy się tak naprawdę tylko na jednym froncie. Chodzi o odebranie naszego kraju ludziom z tajnych służb, tj. korporacji tajnych służb, która wyrosła na bazie PRL-owskiego Zarządu II Sztabu Generalnego, później WSI i ludzi dokooptowanych. To swoista mafia polityczno-biznesowa, która potrafi się przepoczwarzać, potrafi wpełzać do wszystkich ugrupowań i obezwładniać każdy ruch reformatorski” – mówi red. Witold Gadowski, publicysta, twórca cyklu reporterskiego „Łowca smoków”,  w rozmowie z portalem Radia Maryja.

Szymon Kozupa: Ostatnie tygodnie przyniosły sporo emocji na polskiej scenie politycznej, a konflikt PO-PiS toczył się nie tylko w kraju, ale także na forum Unii Europejskiej. Kto zyskał, a kto stracił w ostatnim czasie, biorąc pod uwagę najpierw ponowny wybór przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, a następnie wotum nieufności dla rządu premier Beaty Szydło?

Red. Witold Gadowski: Tutaj racje będą podzielone. Ja jestem jednak zwolennikiem bitew, w których ma się szansę na wygraną. Podejmowanie bitew – nawet strategicznych, które prowadzą do jakiegoś celu czy rozwinięcia ofensywy, ale z góry są przegrane – nie uważam za dobre. Takie postawienie sprawy przez polski rząd przy wyborze Donalda Tuska uważam za pewien błąd taktyczny. Zyskiem z tego jest jednak na pewno uczytelnienie, czyim faworytem jest Donald Tusk. Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości, że jest to faworyt niemiecki, a nie polski, skoro polskie władze go nie poparły. Na pewno Donald Tusk na tym nie zyskał, bo jest to funkcja papierowa. Jego pozycja na tym w Polsce nie wzrosła, bo ludzie nie wierzą w takie papierowe tytuły. Natomiast, wotum nieufności wobec rządu to zarówno zysk, jak i strata Grzegorza Schetyny. Zysk, ponieważ wydaje się, że ostatecznie pognębił on Ryszarda Petru i jego Nowoczesną. O to chodziło w tej rozgrywce chyba najbardziej, żeby pokazać, kto jest prawdziwym liderem tzw. opozycji. Tak naprawdę to nie jest opozycja, bo te ugrupowania nie mają żadnego programu, a opozycja z natury powinna mieć jakiś konkurencyjny program wobec rządu. Jest to zatem z jednej strony wygrana Schetyny, ale także pospieszenie się i porażka, ponieważ podjął bitwę, którą przegrał.

To była w pełni świadoma próba rozprawienia się z Ryszardem Petru? Dziś widzimy tego efekty patrząc choćby na transfery z Nowoczesnej do PO. I kolejne pytanie, które się rodzi: Czy wotum nieufności wobec rządu możemy odbierać jako zabieg czysto pijarowski?

To jest cyniczna gra pozbawiona praktycznie jakiegokolwiek elementu programowego. Nie chodziło tutaj o program, tylko o cyniczną strategię, w której pozbawiony charyzmy Schetyna musiał zrobić sobie trochę miejsca. W takich grach „łokciami” on jest rzeczywiście dobrze wykwalifikowany. Udaje mu się zatem takie gry rozgrywać. Wydaje się, że z Petru wygrał.

A co, jeśli chodzi o pozostałe partie? Wniosek o konstruktywne wotum nieufności poparło bowiem także Polskie Stronnictwo Ludowe. To pokazuje, że totalna opozycja (jak sama o sobie mówi) będzie się dziś koncentrowała wokół Grzegorza Schetyny? Mamy to odbierać jako słabość PSL-u i Nowoczesnej?

PSL to taki plankton, który mam nadzieję zniknie niedługo z naszej sceny politycznej. To jest szkodnik. To jest ugrupowanie, które nie powinno praktycznie mieć znaczenia, bo szkodzi Polsce. Myślę natomiast, że nie można mówić tutaj o jakiejkolwiek świadomej grze PSL-u. To ugrupowanie balansuje na granicy zaczerpnięcia powietrza, wystając lekko ponad wodę.

Od przepychanki PO-PiS odcina się ruch Pawła Kukiza, domagając się przy tym zdecydowanego rozliczenia Platformy z ośmioletnich rządów. To buduje zaufanie społeczne wobec Kukiz’15? Czy jest wręcz odwrotnie, a Polacy oczekują zdecydowanego opowiedzenia się Pawła Kukiza po którejś ze stron?

Wydaje się, że gra Pawła Kukiza – świadoma lub nieświadoma – jest nastawiona na inną opozycję wobec układu rządzącego do niedawna (czyli PO, PSL, SLD). To dosyć sensowne, dlatego że on wyróżnia się elementami programowymi. Jego posłowie są merytorycznie przygotowani do dyskusji. Być może robi to instynktownie, gra na zbudowanie pozycji, w której miałby zdolności koalicyjne z PiS-em, a wtedy musiałby być poważnie traktowany przez PiS. To bardzo dobrze dla polskiej sceny politycznej. Nawet, jeżeli w przyszłości będzie rządziła taka koalicja, czyli np. ludzie od Pawła Kukiza z PiS-em, może się to dobrze przełożyć na rząd.

