Ombudsman Ukrainy: Rosja przesiedliła na okupowany Krym ponad 140 tys. ludzi
Ponad 140 tys. osób przesiedliła Rosja na zaanektowany przez nią w 2014 r. i należący do Ukrainy Krym – oświadczyła w czwartek ukraińska ombudsman, czyli rzecznik praw człowieka, Ludmyła Denisowa.
Uczestniczyła ona w dyskusji poświęconej pięcioleciu okupacji Krymu, która odbyła się w Berlinie. Wystąpienie, jakie tam wygłosiła, zrelacjonowała w sieciach społecznościowych.
„Poinformowałam uczestników dyskusji, że Federacja Rosyjska uzupełnia ludność na okupowanym Krymie swoimi obywatelami, gdyż część obywateli ukraińskich w wyniku okupacji wyjechała (z półwyspu) na Ukrainę kontynentalną. Z różnych przyczyn w trakcie okupacji przesiedlonych zostało (na Krym) ponad 140 tys. obywateli rosyjskich” – napisała.
Denisowa poinformowała także, że od 2014 r. do chwili obecnej Rosja powołała do służby w swojej armii co najmniej 18 tys. mieszkańców Krymu.
„Latem bieżącego roku, podczas ostatniej kampanii poborowej, do armii powołano co najmniej 3,3 tys. mężczyzn, co stanowi dotąd największą liczbę powołanych w jednym poborze do wojska” – podkreśliła.
Według ombudsman, 115 osób z Krymu przetrzymywanych jest przez Rosję w aresztach i więzieniach z przyczyn politycznych. Wśród nich jest 40 Tatarów, więzionych na terytorium Federacji Rosyjskiej, 32 osoby, które znajdują się w aresztach na Krymie oraz 15 osób odbywających wyroki w zawieszeniu.
„Nie mogą one wyjechać na Ukrainę kontynentalną, co narusza ich prawo do swobody przemieszczania się i wolnego wyboru miejsca zamieszkania” – zaznaczyła.
W ocenie Denisowej, Rosja nie przestrzega zapisów prawa międzynarodowego, łamie prawo morskie i nie realizuje rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych.
„Wyraziłam przekonanie, że dzięki naciskom międzynarodowym i wzmocnieniu sankcji, obywatele Ukrainy mogą odzyskać wolność, zaś sama Ukraina odzyskać własne terytoria” – napisała pani rzecznik.
Rosja zaanektowała Krym w marcu 2014 roku w następstwie interwencji wojskowej oraz po referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznają za nielegalne.
PAP