M. Piotrowski: Następstwa wyboru Tajaniego to dla Polski kwestia otwarta

Im bliżej było do wyboru nowego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, tym bardziej łagodniało stanowisko Antoniego Tajaniego ws. zastosowania sankcji dla Polski – powiedział Mirosław Piotrowski. W „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja poseł do Parlamentu Europejskiego ocenił, że kwestia następstw wyboru włoskiego polityka na przewodniczącego pozostaje dla naszej Ojczyzny otwarta.

W Parlamencie Europejskim co dwa i pół roku odbywają się wybory przewodniczącego Parlamentu i czternastu wiceprzewodniczących, jednak te ostatnie niosły ze sobą wielką niewiadomą.

– Dotychczas wybory nie budziły aż tylu emocji ze względu na to, że dwie największe grupy polityczne, czyli Grupa Europejskiej Partii Ludowej oraz Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów umawiały się wcześniej na obsadzanie tego stanowiska i, jeśli chadecy wystawiali swojego kandydata, to socjaliści popierali go nie wystawiając nowego i tak na przemian – socjaliści wystawiali, a chadecy popierali socjalistów. Jednakże po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat ten układ został zaburzony, doszło do kłótni między tymi dwiema grupami politycznymi ze względu na zbyt duży apetyt grupy chadeckiej, która chce obstawić wszystkie najważniejsze stanowiska w Unii Europejskiej. W związku z tym socjaliści zbuntowali się i wystawili własnego kandydata Gianniego Pittelle – podkreślił Mirosław Piotrowski.

Ta sytuacja spowodowała zgłoszenia innych kandydatów. Prawie każda grupa wystawiła swojego kandydata licząc na skromne poparcie. Tak odbyły się cztery tury wyborów – wyjaśnił gość Radia Maryja.

– Przez pierwsze trzy tury żadna z frakcji nie chciała zrezygnować, więc otrzymywali od 40 do 70 głosów poparcia. Natomiast wiadomo było, że będą liczyć się dwaj włoscy kandydaci: Gianni Pittella z grupy socjalistycznej i Antonio Tajani z największej grupy politycznej Europejskiej Partii Ludowej – oznajmił poseł do PE.

Jak zwracał uwagę Mirosław Piotrowski, nie obyło się bez targów politycznych przed i po głosowaniach.

– Nie jest tajemnicą, że doszło do porozumienia nie tylko pomiędzy grupą Europejską Partią Ludową i liberałami, ale także grupą Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. To nie było tak oczywiste, gdyż okazało się, iż przed zawarciem porozumienia między chadekami i liberałami uzgodniono pisaną wersję porozumienia, która była nie do zaakceptowania dla grupy konserwatywnej. Straszono tam populistami, nacjonalistami, stwierdzano, że te grupy będą działać na rzecz pogłębionej integracji europejskiej, że zechcą przeforsować dodatkowy mechanizm zdyscyplinowania krajów (rzekomo) naruszających demokrację – w podtekście chodziło tu o Polskę i Węgry, stąd też wywołało to spore zamieszanie. Jednak późniejsze oświadczenia pana Tajaniego, który z lekka się od tego odcinał, niektórych europosłów uspokoiły. Postanowili zagłosować na pana Tajaniego i to przeważyło – mówił polityk.

Rolę przewodniczącego Parlamentu Europejskiego w Strasburgu i Brukseli można porównać do działań podejmowanych w Polsce przez marszałka Sejmu czy Senatu – organizowanie prac i reprezentowanie parlamentu na zewnątrz.

– Poprzedni przewodniczący Martin Schultz wyszedł z tej tradycyjnej roli i funkcji szefa Europarlamentu chcąc nadać sobie, jako przewodniczącemu i rzekomo również naszej izbie większe znaczenia. Jak mówią europosłowie – zaczął „rozpychać się łokciami”, a to nie wszystkim się podobało – zaznaczył profesor.

Wszyscy kandydaci do fotela szefa Europarlamentu w swojej kampanii odcinali się od tego typu poczynań twierdząc, że chcą być w tej chwili administratorami, a nie przywódcami – wyjaśnił Mirosław Piotrowski.

– Tajani, a także Pitella mówili, że nie chcą być premierem, ale pragną wrócić w normalne koleiny aktywności naszej Izby, chcą przewodniczyć Parlamentowi, wszystkim posłom do Parlamentu Europejskiego i wszystkim grupom, bo dotychczas skostniały układ gwarantował bezpieczeństwo tym dwóm największym grupom, a także liberałom, którzy dołączali się do tegoż porozumienia – wskazał poseł do Parlamentu Europejskiego.

Gość Radia Maryja wskazał, że obecny przewodniczący deklaruje, że będzie organizował pracę Parlamentu, doceniał każdego europosła i każdą grupę polityczną. Co jednak oznacza jego zwycięstwo w wyborach dla Polski?

– Pod koniec ubiegłego tygodnia odbyła się konferencja wszystkich kandydatów i padło pytanie o to, czy jeśli zostaną wybrani, będą optować za sankcjami i ukaraniem Polski. Wówczas na siedmiu kandydatów sześciu odpowiedziało: „tak”. W gronie tych kandydatur znalazł się także pan Tajani. Jednak trzeba tutaj zaznaczyć, ze im bliżej było wyboru i im bardziej potrzebował głosów także polskich, tym jego stanowisko łagodniało. Czy była to tylko gra taktyczna, bo bardzo zależało mu na pozyskaniu tych głosów? Na posiedzeniu naszej frakcji mówił już, że jako prawnik będzie bazował tylko i wyłącznie na dowodach. Co to jednak oznacza? Dla niektórych to, co przedstawiła Komisja Wenecka jest dowodem, a dla innych tylko pogląd polityczny jednej ze stron. Kwestia pozostaje otwarta i należy żałować, że nie udało się uzyskać bardziej precyzyjnych wyjaśnień – akcentował europoseł Mirosław Piotrowski.

Cała rozmowa z posłem do PE Mirosławem Piotrowskim dostępna [tutaj].

RIRM

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl