fot. Katarzyna Cegielska

J. Saryusz-Wolski: Wspólnoty europejskie przekształcone dziś w UE powstały jako dążenie do dobra wspólnego. Dzisiejsza Unia została porwana jak w micie greckim – zawłaszczona przez siły i ideologie przeciwstawne pierwotnym założeniom

Wspólnoty europejskie przekształcone dziś w Unię Europejską powstały jako dążenie do dobra wspólnego. Dzisiejsza UE odeszła od tych założeń i została zawłaszczona przez siły i ideologie przeciwstawne pierwotnym założeniom. Zastosowana metoda to znana zasada „divide et impera” – dziel i rządź. Esencja zmian głębokiego podziału, który leży na stole, to 267 zmian w 100 artykułach traktatów, likwidacja prawa weta w 34 obszarach oraz przeniesienie 8 nowych kompetencji – klimat, polityka zagraniczna, bezpieczeństwo zewnętrzne, obrona, polityka granic zewnętrznych, zdrowie publiczne (w tym zdrowie reprodukcyjne, czytaj: aborcja), transgraniczna infrastruktura transportowa, obrona cywilna, przemysł i edukacja – z poziomu państw narodowych na poziom unijny – powiedział dr Jacek Saryusz-Wolski, były europoseł PiS, podczas XVII Międzynarodowego Kongresu „Katolicy a tożsamość Europy” w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

W Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu trwa [XVII Międzynarodowy Kongres „Katolicy a tożsamość Europy”]. W pierwszym dniu wydarzenia wykład „Europa, która dzieli, zamiast łączyć” wygłosił dr Jacek Saryusz-Wolski.

– Wspólnoty europejskie przekształcone dziś w Unię Europejską powstały jako dążenie do dobra wspólnego. Tak je widzieli ojcowie założyciele: Robert Schuman i Alcide De Gasperi – chrześcijańscy politycy i katolicy, a dziś obaj w drodze na ołtarze. Tak też postrzegał je św. Jan Paweł II, który w trzech swoich fundamentalnych przemówieniach – UNESCO w 1980 roku, Santiago de Compostela w 1982 roku, Parlament Europejski w Strasburgu w 1988 roku – oraz w adhortacji „Ecclesia in Europa”  wzywał do pielęgnowania i obrony europejskiego dziedzictwa oraz Europy jako rodziny europejskich narodów. Pierwotne założenia dążyły do tego, by łączyć na  gruncie tego, co wspólne, szanować różnorodność i budować pokój. Dzisiejsza Unia Europejska odeszła od tych założeń i została uprowadzona, porwana jak w micie greckim, zawłaszczona przez siły i ideologie przeciwstawne pierwotnym założeniom. Zastosowana metoda to znana zasada „divide et impera” – dziel i rządź. Budowanie podziałów to narzędzie nie do osiągania dobra wspólnego, lecz jego zaprzeczenie, a więc narzędzie dla władztwa jednych nad drugimi – rozpoczął dr Jacek Saryusz-Wolski.

Prelegent przedstawił, jakie linie podziałów występują w dzisiejszej Wspólnocie na Starym Kontynencie.

– Dzisiejsza Unia Europejska to dużo bardziej mozaika tego, co dzieli, od tego, co łączy. Linii podziałów jest wiele. Grupuję je w trzech rozdziałach: linie ekonomiczne, polityczno-ustrojowe, kulturowo-aksjologiczne, w tym atak na wiarę i chrześcijaństwo we współczesnej UE. Europa, która dzieli zamiast łączyć, staje się swym zaprzeczeniem, zdradą dziedzictwa i korzeni cywilizacji europejskiej. Te trzy grupy podziałów to zaprzeczenie idei Europy jako dobra wspólnego, odejście od zasady współpracy i konsensusu na rzecz przemocy instytucjonalnej, prawnej i gospodarczo-finansowej. Podziały ekonomiczne – zaakcentował były europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Gość konferencji odniósł się do podziałów ekonomicznych (pierwszej wymienionej wcześniej grupy) wewnątrz Unii.

– Biednieje Południe. U zarania strefy euro poziomy PKB mieszkańca we Włoszech i Niemczech były tożsame. Dzisiaj jest przeogromna różnica (…). To wszystko wynika z mechanizmów funkcjonowania strefy euro jako pompy ssącej bogactwo z południa i przepompowującej je na północ. Wynika to także z braku adekwatnych dla tego systemu – nieoptymalnej strefy walutowej – mechanizmów wyrównawczych. Utrzymuje się także podział Wschód-Zachód, mimo że minęło 30 lat z okładem od obalenia komunizmu. Skala redystrybucji jest zbyt mała i występuje coś, co nazywamy efektem bumerangu, mianowicie pomoc wysyłana z Zachodu na Wschód wraca w 85 procentach na Zachód. Wreszcie dochodzimy do tego, że należne fundusze – które i tak są zbyt małe – są blokowane z motywów politycznych, co widzimy na przykładzie Polski. Dziś dodatkowo – w ramach reformy budżetowej – planuje się demontaż kamieni węgielnych integracji europejskiej, polityki spójności, polityki strukturalnej – to trzy nazwy określające tę samą politykę podciągania krajów uboższych – oraz w toku jest demontaż polityki rolnej jako elementu zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego, czytaj: umowa Mercosur – mówił wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego w latach 2004-2007.

Unia Europejska zmaga się także z podziałami politycznymi (drugą grupą z wcześniej wymienionych).

– Nigdy wcześniej Unia nie była tak głęboko podzielona, jak ma to miejsce obecnie. Prapoczątkiem podziału na równych i równiejszych było odejście od nicejskiego systemu głosowania w Radzie. Niektórzy może pamiętają hasło „Nicea albo śmierć”, którego autorem byłem ja, a ojcem politycznym Jan Rokita. Odeszliśmy od tego systemu na rzecz niedemokratycznego systemu tzw. populacyjnej podwójnej większości głosów. Sprawia on, że waga głosu obywateli największych krajów jest większa niż obywateli krajów średnich i małych. Jest to udowodnione matematycznie w niekwestionowalny sposób. Grzech pierworodny niedemokratyczności ustroju politycznego Unii rodzi podziały polityczne i dalej idące konsekwencje. Ten stan rzeczy jest sprzeczny z myślą św. Jana Pawła II, który mówił o wejściu nas – Polski – do Unii Europejskiej na – cytując – „równych prawach z innymi państwami”. Tak miało być, ale tak nie jest – zauważył polityk.

Pierwszy podział polityczny to ten, gdzie Unia miała – jak podkreślił prelegent – zasypać wrogość wynikającą i pochodną z czasów II wojny światowej. Drugi z nich jest dzisiaj widoczny na linii kraje bardziej bezpieczne (Zachód) – kraje mniej bezpieczne (Wschód).

– Kryje się za tym powrót do egoizmów i brak solidarności wobec zagrożenia zewnętrznego. To sytuacja, w której państwa Unii położone geograficznie daleko od rubieży wojny rosyjskiej, praktykują tzw. free riding, a więc jazdę na gapę, odmawiając zwiększenia nakładów na obronę czy solidarności finansowej z krajami frontowymi, nie uznając przykładowo wydatków obronnych z mierzenia całościowego długu – stwierdził.

Trzeci podział polityczny to rządzący i rządzeni, a więc powrót ciągot imperialnych – kontynuował.

– Czerpie on źródło w pogwałceniu zasady równości państw i obywateli oraz traktatowych zasad subsydiarności wywodzących się z katolickiej nauki społecznej. Jego najpełniejszym wyrazem jest plan zmiany traktatów oraz budowy centralistycznego, oligarchicznego, niedemokratycznego i hegemonicznego superpaństwa w miejsce wspólnoty narodów. To jest przejmowanie kompetencji państw członkowskich przez centralną władzę unijną, które może dziać się albo ewolucyjnie, albo skokowo, czyli przez wymuszanie zmiany traktatów, który to proces jest obecnie w toku. Esencja zmian głębokiego podziału, który jest leży na stole, to 267 zmian w 100 artykułach traktatów, likwidacja prawa weta w 34 obszarach oraz przeniesienie 8 nowych kompetencji – klimat, polityka zagraniczna, bezpieczeństwo zewnętrzne, obrona, polityka granic zewnętrznych, zdrowie publiczne (w tym zdrowie reprodukcyjne, czytaj: aborcja), transgraniczna infrastruktura transportowa, obrona cywilna, przemysł i edukacja – z poziomu państw narodowych na poziom unijny – powiedział dr Jacek Saryusz-Wolski.

Trzecie podziały są kulturowo-aksjologiczne i dotyczą m.in. ataków na chrześcijaństwo.

– Unia dopuściła, aby spory kulturowe i aksjologiczne, które są poza jej kompetencjami, stały się przedmiotem prac, działań, walki i konfliktu w Unii. Z pogwałceniem traktatowego zakresu kompetencji Unia wkroczyła w obszary walki ideologicznej oraz świata wartości. Ostrość podziału w tej materii jest często większa w Parlamencie Europejskim niż w parlamentach narodowych. Nadreprezentacja opcji lewicowo-zielono-liberalnej, która albo nie ma szansy zaistnieć na scenach krajowych, albo ma ją niewielką, uzyskuje w PE zagregowaną siłę polityczną, która często dyktuje agendę Unii. Paradoksem jest, że Komisja Europejska w swoim programie i zapleczu politycznym skręciła w lewo, podczas gdy werdykt wyborczy ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego był przesunięciem w prawo, czyli ludzie w prawo, a egzekutywa w lewo. Mamy zatem do czynienia ze zderzeniem kultury tradycyjnej z wojowniczą antykulturą woke i gender. Aksjologia oparta na chrześcijaństwie jest w mniejszości, jest sekowana, wykluczana i zwalczana przez antykulturę i antyaksjologię lewicowo-liberalną – podkreślał pierwszy polski minister ds. europejskich i negocjator akcesji Polski do UE.

W tej walce zacierane są granice między fałszem i prawdą.

– Następuje semantyczna deformacja i odwrócenie znaczeń. Bezprawie staje się przywracaniem praworządności, czyli casus Polski i narracji Donalda Tuska. Z kolei zabijanie nienarodzonych to „zdrowie reprodukcyjne”. Inwazja kulturowa przejawia się w postaci prób rozszerzenia i reinterpretowania listy tzw. wartości europejskich oraz opatrywania ich procedurami sankcyjnymi, jak prawa człowieka, ochrona mniejszości, niedyskryminacja i równość kobiet i mężczyzn – spuentował dr Jacek Saryusz-Wolski.

 

radiomaryja.pl

drukuj