Marszałek Sejmu wręczył akty powołania nowym sędziom Trybunału Stanu

Marszałek Sejmu wręczył akty powołania nowym sędziom Trybunału Stanu. Rząd Donalda Tuska zamierza postawić przed organem polityków Prawa i Sprawiedliwości i prezesa Narodowego Banku Polskiego. Istnieje ryzyko, że Trybunał stanie się narzędziem nowego rządu do zwalczania politycznych przeciwników.

Marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, wręczył akty powołania członkom oraz zastępcom przewodniczącego Trybunału Stanu. Skład organu został wyłoniony w nowej kadencji Sejmu.

– Macie być bezpiecznikiem, na który z nadzieją będą spoglądać ci wszyscy, którzy zaufali, że demokracja w Polsce jest najlepszym z możliwych systemów. Macie sprawić by wszyscy ci, którym przyjdzie na myśl, by te nadzieje zawieść, zostali pociągnięci do odpowiedzialności – mówił marszałek Sejmu.

Koalicja rządząca przez ostatnie lata oskarżała rząd Prawa i Sprawiedliwości o zamach na polską demokrację. W umowie koalicyjnej Koalicja Obywatelska, Polska 2050, PSL i Lewica zapowiedziały rozliczenie i postawienie przed Trybunałem polityków PiS.

– Jestem przekonany, że wystarczy wam wrażliwości i kompetencji, by sąd nad tymi, którzy dopuścili się przekroczeń konstytucji czy ustaw, będzie sprawowany sprawiedliwie, bez chęci zemsty, ale konsekwentnie i bezwzględnie – zaznaczył Szymon Hołownia.

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że obecna koalicja rządząca już sama wydała wyrok na swoich przeciwników politycznych. Już samo postawienie przed Trybunałem Stanu wiąże się bowiem z konsekwencjami – wskazał politolog Marcin Drewa.

– Jest to bardzo niebezpieczne i widzimy, że sam zarzut postawienia kogoś przed Trybunałem Stanu może skutkować tym, że wyklucza się z życia politycznego – podkreślił Marcin Drewa.

Obecnie koalicja rządząca nie może postawić przed Trybunałem Stanu członków rządu Prawa i Sprawiedliwości z powodów formalnych. Potrzebuje do tego 276 głosów w Sejmie, a obecnie sejmowa większość liczy 248 posłów. Liberalno-lewicowa większość zapowiedziała natomiast, że postawi przed Trybunałem prezesa Narodowego Banku Polskiego, prof. Adama Glapińskiego. W tym przypadku wystarczy bezwzględna większość głosów w Sejmie.

TV Trwam News