Problemy ze złapaniem polskiej sieci komórkowej przy granicy z Rosją
Dziennik Gazeta Polska Codziennie podał, że wielu mieszkańców północno-wschodniej Polski nie ma zasięgu rodzimych sieci telefonii komórkowej.
Najgorsza sytuacja jest w miejscowościach położonych w pobliżu z granicy z Rosją. Dziennik napisał, że wiele osób aby kontaktować się z bliskimi musi korzystać z roamingu lub kupić rosyjską kartę.
Utrudnienia z dostępem do polskich sieci nie wynikają tylko z braku zasięgu, ale z tego, że rosyjskie i białoruskie wojskowe urządzenia swoją mocą zagłuszają polski sygnał.
Sprawą zajmuje się poseł PiS Wojciech Kossakowski z województwa warmińsko-mazurskiego.
– Każda ze stron posiada odpowiednią pule kanałów preferencyjnych do zastosowania. Co za tym idzie kanały silniejsze mają tutaj przewagę. Duże znaczenie ma też ukształtowanie terenu. Po interpelacji odpisano mi, że jest możliwość – to także jest wskazówka dla wszystkich, którzy przebywają w przy granicznych terenach – żeby dokonać zmianę w telefonie. Aby aparat automatycznie nie logował się do najsilniejszej stacji DDS-u. Należy ręcznie wybierać stacje naszego polskiego operatora. Na chwilę obecną jest to jedyne takie rozwiązanie. W kwietniu odbyło się spotkanie w kancelarii pana prezydenta. Wiem, że trwają pracę nad nową ustawą, która też będzie regulowała te kwestie – powiedział poseł PiS.
Tymczasem – jak poinformowała gazeta – operator komórkowy Orange likwiduje w tym regionie budki telefoniczne. Z 650 została już tylko połowa. Operator twierdzi, że ich utrzymanie się nie opłaca. Poseł Wojciech Kossakowski zapowiada interwencje w tej sprawie.
RIRM