Polscy przewoźnicy dyskryminowani przez Francję i Niemcy
Francja i Niemcy chcą wyeliminować ze swojego rynku polskich przewoźników – alarmują Polscy przedsiębiorcy. Od 1 lipca Francja wprowadza przepisy o płacy minimalnej. Wcześniej zrobiły to Niemcy. Polscy przewoźnicy zapowiadają protesty w Brukseli.
„Czy Polscy przewoźnicy cały czas mają być tylko rynkiem zbytu? Czy jeżeli polski przedsiębiorca dobrze funkcjonuje na europejskim rynku, musi być natychmiast eliminowany?” – pyta Tomasz Rejek z Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników. Po Niemcach przepisy o płacy minimalnej wprowadza Francja. Mają one obowiązywać od 1 lipca.
– W tym przypadku wyniesie ona 9,61 Euro na godzinę – wskazuje Tomasz Rejek z Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników.
Francja wprowadziła przepisy nie czekając na decyzję Komisji Europejskiej. Uderzają one przede wszystkim w polskie firmy transportowe. To strach przed konkurencją – mówią polscy przedsiębiorcy.
– To jest chęć wyrzucenia polskich firm transportowych z rynku transportowego na terenie Niemiec i Francji, pod pretekstem ochrony płacy kierowców jeżdżących i funkcjonujących jako pracownicy na terenie tych krajów – akcentuje Tomasz Rejek.
Na tym jednak nie koniec utrudnień.
– Musimy tłumaczyć na język francuski czy niemiecki dokumenty. Musimy w przypadku przepisów francuskich mieć swojego przedstawiciela we Francji. Może dojść do sytuacji, kiedy wypuszczając jeden samochód w trasę będziemy musieli mieć kilka osób, które będą obsługiwały tegoż kierowcę i ten samochód – zauważa Tomasz Rejek.
Polscy przewoźnicy protestowali już przed siedzibą KE oraz przed ambasadą Francji. Zapowiadają także protesty w Brukseli. W swych działaniach nie są osamotnieni.
– Nie tylko my protestujemy, ale również w 11 krajach europejskich podjęto protesty przeciwko tym, moim zdaniem, nieuczciwie wprowadzanym i formułowanym przepisom. Chcąc eliminować konkurencję w tym przypadku przede wszystkim ze strony polskiej – mówi Tomasz Rejek.
TV Trwam News/RIRM