fot. PAP/Tytus Żmijewski

Kto wprowadził rosyjskiego szpiega w skład komisji likwidacyjnej WSI?

Nie milknie dyskusja o Tomaszu L. – rosyjskim szpiegu, który pracował w stołecznym Urzędzie Stanu Cywilnego, a 16 lat temu był członkiem komisji likwidacyjnej do spraw Wojskowych Służb Informacyjnych. Politycy przerzucają się odpowiedzialnością za wprowadzenia obcego agenta w skład organu.

W marcu tego roku Tomasz L. został zatrzymany za szpiegostwo na rzecz Rosji. Mężczyzna pracował w warszawskim Urzędzie Stanu Cywilnego. TVN 24 wyemitował reportaż, z którego wynika, że Tomasz L. w 2006 roku był członkiem komisji likwidacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.

– Niedobrze się stało, że jeden z członków, który miał dostęp do bardzo ważnych państwowych, ściśle tajnych informacji, stał się szpiegiem rosyjskim – podkreślił dr Piotr Gawryszczak, politolog.

Osoby zaangażowane w likwidację WSI przerzucają się odpowiedzialnością za wprowadzenia Tomasza L. do komisji, choć nie wiadomo, czy już wtedy pracował dla Rosjan. Ówczesny minister obrony, Radosław Sikorski, przekonywał, że nie miał realnego wpływu na skład komisji.

– Otrzymałem polecenie na piśmie, bo byłem zaniepokojony stylem działań Antoniego Macierewicza, aby całość spraw związanych z WSI (i to dotyczyło także decyzji kadrowych), powierzyć Antoniemu Macierewiczowi, co – pod protestem – uczyniłem – zaznaczył polityk.

Komisje były dwie: weryfikacyjna, która badała sprawy personale byłych żołnierzy WSI oraz komisja likwidacyjna. Do sprawy Tomasza L. odniósł się także Antoni Macierewicz, były szef MON [czytaj więcej].

– Zajmowała się głównie problematyką administracyjną. Podsumowywała, jaka była skala własności Wojskowych Służb Informacyjnych, jakie były budynki, ile było krzeseł, ile było stołów, ile było pieniędzy – wyjaśnił Antoni Macierewicz, były szef komisji weryfikacyjnej WSI.

Podkreślił, że nie miał wpływu na to, kto zasiadał w komisji likwidacyjnej.

– Nie znałem tego pana. Nie miałem żadnej wiedzy na ten temat i w żaden sposób nie decydowałem o jego pracy. To nie była komisja, którą kierowałem – tłumaczył.

Szefem komisji likwidacyjnej był prof. Sławomir Cenckiewicz. Historyk wskazywał, że nie znał Tomasza L., a do komisji powołał go minister Radosław Sikorski. Ten z kolei przekonywał, że listę kandydatów sporządził prof. Sławomir Cenckiewicz. Na tej liście był Tomasz L.

– Podejrzewam, że trafił tam za pośrednictwem mojego pierwszego zastępcy, Aleksandra Szczygło, który był człowiekiem zaufania Lecha Kaczyńskiego i w ten sposób został mi rekomendowany czy przedstawiony do podpisu. Ja oczywiście tego gościa też nigdy na oczy nie widziałem – mówił Radosław Sikorski.

Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia tego, kto rekomendował Tomasza L. do komisji i kiedy podejrzany rozpoczął prace na rzecz rosyjskich służb.

– Jeśli zaczął współpracę później, to tutaj nie ma winy ani Macierewicza, ani Sikorskiego, ani jeszcze kogoś – zwrócił uwagę dr Piotr Gawryszczak.

W sprawie Tomasz L. trwa śledztwo. Mężczyzna przebywa w areszcie.

TV Trwam News

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl