Optymizm czy fakty?

Już wkrótce, bo 2 października, Irlandczycy wypowiedzą się w referendum, po raz drugi, na temat nowego etapu dziejów UE, otwieranego postanowieniami traktatu z Lizbony. Według aktualnego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, odrzucający ten traktat Irlandczycy lękają się ingerencji UE nade wszystko w swoją konstytucyjną ochronę życia dzieci poczętych oraz w inne prawa stojące na straży małżeństwa i rodziny. Te lęki są jednak bezpodstawne, zdaniem Jerzego Buzka, i dla ich rozwiania zjawił się on ostatnio w Irlandii. Należy mieć nadzieję, że jadąc przekonywać Irlandczyków, przewodniczący PE jednak zachował gotowość zarówno wysłuchania tego, co gospodarze mają do powiedzenia, jak i gotowość do zmiany własnej opinii. Może bowiem rację ma raczej ojczyzna św. Patryka, odrzucając dotychczas traktat lizboński, trafnie odczytując jego zagrożenia w najważniejszych dla obywateli sprawach? Z góry nie można tego odrzucać.

Polscy politycy winni w sposób szczególny z pokorą wysłuchać argumentów Irlandczyków. Pomimo tak świetnej naszej historii – w tym rozmontowania totalitaryzmu komunistycznego – nie popisaliśmy się przed następnymi pokoleniami, wstępując do UE pod kierownictwem formacji partyjnej rodem z PRL. Świadczą o tym odpowiednie dokumenty, a nie tylko oddalające się wspomnienia i blednące wrażenia. Takimi chlubnymi dokumentami troszczenia się o sprawy najważniejsze w momencie wkraczania do UE dysponuje na wieczne świadectwo natomiast Irlandia. W traktacie z Maastricht jej władze zażyczyły sobie – w protokole dodatkowym – nienaruszalności swojej konstytucji odnośnie do gwarantowanej tam ochrony życia dzieci – także przed narodzeniem. Ale i tutaj udało się Irlandczyków wykołować, co widzimy, czytając zarówno „Uroczystą deklarację” dodaną później do tego traktatu, jak i studiując poczynione „dopiski” do irlandzkiej konstytucji. Polskim politykom natomiast nigdy nie udało się przeforsować takich gwarancji od UE, a wielu z nich w ogóle nie życzyło ich sobie. Co więcej, mamy czarną listę polityków, którzy powtarzali od samego początku, że UE nie ingeruje w sprawy aborcji i inne najważniejsze moralne kwestie. Listę tych polityków otwiera poseł
R. Czarnecki z ZCHN, co możemy wyczytać z odpowiednich sejmowych stenogramów. Czy nasz były premier – aktualny przewodniczący PE – dążył do otrzymania od UE takich gwarancji jak Irlandia? Czy dysponując wszelakimi możliwościami, przedstawił odpowiedzialną i wyczerpującą ekspertyzę prawną, że nie ma się czego lękać w UE? Niestety, żadnych takich analiz i ekspertyz również premier Jerzy Buzek nam do tej pory nie przedstawił. Jadąc do Irlandii, także robił wrażenie przepełnionego pragnieniem podzielenia się z tym narodem swoim ogólnym optymizmem bardziej niż argumentami sformułowanymi w jakimś dokumencie, do którego będzie można spokojnie wielokrotnie powrócić.
Wygląda to zatem na nieprzygotowanie do spotkania z Irlandczykami. To bowiem właśnie ich ojczyzna najbardziej doświadczyła unijnej ingerencji w swój imponujący system prawny, konstytucyjnie chroniący (już tylko częściowo „dzięki” wejściu do UE) zarówno życie nienarodzonych, jak i trwałość instytucji małżeństwa i rodziny. W szczegółach wyjaśnia to pierwsza i jedyna na ten temat książka w Polsce „Europytania”. Mogę nawet odstąpić zalegające mi w mieszkaniu dwanaście paczek z tą książką (po 40 egzemplarzy). Pewnie jej lektura przydałaby się wielu jeszcze niezorientowanym odnośnie do stosunku UE wobec tzw. aborcji. Lepiej w tej sprawie zorientowani są Irlandczycy i z tego też powodu pojawiła się w irlandzkich mediach negatywna ocena diagnozy polskiego przewodniczącego PE, że Unia nie miesza się do aborcji. To zatem raczej my się powinniśmy uczyć od Irlandczyków w tej sprawie, a nie vice versa. Jako przykład sposobu traktowania własnego prawa w ramach UE przypominają oni między innymi sytuację swojego prawa, znacznie utrudniającego rozwody (wymuszonego na Irlandii w momencie wejścia do UE, bo wcześniej obowiązywał tam konstytucyjny zakaz rozwodów). Chociaż wedle irlandzkiego prawa trzeba tam czekać co najmniej 5 lat na możliwość otrzymania rozwodu, to unijne ramy prawne pozwalają ominąć to wymaganie poprzez potwierdzenie rocznego pobytu za granicą, gdzie widocznie czas płynie szybciej. Jakie zaś są nienaruszalne życzenia UE w sprawie aborcji, małżeństwa, związków homoseksualnych, to wyjaśnia się we wspomnianych „Europytaniach” i dla tego poważnego tematu nie wystarczy objętości nawet kilku felietonów. Przykładu interesowania się przez UE zagadnieniem aborcji mogą także dostarczyć niedawne usiłowania Słowacji, by zabezpieczyć tamtejszej służbie zdrowia – w konkordacie ze Stolicą Apostolską – prawo do nieuczestniczenia w aborcji. W 2005 roku decydenci UE – na szczeblu Komisji Europejskiej – uznali ten projekt za niezgodny z unijnym prawem, bo obywatele muszą mieć dostęp do wszystkich „usług” w myśl traktatu rzymskiego, a jedną z takich „usług” jest aborcja wedle unijnego „prawa”. Czy o tym dyskutował z Irlandczykami przewodniczący Jerzy Buzek?
Zamiast argumentów przypomniał on także czerwcową obietnicę Rady UE złożoną Irlandczykom – aby zachęcić ich do głosowania za traktatem z Lizbony – nienaruszalności ich prawa dotyczącego aborcji i rodziny. Same słowa w polityce jeszcze nic nie znaczą, a zatem Irlandczycy trafnie zauważyli, że skoro jeszcze żadnego takiego dokumentu nie ma – a traktat z Lizbony jest dzisiaj dokładnie tym samym dokumentem co w momencie jego stworzenia – to mogą liczyć się w tej chwili nie z optymistycznymi obietnicami (określonymi w Irlandii „zasłoną dymną”), ale z chłodnymi faktami.


Marek Czachorowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl