fot. pixabay.com

Leśnicy z Bieszczad kontra „ekolodzy”

Sporym echem odbiła się sprawa sporu, prowadzonego przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze z Nadleśnictwem Bircza. Leśnicy nie mogą prowadzić zaplanowanego wyrębu, ponieważ na ich drodze stoją „ekolodzy”. Chociaż w sądzie zakończyła się już jedna sprawa, o gniazdowanie orlika krzykliwego, o którego bytowaniu zapewniali ekolodzy (co nie znalazło potwierdzenia w faktach i leśnicy myśleli, że mogą przystąpić do swoich zadań), nagle orężem stały się gawry niedźwiedzi. Leśnicy twierdzą, że żadnych niedźwiedzi na terenie lasu nie ma, ale przez protest, znów ich prace zostały wstrzymane.

Zielona idea na równi pochyłej

Aby nagłośnić swoje racje aktywiści piszą pisma i organizują wydarzenia, by wykazać wielkie zainteresowanie społeczeństwa sprawą. Ostatnia akcja, chyba nie przysporzyła im stronników.

Tygodnie przygotowań do wielkiego święta, szumne zapowiedzi, zbiorowe zaproszenia – wszystko to przeszło bez większego echa. Zorganizowano Rykowisko, czyli mikrofestiwal przyrodniczy w Turnickim. Miały być wyprawy przyrodnicze, plener fotograficzny i opowieści przy ognisku. I były. Jednak zainteresowanie najwyraźniej nie stało się chlubą Turnickiego. Być może problemem okazał się przesyt tematem. Stało się jednak inaczej.

„23 września. Zapiszcie sobie tę datę. W czwarty weekend września zaprosimy Was do udziału w niezwykłej przygodzie. Czekają na Was wyprawy przyrodnicze, plener fotograficzny i opowieści przy ognisku. Rykowisko w Turnickim to niezwykle klimatyczny czas. Będziemy go celebrować wspólnie” – takimi słowami organizatorzy zachęcali do wzięcia udziału w wydarzeniu na specjalnej stronie utworzonej w mediach społecznościowych.

Na końcu zamieścili dopisek „więcej informacji wkrótce”, jednak festiwal skończył się ponad dwa tygodnie temu, a te informacje nadal się nie pojawiły.

Czyżby zaważył brak zainteresowania? Bo jak na festiwal, nawet jeśli zwany jest on „mikrofestiwalem”, zainteresowanie nie było porywające. Według wspomnianej strony  internetowej, 89 osób wyraziło swoje zainteresowanie wydarzeniem, z kolei tylko 32 zadeklarowało udział. I, faktycznie, gdy przejrzymy zdjęcia, które zostały udostępnione z tego „wielkiego” wydarzenia, tłumów nie widać. Trudno jest nawet naliczyć te 32 osoby. Wydaje się, że przy ognisku i podczas wspólnych zabaw znajduje się jednak mniej osób. Można wręcz rzec, że w Turnickim zebrała się przy ognisku paczka znajomych. Trudno pomyśleć o festiwalu, czy nawet mikrofestiwalu.

 

Piętno Turnickiego

Rykowisko odbyło się na terenie Turnickiego Parku Narodowego. Co więcej, jest to park „niewidzialny” (takim mianem określany jest w mediach społecznościowych). Dlaczego? Bo nie ma go na żadnej mapie Polski. Jest to najdłużej powstający w naszym kraju park narodowy, który do dziś istnieje tylko na papierze. Idea jego założenia wyłoniła się już w dwudziestoleciu międzywojennym, natomiast w 1993 złożono oficjalne dokumenty projektowe. Od 2008 r. opiekę nad projektem piastuje Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze. Trzeba przyznać, dzięki fundacji o Turnickim zrobiło się głośno. Może właśnie za głośno? Liczne spacery, artykuły, festiwale – a wszystko wokół czegoś, co nie istnieje i nie wiadomo, czy kiedykolwiek powstanie.

I choć Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze z dr. Antonim Kostką na czele, robi wszystko, by o niewidzialnym parku się mówiło, warto mieć z tyłu głowy, że inicjatywy podejmowane przez tych ludzi nie cieszyły się wielkim zainteresowaniem.

Z sokiem w roli głównej

Jedną z głównych twarzy FDP jest Antonii Kostka, czyli człowiek biznesmen, który wcale tego faktu nie ukrywa. Nic więc dziwnego, że w ramach fundacji postanowił nieco zarobić. Wpadł na pomysł, by produkować w 100 proc. ekologiczne, zdrowe, a przy tym bardzo drogie soki. O ich jakości miały świadczyć wykorzystywane do produkcji owoce. Były to jabłka rosnące w samym centrum Bieszczad. Gatunki, których dziś nie spotkamy w sklepie czy nawet na bazarze. Zebrane były tak daleko od cywilizacji, że nawozy nawet nie przejeżdżały w pobliżu. Tyle z teorii.

Niezależna ekspertyza wykazała, że w produkcie obecne były pestycydy. Przypadek? Trefna partia? Można by i tak pomyśleć, gdyby nie fakt, że poziom pestycydów wielokrotnie przewyższał dopuszczalne normy. Tym samym nastał kres złotego, jabłkowego interesu.

Specjalne strefy ochronne, czyli kłopotliwe gniazdo i potencjalne gawry

Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze wyceniła koszt powstania jednej takiej strefy na 1200 złotych. Oczywiście tych stref trzeba wyodrębnić jak najwięcej, inaczej ratowany przez ekologów gatunek wyginie. Czy jednak rzeczywiście potrzeba na to potężnych zbiórek pieniędzy? RDOŚ zapewnia, że utworzenie takiej strefy jest… darmowe. Co na to osoby organizujące zbiórkę?

Aby udokumentować potrzebę utworzenia nowych stref ochronnych zagrożonych gatunków, fundacji nie brakuje kreatywnych pomysłów. Jednym z nich jest zgłoszenie gniazda, które miało należeć do orlika krzykliwego. Znaleziono je na drzewie przeznaczonym do wycinki. Sprawa była głośna, gdyż znalazła swój finał w sądzie.

Z jednej strony była FDP, gniazdo oraz zbiórka założona na orlika krzykliwego, którego przecież trzeba chronić. A z drugiej zaś nadleśnictwo, które negowało prawdziwość gniazda. Finał sprawy potwierdził słuszność leśników. Ekspert ornitolog zapewnił, że gniazdo było dziełem człowieka. Świadczyła o tym jego ażurowa budowa, wykorzystująca cięte ręcznie gałęzie, czystość (brak śladów obecności jakiegokolwiek ptaka) oraz takie przymocowanie gniazda, które uniemożliwiało do niego dostęp.

Sam Antonii Kostka bronił się stwierdzeniem, że przecież nie jest ornitologiem i mógł się mylić.

Warto przy okazji wspomnieć o sprawie wycinki drzew na terenie Nadleśnictwa Bircza. Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze kolejny raz sądzi się z leśnikami. Tym razem poszło o niedźwiedzie brunatne, a dokładnie o ich gawry. Potencjalne gawry. Dlaczego potencjalne? Bo żadna z lustracji terenowych nie wykazała obecności niedźwiedzi w badanej okolicy. A jednak wycinka drzew została wstrzymana. Leśnicy czekają na decyzję sądu, podczas gdy potencjalne gawry prawdopodobnie pozostaną puste.

Jak widać, sposobów na utrzymanie kondycji FDP ma całkiem sporo. Wszystkie jednak prowadzą donikąd. Czy do takiego samego celu zmierza nie tylko głośne „Rykowisko”, ale i cały Niewidzialny Turnicki Park Narodowy?

radiomaryja.pl

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl