fot. https://twitter.com/Straz_Graniczna

„Nasz Dziennik”: Na Białorusi wciąż znajduje się spora grupa migrantów zdolna zaatakować granice RP

Na granicy polsko-białoruskiej nadal dochodzi do prób nielegalnego jej przekroczenia. Choć część migrantów uciekło z Białorusi, co – jak relacjonują  – nie było łatwe, wciąż za naszą wschodnią granicą znajduje się spora grupa zdolna zaatakować granice RP.

W okolicach Czeremchy w nocy z soboty na niedzielę funkcjonariusze musieli odpierać atak 55 agresywnych osób, które siłą próbowały przedostać się na polską stronę.

„Jeden żołnierz Wojska Polskiego został trafiony kamieniem w twarz, na miejscu udzielono mu pomocy przedmedycznej” – poinformowała Straż Graniczna.

Przez całą sobotę prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski było aż 52. A od początku roku, jak przypomniała Straż Graniczna, zanotowano już niemal 40 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. W listopadzie było ich 8,9 tys., w październiku – 17,5 tys., we wrześniu – 7,7 tys., a w sierpniu – 3,5 tysiąca. Mimo że 1 grudnia zakończył się stan wyjątkowy obowiązujący w pasie przygranicznym, to parlament uchwalił, że od 1 marca na terenie przy granicy z Białorusią będzie obowiązywał zakaz przebywania. Obejmuje on 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego.

https://twitter.com/Straz_Graniczna/status/1470376870248165379?s=20

W tym samym czasie kolejni migranci opuszczają Białoruś i wracają do swoich krajów. W piątek Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych, poinformował, że w sumie ewakuowano już ponad 400 migrantów. Nie oznacza to (o czym świadczą kolejne komunikaty SG), że atak Alaksandra Łukaszenki na nasz kraj należy już do przeszłości.

– Działania reżimu Łukaszenki nadal są obliczone na destabilizowanie granicy Polski, Litwy i Łotwy. Operacja hybrydowa przeciwko Unii Europejskiej trwa. Wciąż na Białorusi przebywa duża grupa cudzoziemców zdolnych atakować granice RP – informuje Stanisław Żaryn.

O konieczności zachowania czujności mówi w tym kontekście dr Krzysztof Kawęcki, politolog.

– To nie jest tak, jak przekonuje opozycja, że atak się skończył. Cały czas musimy uważać, bo Alaksandr Łukaszenka nie będzie chciał tak łatwo odpuścić. Wrogie działania wymierzone w nasz kraj nie ustaną jeszcze długi czas – przewiduje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Krzysztof Kawęcki.

Bezwzględny reżim Łukaszenki

Migranci, którzy powrócili już do swoich krajów, relacjonują, czego doświadczyli ze strony reżimowych służb. O gehennie na Białorusi opowiedzieli dziennikarzom TVP.

– Dogadaliśmy się z przemytnikami. Z Mińska samochodem zawieźli nas na granicę. Potem okazało się, że mają jakieś układy z białoruską milicją i wojskiem. Dostarczyli nas na granicę i już tam zostaliśmy – relacjonują Kurdowie.

Potwierdzają, że polska policja nie przepuszczała ich przez granicę, z kolei białoruscy funkcjonariusze nie pozwalali się cofnąć. Ponadto mówią o przemocy, jakiej doświadczali od ludzi reżimu Łukaszenki, którzy robili wszystko, aby uniemożliwić im powrót do Mińska.

– Bili nas kijami po plecach i po twarzy. Mieliśmy siniaki na twarzy. Potem ukradli nam pieniądze, zniszczyli karty SIM, zniszczyli powerbanki, zabrali wszystkie pieniądze. (…) Białoruska milicja nie chciała, byśmy wrócili na Białoruś – wspomina jeden z nich.

Ucieczka z pułapki zastawionej na nich przez Łukaszenkę nie była prosta.

– Była jedna czy dwie drogi powrotne do Mińska. Pierwsza była przez ogrodzenie, jeżeli udało ci się w nim zrobić dziurę, ale pod warunkiem, że tam nikogo nie było. Drugim sposobem było zapłacenie przemytnikowi, który mógł cię w jakiś sposób stamtąd zabrać. I jeszcze trzecia opcja – trzeba było zapłacić białoruskiej milicji – opowiadają Kurdowie.

Po kilkunastu dniach koczowania na granicy rozmówcom udało się jednak wrócić do Iraku. Wstrząsające relacje migrantów nie zaskakują dr. Krzysztofa Kawęckiego.

– One potwierdzają tylko to, o czym alarmowały nasze służby. Dziś chyba nikt nie ma wątpliwości, że reżim Łukaszenki jest bezwzględny zarówno dla migrantów wykorzystanych do atakowania Polski, jak i dla Białorusinów niezgadzających się na jego dyktatorskie rządy – stwierdza politolog.

Podobne zdanie ma prof. Mieczysław Ryba, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

– To dobitnie świadczy, że mieliśmy do czynienia z operacją służb białoruskich, a nie z migracją spontaniczną. Metody są charakterystyczne dla tych służb – wskazuje prof. Mieczysław Ryba.

Cel: Niemcy

Pomimo, że migranci wracają stopniowo do swoich krajów, to nie znaczy, że prób nielegalnego przedostania się na terytorium Unii Europejskiej już nie będzie. Dziennikarze TVP dotarli do przemytników, którzy przyznają, że droga przez Białoruś jest już szlakiem nieaktualnym. Są natomiast kolejne: przez Grecję, Serbię, Austrię. Sami migranci przestrzegają innych przed próbą przedostania się do Europy drogą białoruską.

– Chciałbym powiedzieć: Nie wybierajcie tej drogi! To nie jest dobry pomysł. Przemytnicy zabiorą wszystkie wasze pieniądze. Możecie tam umrzeć – apeluje rozmówca TVP.

Krajem docelowym migrantów w dalszym ciągu są głównie Niemcy. To tam próbują się tak naprawdę przedostać w nadziei na polepszenie warunków materialnych. Takie dane nie dziwią dr. Krzysztofa Kawęckiego.

– Już od wielu lat to właśnie kraje naszych zachodnich sąsiadów stały się celem migracji ekonomicznej. Pamiętamy zaproszenie Angeli Merkel, ówczesnej kanclerz Niemiec, która z otwartymi ramionami witała fale przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Napływ ludności trwa do dziś. Ten kraj jest dla nich bardzo atrakcyjny. Wypłaca zasiłki, które często są wyższe niż pensje w krajach, z których ci ludzie przybywają – zauważa dr Krzysztof Kawęcki.

– Niemcy kilka lat temu ogłosiły politykę otwartych drzwi. Niektórzy myślą, że one są nadal otwarte. Ponieważ Niemcy są najbogatszym krajem UE, nie ma się co dziwić, że on przyciąga migrantów. A że popełniono strategiczne błędy w ciągu kilu ostatnich lat, to teraz zbierane są tego owoce – wyjaśnia prof. Mieczysław Ryba.

„Liczba wniosków o azyl w Niemczech gwałtownie wzrosła. W listopadzie złożono 16 520 wniosków wstępnych” – czytamy w „Die Welt”.

Jak zauważa niemiecka gazeta, od sierpnia policja federalna zarejestrowała ponad 10 500 „nieautoryzowanych wjazdów, mających związek z Białorusią”.

„Oprócz tej liczby osób ujawnionych na granicy niektórym migrantom uda się prawdopodobnie przedostać do kraju niepostrzeżenie” – zauważa „Die Welt”.

„Nasz Dziennik”

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl