Niemcy nie wycofają się z realizacji Nord Stream II
Pomimo sprzeciwu państw Europy Środkowo-Wschodniej Niemcy ani myślą cofnąć się w realizacji z Rosją inwestycji Nord Stream II. Nie da się ukryć, że to poważne zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego. Jedynym rozwiązaniem staje się budowa własnej polityki bezpieczeństwa energetycznego w oparciu o naszych sąsiadów i naszych sojuszników.
Budowa gazociągu Nord Stream II budzi ogromne kontrowersje. Budowie sprzeciwia się Polska i inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej.
– Dlatego razem z innymi państwami, sygnatariuszami listu do Komisji Europejskiej sprzeciwiającemu się budowie tej inwestycji stoimy na stanowisku, że muszą być tutaj jasno określone przede wszystkim warunki. Musi być zdecydowanie powiedziane, tak, jak zrobiła to Komisja Europejska, że nie ma rządowego wsparcia dla tej inwestycji – zaznaczyła premier Beata Szydło podczas wizyty w Berlinie.
Zastrzeżenia zgłasza także Komisja Europejska. Budowa nie zostanie jednak wstrzymana. Prof. Andrzej Gil, politolog, zwrócił uwagę, że stosunki niemiecko-rosyjskie są dla Niemiec najważniejsze.
– Rosja jest ważnym partnerem, nie tylko politycznym, ale przede wszystkim biznesowym i trudno tutaj oczekiwać od rządu niemieckiego, aby zasadniczo zmienił swoje postępowanie. To jest przede wszystkim Rosja, a dopiero potem cała reszta – podkreślił prof. Andrzej Gil.
Narracja Berlina jest bardzo prosta. Niemcy traktują Nord Stream II jako projekt biznesowy, a nie polityczny.
– Nie tylko niemieckie przedsiębiorstwa złożyły wniosek dotyczący dwóch nowych gazociągów Nord Stream II. Wszystko musi być zgodne z przepisami. Komisja Europejska w tym punkcie ma także ważne i decydujące słowo, jeżeli chodzi o warunki prawne – powiedziała Angela Merkel, kanclerz Niemiec.
Politolog prof. dr hab. Piotr Mickiewicz mówi, że to sprytne i cyniczne zagranie Berlina.
– Stworzyli sytuację, w której partnerem nie jest polityk, ale niemieckie firmy. Oni odsuwają ten problem do kategorii gospodarczej i funkcjonowania poszczególnych przedsiębiorstw, a nie w kategorii politycznej, do których my chcielibyśmy sprowadzić Nord Stream II – wskazuje prof. dr hab. Piotr Mickiewicz.
A to właśnie te kategorie przyświecały budowie gazociągu. Nord Stream II od samego początku był przedsięwzięciem geopolitycznym. Chodziło o stworzenie rosyjsko-niemieckiego duopolu gazowego – wskazuje prof. Tadeusz Marczak.
– Były doradca ekonomiczny prezydenta Putina prof. Iłarionow sens tego przedsięwzięcia wyjaśnił następująco: Rosjanie będą dostarczać gaz, a Niemcy będą go rozprowadzać po Europie i w ten sposób ta dwójka będzie kontrolowała energetycznie, ale także i politycznie całą Europę. Jaki będzie tego skutek oczekiwany? Naturalnie osłabienie albo nawet wyparcie Stanów Zjednoczonych z Europy – mówi prof. Tadeusz Marczak.
Dla Polski to zagrożenie geopolityczne. Wyparcie USA z Europy to także osłabienie NATO, które jest obecnie głównym gwarantem naszego bezpieczeństwa. Nie da się ukryć, że to także zagrożenie ekonomiczne związane z dywersyfikacją dostaw gazu.
– Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest realizowanie tych koncepcji, które się już pojawiają – mianowicie stworzenie wielkiego habu – na terenie Polski, który zaopatrywałby w gaz nie tylko Polskę, ale i kraje z naszej części Europy – Europy Środkowo-Wschodniej. A jest to możliwe poprzez rozbudowę gazoportów. Powstał gazoport w Świnoujściu, ale trzeba mieć też na uwadze możliwość zainstalowania pływających gazoportów – dodaje prof. Tadeusz Marczak.
Polska mogłaby korzystać z dostaw błękitnego paliwa z USA gdzie z powodu rewolucji łupkowej jest ono najtańsze. Istnieją także możliwości dostaw gazu z Bliskiego Wschodu, obszaru kaspijsko-kaukazkiego i na końcu tego ogniwa mogłaby znaleźć się Rosja. Dopiero wtedy, kiedy zrealizujemy tę koncepcję, Nord Stream 2 stanie się tylko przedsięwzięciem biznesowym.
TV Trwam News/RIRM