Następna będzie Goering Strasse?

Jeden z mieszkańców Dobrodzienia (woj. opolskie) umieścił w swoim ogrodzie znak z podwójną nazwą ulicy: ulica Opolska – Oppelner Strasse. Burmistrz tłumaczy, że nie naruszono prawa, bo to prywatna posesja, a samorządowcy z sejmiku województwa twierdzą, że to prowokacja testująca reakcję polskich władz.

Farsę z odsłonięciem polsko-niemieckich tablic z nazwami miejscowości w Dobrodzieniu zorganizowano przed domem Bernarda Gaidy, szefa Związku Niemieckich Stowarzyszeń. Gaida umieścił tuż przy płocie tabliczkę w barwach miejskich z herbem i dwujęzyczną nazwą ulicy: ulica Opolska – Oppelner Strasse. – Jestem fanem i propagatorem dwujęzyczności – deklaruje szczerze. Gmina, która starała się o zatwierdzenie podwójnej nazwy miejscowości, nie wystąpiła jednak do resortu spraw wewnętrznych o dwujęzyczne nazwy ulic.
– Gmina do tej pory nie ma zezwolenia, jeśli chodzi o używanie dwujęzycznych nazw ulic – podkreśla Jerzy Czerwiński, radny sejmiku opolskiego (PiS). – O takie zezwolenie trzeba wystąpić do ministerstwa, a gmina występowała tylko o podwójną nazwę miejscowości. Nie ujęto w propozycji nazw ulic, więc nie dopełniono procedury – zauważa.
Potwierdza to burmistrz Dobrodzienia (teraz także z niemiecką nazwą Gutentag) Róża Koźlik, popierana w wyborach przez komitet wyborczy Mniejszość Niemiecka. – Jako gmina jesteśmy wpisani do rejestru nazw miejscowości dwujęzycznych, o dwujęzyczne nazwy ulic nie występowaliśmy – mówi. Przyznaje, że potrzebny jest odrębny wniosek do MSWiA, aby taką zgodę uzyskać.
Burmistrz argumentuje jednak, że prawo nie zostało złamane. – To nie jest nazwa ulicy. Ta tabliczka stoi na prywatnym gruncie, nie znajduje się w pasie drogi gminnej – zaznacza Koźlik.
– To jest złamanie prawa w trzech miejscach, to jest takie tłumaczenie naiwnego, że posesja jest prywatna – ocenia jednak radny Czerwiński.
– Ten pan niczego nie umieścił na chodniku, to nie jest samowolka. Ustawa o nadawaniu numerów posesjom mówi, że właściciel posesji ma obowiązek umieścić numer domu i nazwy ulicy na swoim budynku – tłumaczy burmistrz Dobrodzienia. – Nikomu nie przeszkadzają reklamy w języku angielskim. A komuś zaczęła przeszkadzać ta nazwa – przekonuje.
– To jest prowokacja, sprawdza się, czy strona polska będzie reagowała, czy też nie – uważa Czerwiński.
Do tej pory nie odnotowano żadnej reakcji władz. Również przewodniczący sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych Marek Ast (PiS) jest wstrzemięźliwy w sądach. – Naruszenie prawa byłoby w tym wypadku, gdyby podwójne nazewnictwo było wprowadzane przez gminę albo gdyby była to samowola mieszkańców i takie podwójne nazewnictwo byłoby zamieszczane w miejscach publicznych – wyjaśnia. – Gdy jest to na terenie prywatnym, to wolnoć Tomku w swoim domku. Nie ma wtedy prawnych możliwości reagowania – dodaje.
Ast podkreśla jednak, że należy obserwować tę sprawę. – Na razie sprawie trzeba się przyglądać, czy to nie nabierze znamion jakiejś akcji, bo wtedy byłoby można podejmować stosowne działania – zaznacza. Zauważa, że działania noszące znamiona prowokacji i służące zaostrzaniu relacji pomiędzy większością a mniejszością na pewno wymagałyby interwencji.


Zenon Baranowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl