O. dr T. Rydzyk dla „Naszego Dziennika”: Trzeba zauważać dobro w ludziach i robić wszystko, żeby struktury dobra rosły. Potrzeba nam nawzajem się budować
Dziś musimy modlić się o charyzmatycznych księży, katechetów, a także charyzmatyczne matki, ojców, dziadków i babcie. Świat jest piękną księgą otwartą, którą zostawił nam Pan Bóg, a my mamy ją właściwie odczytać. Wtedy odnajdziemy Pana Boga i sens naszej egzystencji, wszystkich naszych wysiłków i radości, i smutków. Wtedy też jesteśmy w stanie bardziej przyciągać innych do Pana Boga w tych trudnych czasach, kiedy tak często się pytamy, jak to robić – mówił o. dr Tadeusz Rydzyk w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.
***
Beata Falkowska: Ojcze, obóz władzy eskaluje walkę z Kościołem katolickim, a zwłaszcza z Radiem Maryja, które straszy się odebraniem koncesji.
O. dr Tadeusz Rydzyk CSsR: To, co obserwujemy w tej chwili w świecie, bo patrzę szerzej – na świat i Polskę, to, co nazywamy rewolucją kulturową, wojną cywilizacyjną, ja nazwałbym wojną duchów. Widać wyraźnie to, co Matka Najświętsza nieraz mówiła w objawieniach, że szatan w obecnych czasach szczególnie działa. Ale Matka Najświętsza wyraźnie powiedziała, że Jej Niepokalane Serce zwycięży. I trzeba nam dziś uciekać się do Matki Najświętszej. Mnie bardzo pomaga modlitwa. Ludzie dziś często pytają, co robić. Odpowiadam: nawrócić się, naprawdę całkowicie przylgnąć do Pana Boga. Wiara to nie jest jakiś folklor, to osobista relacja serca naszego z Bożym Sercem. W Polsce będzie dobrze, jeśli się wszyscy nawrócimy. Gdybym nie wierzył w Pana Boga, to minuty bym nie był w tym miejscu, w którym jestem. Wiara dodaje siły, motywacji, ale i ludzie, rozmowy z ludźmi, bo w ludziach jest bardzo dużo dobra.
Nieraz mam ogromne problemy, wtedy idę do kaplicy, a tam nie jestem sam, bo jestem z Panem wszystkiego i wszystkich. Potem niejednokrotnie spotykam się z ludźmi, by rozmawiać o tym, co robimy, co planujemy. Trzeba zauważać dobro w ludziach i robić wszystko, żeby te struktury dobra rosły. Potrzeba nam nawzajem się budować.
To, co obecnie dzieje się w Polsce, można postrzegać jako rewolucję?
Tak, oczywiście, to jest rewolucja, która ma zniszczyć obecny porządek duchowo-społeczny i doprowadzić do powstania czegoś zupełnie innego. To dotyka rzeczywistości duchowej, dlatego powinniśmy się dużo modlić, aby jeszcze mocniej przylgnąć do Pana Boga. On jest mocny i zaradzi wszystkiemu, ale równocześnie z naszej strony musimy robić wszystko, co jest możliwe, zwłaszcza uświadamiać dzieci i młodzież – przekazywać im wiarę, zapoznawać z naszą historią, poznawać wielkich Polaków. Za parę lat te dzieci będą dorosłe i świat będzie taki, jak one zostaną teraz ukształtowane.
Benedykt XVI powiedział kiedyś, że to święci są prawdziwymi reformatorami, którzy zmieniają świat. To klucz do przemiany?
Tak, jeżeli pozwolimy Najświętszemu w nas działać. Należy działać, ale nie tylko własną siłą. W Polsce jest większość ludzi ochrzczonych i uśpionych. To nie może być tylko samo działanie, ale musi być również relacja z Panem Bogiem. Wtedy każdy z nas będzie pytał, co Pan Bóg przez to wszystko, co się obecnie dzieje, chce nam powiedzieć, czego od nas oczekuje. Pan Bóg uczy nas chrześcijańskiego realizmu. Uczy nas, żebyśmy chodzili twardo po ziemi. Ale abyśmy równocześnie widzieli cel tej drogi przez ziemię. Żebyśmy, nawet budując struktury dobra, nie utracili naszego celu wiecznego.
Świeccy w Kościele nazywani są często śpiącym olbrzymem. Co nas usypia?
Ludzie przerzucają niejednokrotnie „zwrotnicę” swojego życia na to, żeby gromadzić jak najwięcej przyjemnych doznań, emocji. Do najważniejszych spraw urastają rzeczy doczesne. Odczucia tu i teraz – udany urlop, wakacje… Czasem usypia nas nadmierne zabieganie o rzeczy ważne, dobre, jak wykształcenie dzieci, wnuków, ale tracimy przy tym nasz cel ostateczny. A tu potrzeba nam nieustannie patrzeć daleko, żeby nie stracić z oczu wieczności. Dziś nasz katolicyzm niejednokrotnie może przypominać coś na kształt obyczaju. Idziemy z palmą do kościoła w Niedzielę Palmową, stawiamy choinkę w Boże Narodzenie – bo jest taki zwyczaj. To za mało. Potrzeba nam osobistej relacji z Panem Bogiem. Potrzeba modlitwy i formacji. To pozwoli nam rozumieć i odczytywać rzeczywistość, a nie jedynie opierać się na wrażeniach, doznaniach i emocjach. Muszę wiedzieć, skąd wyszedłem i dokąd zmierzam, jaki jest sens i cel mojego życia.
Dziś brakuje nam charyzmatycznych przewodników, duchownych i świeckich.
Potrzeba nam liderów, potrzeba nam takich kapłanów. Pamiętajmy, że Duch Święty pracuje w każdym z nas i trzeba także pytać się: czy ja nie mogę być świadkiem? Czy nim jestem? Popatrzmy, ile jest takich osób, nie tylko duchownych, ale i świeckich, które są wielkimi świadkami. Może takie świadectwo zrobi więcej dobra niż jedno wielkie kazanie. W obliczu trudności, których doświadczamy, pomaga mi to, że widzę świadków wiary, świeckie osoby, które nie głoszą kazań, tylko pokazują swoim życiem Pana Boga. Dziś musimy modlić się o charyzmatycznych księży, katechetów, a także charyzmatyczne matki, ojców, dziadków i babcie. Świat jest piękną księgą otwartą, którą zostawił nam Pan Bóg, a my mamy ją właściwie odczytać. Wtedy odnajdziemy Pana Boga i sens naszej egzystencji, wszystkich naszych wysiłków i radości, i smutków. Wtedy też jesteśmy w stanie bardziej przyciągać innych do Pana Boga w tych trudnych czasach, kiedy tak często się pytamy, jak to robić.
Polacy modlą się za Radio Maryja i dzieła przy nim powstałe, trwa Nowenna Pompejańska w intencji ich ochrony. Potrzeba Radiu dzisiaj tej modlitwy?
Bardzo, bo my dotykamy spraw duchowych. Ogromnie potrzeba tu mocy Bożych. Bo to jest Radio Maryja, nawet za mało powiedzieć – Maryi, ale Maryja, Ona działa przez to Radio, widzimy to w wielu pięknych nawróceniach, pogłębionym życiu. A tam, gdzie Maryja, zaraz pojawia się wąż, odwieczny nieprzyjaciel, niszczyciel.
Boży program na życie prezentowany na antenie Radia Maryja jest na antypodach tego, co dzisiaj lewica serwuje szczególnie młodym, kiedy to w kolorowym opakowaniu przedkłada się truciznę, model życia, który urąga godności, człowieczeństwu.