Tych frontów, które otworzyło Prawo i Sprawiedliwość, nie jest zbyt wiele? Z jednej strony batalia w sprawie reelekcji Donalda Tuska w Unii Europejskiej – to poza granicami Polski, a na scenie krajowej walka o reformę wymiaru sprawiedliwości, Trybunał Konstytucyjny – o którym w ostatnich dniach również jest głośno – czy reforma edukacji.

Strategiczne jest to trudne, jeśli walczy się na kilku frontach. Natomiast, tak naprawdę wojna toczy się tylko na jedynym froncie – na froncie odebrania Polski ludziom z tajnych służb, tj. korporacji tajnych służb, która wyrosła na bazie PRL-owskiego Zarządu II Sztabu Generalnego, później WSI i ludzi dokooptowanych. To jest swoista mafia polityczno-biznesowa, która potrafi się przepoczwarzać, potrafi wpełzać do wszystkich ugrupowań i obezwładniać każdy ruch reformatorski. Ta prawdziwa batalia toczy się z „antypaństwem”, które przez wszystkie lata istnienia III RP zbudowali ludzie służb. Oczywiście to byli wykolejeni ludzie służb, zdemoralizowani. Mówiąc tylko „ludzie służb”, zrobiłbym krzywdę ludziom, którzy są patriotami i działają dla Polski. W tej chwili ta wojna się nasila, patrząc zwłaszcza na wykorzystanie obecnej agentury w mediach. Nasila się tzw. akcja dyfamacyjna wobec ludzi z rządu. Oni nie cofają się przed żadnym brudnym chwytem. Jest używany człowiek, który już nie ma żadnych zdolności honorowych, a pomawia Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę o straszliwe rzeczy. To wszystko są działania ludzi Wojskowych Służb Informacyjnych, działania brudne i moralnie haniebne. Dotyczą one także środowiska Radia Maryja. Przecież odczuwacie Państwo na sobie te wszystkie pomówienia, brudne akcje złożone z części faktów i w większości farszu najgorszej moralności, najgorszej treści. To jest główna wojna. Jeżeli uda się przełamać siłę ludzi, którzy niszczyli Polskę i zawłaszczyli ją bezprawnie, to zwyciężymy. I nie jest ważne, kto będzie rządził później.

Ta agentura w mediach, o której Pan mówi, kogo może dotyczyć?

Agentura w mediach ma swoje źródła w Wojskowych Służbach Informacyjnych, a ludzie uzależnieni od tej agentury – na różny sposób,  także często szantażowani – są niestety we wszystkich mediach. Z jednej strony powinniśmy dziś mówić o repolonizacji mediów czy dekoncentracji kapitałowej mediów, ale z drugiej strony powinniśmy wymagać od władz, żeby ujawniły materiały na temat agentury służb specjalnych, istniejącej we wszystkich mediach. Ci ludzie wykonują po prostu brudną robotę, często gorszą niż gangsterzy z Pruszkowa.

Czy to oznacza, że debata w Polsce powinna toczyć się nie tyle wokół niezależności mediów, ale niezależności środowiska dziennikarskiego, tj. samych dziennikarzy?

Chodzi o lustrację dziennikarzy, o „deagenturyzację” środowiska dziennikarzy. Dziennikarz, który jest prowadzony przez służby, dostaje lepsze materiały od swoich kolegów, może zabłysnąć i szybko stać się gwiazdą tego środowiska. Z drugiej strony musi bezwzględnie służyć służbom – jak pies. W momencie, kiedy oficer prowadzący lub ktoś, kto posiada na niego materiały kompromitujące, zażąda kampanii przeciwko jakiejś osobie publicznej, to tego typu człowiek nie ma wyjścia. Im bardziej jest to słynny dziennikarz, tym gorzej, bo ma większą nośność i większą możliwość mącenia w głowach. Tę agenturę trzeba natychmiast ujawnić, żeby wyczyścić życie polityczne i społeczne w Polsce.

Czyli możemy mieć do czynienia z handlem na zasadzie: dobry materiał dziennikarski w zamian za służbę?

Tak. Dobry materiał w zamian za służbę lub coś w stylu: „Wiemy o Tobie, że używasz kokainy, że prowadzisz się niemoralnie, mamy zdjęcia, mamy dowody na to, ze jesteś nieuczciwy. Albo to puścimy w ruch i stracisz pozycję celebryty, albo będziesz nam służył”. To są bardzo proste wybory. Ci ludzie mają połamane kręgosłupy moralne, więc de facto nawet się nie skarżą, tylko służą wiernie. I mają z tego oczywiście profity.

Wrócę jeszcze do kwestii „antypaństwa”, o którym Pan wspomniał. Czy w tym kontekście określenie Platformy Obywatelskiej mianem partii zewnętrznej – to akurat słowa Jarosława Kaczyńskiego – do końca piętnuje to „antypaństwo” i pokazuje jego charakter?

To przede wszystkim grupa interesów. To korporacja pojona strachem w taki sposób, jak często ma to miejsce w gangach, gdzie członków gangu celowo wplątuje się w różne przestępstwa, żeby nie mieli później wyjścia na zewnątrz. Platforma Obywatelska to związek zawodowy ludzi, który wykorzystywali Polskę dla własnych interesów, a teraz boją się, że zostaną rozliczeni. To ma bardziej strukturę związku przyczynowo-skutkowego, niż klasycznej partii politycznej. Przecież oni nie mają żadnego programu, a tam są ludzie „od Sasa do Lasa” i właściwie niewiele ich łączy, poza strachem przed rozliczeniem.

Dziękuję za rozmowę.

RIRM

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl