Konkursy na stanowiska w NIK były ustawione?
Prokuratura Apelacyjna w Katowicach prowadzi postępowanie mające na celu ustalić czy konkursy w centrali i delegaturach Najwyższej Izby Kontroli były ustawione. Na bazie materiałów zebranych przez CBA skierowała wnioski o uchylenie immunitetów prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego oraz szefa klubu PSL Jana Burego.
Obecnie dyrektorów kontrolnych jednostek organizacyjnych Najwyższej Izby Kontroli oraz wicedyrektorów tychże jednostek wyłania się w trakcie konkursów. O ich przeprowadzeniu decyduje prezes NIK-u.
O pracę, jako dyrektor i wicedyrektor może starać się mianowany kontroler, spełniający wymagania konkursowe, zatrudniony, co najmniej od pięciu lat, który również w okresie pięcioletnim nie był członkiem partii politycznej.
Prokuratura Apelacyjna w Katowicach podejrzewa, że prezes NIK-u Krzysztof Kwiatkowski mógł wpłynąć na wyniki konkursów na stanowiskach w Izbie, w tym na stanowisko wicedyrektora delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Rzeszowie, czy dyrektora delegatury w Łodzi.
Miały między innymi wyciec pytania konkursowe. Kwiatkowski nie ma sobie nic do zarzucenia. Zapewnia, że wszystko było prowadzone zgodnie z prawem, a do czasu wyjaśnienia sprawy nadzór nad pracą Izby przekazał zastępcom.
– Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że nowi dyrektorzy i wicedyrektorzy delegatur i departamentów NIK zwyciężyli w konkursach przeprowadzonych zgodnie z ustawą i wewnętrzną procedurą. Wybrani zostali najlepsi kandydaci dla poszczególnych jednostek – mówił Krzysztof Kwiatkowski.
W sprawę miał być zamieszany poseł PSL Jan Bury. To właśnie szef klubu ludowców miał wskazać swojego człowieka na wiceprezesa delegatury NIK w Rzeszowie, a Kwiatkowski, zgodnie z zaleceniem, miał pomóc w objęciu przez niego tego stanowiska. Jak informuje tvn24, Bury chciał chronić swoich ludzi w podkarpackiej gminie Chmielniki. Sprawa ma związek m.in. z budową famy wiatraków. Kwiatkowski zapewnia, że jego kontakt z Burym miał charakter czysto formalny i nie wykraczał poza ogólne zasady przyjęte w ramach funkcjonowania izby.
– Zadaniem prezesa Najwyższej Izby Kontroli jest również przekonywanie posłów ze wszystkich ugrupowań do podjęcia prac nad wnioskami pokontrolnymi. W tym sensie każdy prezes Izby musi zabiegać o poparcie parlamentu. Każda z moich rozmów z parlamentarzystami dotyczyła interesów Najwyższej Izby Kontroli, a nie moich spraw osobistych – mówił Krzysztof Kwiatkowski.
Prokuratura ma postawić Krzysztofowi Kwiatkowskiemu cztery zarzuty, a Janowi Buremu trzy. Według wstępnych informacji dowody są żelazne – to nagrania rozmów podsłuchanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Odtajnione rozmowy prawdopodobnie jeszcze dziś trafią do marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ona zadecyduje, czy uchylić immunitet jej byłemu, partyjnemu koledze oraz koalicjantowi.
TV Trwam News/RIRM