Kształtują ludzi tak, jakby człowiek był istotą nie duchowo-cielesną, ale jedynie cielesną. To, co robią obecnie w szkole, rozseksualizowanie dzieci, to jest dramat. Chcą rozbudzić ciekawość seksualną i okaleczyć człowieka na całe życie, uczynić go tylko takim przedmiotem do hedonizmu. To szatan wypacza tę sferę, bo ona ma służyć uczestniczeniu w akcie stwórczym Boga i wpisana jest w nią miłość Boga do człowieka. A oni co robią? Rozseksualizują dzieci i co później? Dzieci wcześniej zaczynają życie służące jedynie zaspokajaniu zmysłów, życie bez sensu, nieszczęśliwe, prowadzące często do psychicznych, duchowych zranień, dewiacji. Człowiek jest tak skonstruowany, że na pewnym etapie dorasta i chce mieć rodzinę. I bardzo pragnie mieć dzieci. Ile ja spotykam osób, które osiągnęły zawodowy sukces i mówią, że dla nich są ważne nie ten sukces, biznes, osiągnięcia materialne, ale rodzina i dzieci. I to jest naturalne, bo tak zostaliśmy stworzeni. To dzieci są dla rodziców najważniejsze, to jest przyszłość, to jest sens.
A teraz pseudocywilizacja zabija normalność, naturalne pragnienia. Także do Polski dotarło zjawisko promowania bezdzietności.
To jest przeciwko rozumowi i naturze. Pytam się: jakie „ostatnie pokolenie”? Atakuje się młodych tą propagandą, napuszcza przeciw starszym. To takie bolesne patrzeć, jak odrywają młodych od Boga. Ciągle się modlę o wiarę, nadzieję i miłość dla mnie oraz o dary Ducha Świętego, żebym umiał jak najwięcej dobra przekazywać innym.
A jakie widziałby Ojciec potrzeby? Co można, co trzeba robić?
Ewangelizacja. Jest tyle narzędzi, różnych możliwości. Dziś w Polsce powinniśmy się organizować wokół zadań, wokół prawdy, w poszukiwaniu prawdy, aby ją odkrywać i realizować w życiu. Boli mnie, gdy widzę, jak ludzie bardzo dużo energii tracą na to, aby się sprzeciwiać, atakować jeden drugiego. To jest bez sensu, to jest diabelskie i donikąd nie prowadzi. Wiele razy w historii Polacy musieli się sprzeciwiać, ale dziś możemy także działać, musimy więc przestawić się na inne tory i jednoczyć się w pomnażaniu dobra, dokładać swoje dobro do dobra innych, a nie nawzajem się zwalczać.
Ucieka się Ojciec do wstawiennictwa naszych polskich świętych?
Wzywam wszystkich świętych, ale szczególnie św. Jana Pawła II, ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, ks. Jerzego Popiełuszkę i św. Andrzej Bobolę. Ale mamy więcej wspaniałych polskich świętych – i św. Faustynę, i św. o. Maksymiliana Kolbego. Gdy popatrzymy w każdą stronę Polski, to odnajdujemy tam świętych. W naszym sanktuarium mamy poczet świętych i wielkich Polaków. W kaplicy polskich męczenników mamy relikwie męczenników wyniesionych na ołtarze, ale mamy też prawie 1300 nazwisk Polaków, którzy zostali zamordowani za ratowanie Żydów. Czy to nie świadectwo świętego życia?
To dodaje ducha, bo wskazuje na wielowiekową tradycję wiary w naszym Narodzie i tych, którzy wierzyli przed nami. Mamy w Polsce także miejsca, gdzie zawsze jesteśmy wspólnotą, jak Jasna Góra czy sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu. Radio zawsze działało w kluczu jednoczenia Polaków.
Trzeba także odczuć piękno bycia razem, bo człowiek jest istotą społeczną. O tym mówił już Arystoteles. Spotykamy się co roku ze słuchaczami na Dziękczynieniu w Rodzinie, by razem się pomodlić, podziękować Panu Bogu i sobie nawzajem, i po prostu pobyć ze sobą. Ludzie bardzo cieszą się z tych spotkań, rozmów. To jest także poszerzanie przestrzeni dobra i miłości.
Za św. Pawłem powtarza dziś Ojciec słowa, które stały się również dewizą ks. Jerzego Popiełuszki: zło dobrem zwyciężaj!
Nie tylko zwyciężać zło, ale przede wszystkim siać dobro. Poszerzać przestrzeń miłości i szacunku do całego stworzenia i każdego człowieka.
Dziękuję za rozmowę.
Beata Falkowska/„Nasz Dziennik”