Przedstawiciele opozycji ponownie zawarli pakt senacki
Opozycja znów wystartuje razem w wyborach do Senatu. Liczy nawet na 65 mandatów. Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że wyciągnęło lekcje z przeszłości i spróbuje odbić Senat z rąk opozycji.
Opozycja kolejny raz jednoczy siły w wyborach do Senatu. Wspólną deklarację w sprawie odtworzenia paktu senackiego podpisali przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL-u, Polski 2050 i strony samorządowej.
– Wiemy, jaka jest waga tych wyborów, jak wiele zależy od tego, abyśmy byli w tych wyborach razem – mówił Marcin Kierwiński, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Opozycja wystawi w każdym okręgu tylko jednego kandydata, aby wszystkie siły zjednoczyć przeciw kandydatowi Prawa i Sprawiedliwości. Tylko w taki sposób jesteśmy w stanie utrzymać Izbę Wyższą – wskazują przedstawiciele opozycji.
– Kto nie idzie z nami, maszeruje przeciw nam – podkreślił Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy.
Okręgi nie zostały jeszcze podzielone. Opozycja chce poprawić wynik z 2019 roku.
– Wstępnie oszacowaliśmy, że w naszym zasięgu jest 65 mandatów – wyjaśnił Zygmunt Frankiewicz, senator Koalicji Obywatelskiej.
– Dobrze się stało, że w tej chwili być może rozstrzyga się przyszła demokratyczna forma Senatu, bo głęboko w to wierzę, że ten pakt senacki przyniesie owoce – podkreślił szef Platformy, Donald Tusk, który podobnej, jednej listy opozycji chciał także w Sejmie.
Tak się jednak nie stanie. Wspólnego startu nie chce PSL i Polska 2050. Mimo to porozumienie w Senacie to dobry sygnał dla wyborców opozycji – wskazał politolog Mateusz Schmidt.
– Opozycja pomimo tego, że jest wewnętrznie skłócona i podzielona potrafi się dogadać w kluczowych sprawach – ocenił.
Odtworzenie paktu senackiego – zdaniem rzecznika PiS, Rafała Bochenka – nie ma większego znaczenia.
– My się na opozycję nie oglądamy i robimy swoje – dodał.
Ale to jednak przez pakt senacki PiS straciło większość w Izbie Wyższej parlamentu w 2019 roku. Był to efekt zaniedbania kampanii przez niektórych kandydatów PiS w okręgach jednomandatowych oraz zbagatelizowanie porozumienia opozycji.
– To są wybory indywidualne. To są wybory, w których kandydat musi pokazać się z jak najlepszej strony i są to wybory dużo bardziej spersonalizowane – tłumaczyła prof. Małgorzata Myśliwiec z Uniwersytetu Śląskiego.
W wyniku tych błędów to opozycja rządzi Senatem, na czele z marszałkiem Tomaszem Grodzkim.
– To jest zwycięstwo. To jest zwycięstwo demokracji – mówił w 2019 roku Tomasz Grodzki.
Natomiast tak o porażce mówił wówczas prezes Jarosław Kaczyński.
– Nie jest z naszego punktu widzenia rzeczą dobrą, że co prawda pokonaliśmy Platformę (…), ale nie mamy w tej chwili bezwzględnej większości – podkreślił prezes PiS w wypowiedzi z 14 października 2019 r.
Porażka z 2019 roku to także efekt decyzji personalnych. Wyrzucony z PiS senator Waldemar Bonkowski wystartował w tym samym okręgu co kandydat PiS Dariusz Drelich. Głosy podzieliły się na dwóch kandydatów i do Senatu wszedł Stanisław Lamczyk z Koalicji Obywatelskiej. Uczymy się na błędach i teraz wszystkiego dopilnujemy – mówił wicepremier Henryk Kowalczyk.
– Może zbyt mało uwagi poświęciliśmy wyborom do Senatu. Gdybyśmy jeszcze się skoncentrowali na trzech-czterech miejscach senackich, które były minimalnie przegrane, to mielibyśmy większość i sądzę, że teraz, jeśli się dobrze przygotowujemy (…) i sobie poradzimy – dodał.
Wybory do Sejmu i Senatu odbędą się jesienią.
TV Trwam News