Prokuratura zajmuje się niedopełnieniem obowiązków min. przez urzędników Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie afery GetBack
Prokuratorzy chcą rozliczyć urzędników, którzy nie zapobiegli aferze GetBacku – informuje dziś dziennik „Rzeczpospolita”. To, czy doszło do niedopełnienia obowiązków m.in. przez urzędników Komisji Nadzoru Finansowego, bada w odrębnym śledztwie warszawska prokuratura regionalna.
Szereg zastrzeżeń do osób odpowiedzialnych za kontrolę rynku finansowego mają poszkodowani obligatariusze GetBack.
– Widzimy tu, że Komisja Nadzoru Finansowego jest organem administracji państwowej zbyt słabym. Ta komisja powinna pozywać oszustów w imieniu poszkodowanych inwestorów, tak jak to jest w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Urzędnicy KNF to są prawnicy, którzy czekają, aż im ktoś zgłosi aferę. Ile kontroli ci urzędnicy przeprowadzili w GetBacku w przeciągu ostatnich pięciu lat? Nie może być tak, że KNF po prostu sprawdza, czy informacja w prospekcie jest, a nie sprawdza, czy ta informacja jest prawdziwa. System finansowy jest postawiony na głowie – wskazał Stanisław Adamczyk, pełnomocnik członka rady wierzycieli.
Afera GetBack wybuchła w 2018 r. Poszkodowanych zostało około 10 tys. osób, które straciły co najmniej 2 mld zł zainwestowanych środków.
Dziś jest 63 podejrzanych, a wśród nich jest m.in. prezes spółki. Zarzutów nie ma natomiast nikt z urzędników, którzy mieli nadzorować GetBack i chronić klientów. Z ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że dopuścili się wielu zaniedbań.
RIRM