Kanclerz Niemiec wydaje D. Tuskowi dyspozycje przez telefon?
Premier Donald Tusk po telefonie od kanclerza Niemiec, Olafa Scholza, miał zaakceptować przerzucanie z Niemiec do Polski osób, które nielegalnie dostały się do Europy. Twierdzi tak sam kanclerz. Olaf Scholz spodziewa się, że w przyszłości wypchnięcie imigrantów z Niemiec ułatwi pakt migracyjny. Opozycja punktuje Donalda Tuska i chce, by ten tłumaczył się na dodatkowym posiedzeniu Sejmu.
Podczas przedwyborczej debaty kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, przyznał, że wymusił na sąsiadujących państwach zgodę na przerzucanie nielegalnych imigrantów.
– Ja to umożliwiłem, dzwoniąc do wszystkich szefów państw i rządów sąsiadujących z Niemcami, mówiąc »robimy to i musicie to zaakceptować« – powiedział Olaf Scholz.
Od października 2023 r. Niemcy przerzuciły do Polski tysiące nielegalnych imigrantów, przekonując, że wcześniej przebywali w naszym państwie, choć nie ma na to dowodów.
– W tej sytuacji Donald Tusk w zasadzie jest postawiony pod ścianą. Może tylko mówić, że na relokacje się nie zgodzi, ale tutaj raczej bym obstawał przy tezie: „Nie siła argumentów, ale argument siły” – stwierdził dr Aleksander Kozicki, politolog.
Obywatelski kandydat na prezydenta popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, dr Karol Nawrocki, apeluje do premiera, by ten ujawnił notatkę z rozmowy z kanclerzem Niemiec.
– Czy rozmawiał Pan z Olafem Scholzem zgadzając się na przyjmowanie ich nielegalnych migrantów? Tak twierdzi niemiecki kanclerz. Polacy muszą poznać prawdę – podkreślił dr Karol Nawrocki.
Podczas telewizyjnej debaty kanclerz Niemiec przyznał również, że niedługo wejdzie w życie unijny pakt migracyjny, który pozwoli Niemcom obarczyć problemem nielegalnej imigracji inne państwa Unii.
– Dziś jest to bardzo trudne, bo za każdym razem potrzebujemy zgody innego kraju europejskiego, ale w przyszłości będzie inaczej – oznajmił Olaf Scholz.
Ta wypowiedź pokazuje, że Berlin zakłada, iż Donald Tusk ugnie się pod unijnymi rozporządzeniami.
– Wiemy dziś na pewno na podstawie wypowiedzi kanclerza Scholza, że Polska zgadza się na to, żeby płacić za niemieckie błędy – powiedział prezes PiS, Jarosław Kaczyński.
Jeszcze w maju ubiegłego roku premier Donald Tusk przekonywał, że „Polska będzie beneficjentem paktu migracyjnego”, jednak w ubiegłym tygodniu, po spotkaniu z szefową Komisji Europejskiej, zmienił ton.
– Polska nie będzie implementowała paktu migracyjnego w sposób, który by spowodował jakiekolwiek dodatkowe kwoty migrantów w Polsce – oznajmił szef rządu.
Rzecznik Komisji Europejskiej pytany o stanowisko polskiego premiera wskazał, że Polska może zostać zwolniona z relokacji ze względu na uchodźców z Ukrainy i presję migracyjną przy białoruskiej granicy. Jednak nie oznacza to, że Polacy zostaną zwolnieni z udziału w pakcie migracyjnym.
– Pozwólcie, że przypomnę. Relokacja to tylko jedno z trzech rozwiązań przewidzianych w pakcie migracyjnym – powiedział rzecznik Komisji Europejskiej, Markus Lammert.
Ta wypowiedź sugeruje, że Polska może zostać zobligowana do płacenia za nieprzyjmowanie nielegalnych imigrantów. Kara wynosi 20 tysięcy euro rocznie za każdą osobę. Prawo i Sprawiedliwość nie wierzy w zapewnienia premiera, dlatego chce dyskusji i głosowania w Sejmie.
– W imieniu Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości składam wniosek do marszałka Sejmu o dodatkowe posiedzenie Sejmu oraz przygotowaliśmy projekt uchwały. Liczymy na to, że Sejm Rzeczypospolitej jednogłośnie sprzeciwi się temu, co Donald Tusk przygotowuje na szkodę naszego kraju – podkreślił przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS, Mariusz Błaszczak.
Dr Leszek Pietrzak, historyk, wskazał, że obecna narracja rządu ws. paktu migracyjnego prowadzona jest wyłącznie na użytek kampanii prezydenckiej.
– Gdy wybory prezydenckie już miną, to podporządkujemy się wszystkim dyrektywom unijnym w tym zakresie – ocenił historyk.
I tura wyborów prezydenckich odbędzie się 18 maja, a unijny pakt migracyjny wejdzie w życie w połowie następnego roku.
TV Trwam News