J.J. Kasprzyk: ZWZ przekształcono w AK, żeby pokazać, że Polacy walczący na ziemiach okupowanych przez Niemców i Sowietów są częścią Polskich Sił Zbrojnych walczących na wszystkich frontach II wojny światowej
14 lutego 1942 r. gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz, aby na użytek zewnętrzny struktury podziemne w kraju nazywały się Armią Krajową, żeby pokazać, że Polacy walczący na ziemiach okupowanych przez Niemców i Sowietów są częścią sił zbrojnych walczących na wszystkich frontach II wojny światowej. Armia Krajowa stawała się od 14 lutego 1942 r. – również przez swoją nazwę – częścią składową Polskich Sił Zbrojnych – mówił w czwartkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja Jan Józef Kasprzyk, historyk, doradca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, były szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Obchodzimy dzisiaj pierwszy w historii Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Armii Krajowej. Nowe święto państwowe uchwalono 9 stycznia tego roku. Ma ono upamiętniać bohaterskich żołnierzy AK – największej konspiracyjnej armii w podbitej przez Niemcy i Związek Sowiecki Europie.
– Dzień 14 lutego od wielu lat był obchodzony w sposób uroczysty jako kolejna rocznica przekształcenia Związku Walki Zbrojnej w Armii Krajową, bo to bowiem od 14 lutego 1942 r. podziemna organizacja wojskowa działająca w Polsce od września 1939 r. otrzymała nową nazwę – stała się Armią Krajową, zgodnie z decyzją naczelnego wodza, gen. Władysława Sikorskiego. Dziś po raz pierwszy temu dniowi nadana jest formuła święta państwowego. To dobrze, dlatego że przypominamy w ten sposób o blisko 400 tysiącach żołnierzy zaprzysiężonych w Armii Krajowej, którzy walczyli z bronią w ręku, którzy walczyli w innych formach – w wywiadzie, kontrwywiadzie – przeciwko niemieckiemu i sowieckiemu okupantowi – podkreślił Jan Józef Kasprzyk.
Armia Krajowa, choć pod inną nazwą, kontynuowała zbrojny wysiłek podjęty jeszcze pod koniec kampanii wrześniowej w 1939 roku. Wtedy to powołano Służbę Zwycięstwu Polski, którą później przekształcono w Związek Walki Zbrojnej.
– 14 lutego 1942 r. gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz, aby na użytek zewnętrzny – tak w tym rozkazie jest to powiedziane – struktury podziemne w kraju nazywały się Armią Krajową. Dlaczego? Dlatego, żeby pokazać, że Polacy walczący na ziemiach okupowanych przez Niemców i Sowietów są częścią sił zbrojnych walczących na wszystkich frontach II wojny światowej, bo przecież nasza walka po kampanii wrześniowej była kontynuowana na wszystkich frontach przez Polskie Siły Zbrojne odtworzone we Francji i później w Wielkiej Brytanii. Armia Krajowa stawała się od 14 lutego 1942 r. – również przez swoją nazwę – częścią składową Polskich Sił Zbrojnych – wyjaśnił doradca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Armia Krajowa była nie tylko jedną z organizacji dywersyjnych do walki z okupantem. Jako część Polskiego Państwa Podziemnego miała ona ogromny wpływ na społeczeństwo polskie.
– Armia Krajowa czy wcześniej Związek Walki Zbrojnej były po prostu zbrojnym ramieniem Polskiego Państwa Podziemnego, ale też trzeba pamiętać, że nie była to jedyna organizacja – choć oczywiście najliczniejsza – walcząca z niemieckim i sowieckim okupantem. Druga co do wielkości organizacja to Narodowe Siły Zbrojne, potem Bataliony Chłopskie. W roku 1943 następował proces scaleniowy, tak aby oddziały Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowej Organizacji Wojskowej, Batalionów Chłopskich wchodziły w skład Armii Krajowej. Ta akcja w dużej mierze zakończyła się sukcesem, dlatego na progu 1944 r. Armia Krajowa liczyła już prawie 400 tysięcy żołnierzy działających i w oddziałach partyzanckich, i w dużych zgrupowaniach bojowych – chociażby na Kresach Wschodnich. To jest rok, w którym Armia Krajowa również wykonała najważniejsze dla swojej historii operacje zbrojne. Myślę tu o akcji „Burza”, myślę tu o powstaniu wileńskim, czyli operacji „Ostra Brama” i wreszcie o powstaniu warszawskim – mówił historyk.
Formalnie Armię Krajową rozwiązano 19 stycznia 1945 r., kiedy było już wiadomo, że okupację niemiecką zastąpi okupacja sowiecka. Gen. Leopold Okulicki ps. „Niedźwiadek” w rozkazie rozwiązującym tę organizację zalecał, aby teraz każdy członek tej formacji był „przewodnikiem narodu w walce o pełną niepodległość” i by każdy żołnierz był dla siebie dowódcą. Zgodnie z tym zaleceniem wielu z nich nie zaprzestało walki.
– Tysiące żołnierzy Armii Krajowej nie złożyło broni, pozostało pod bronią, pozostało w lasach i zaczęło prowadzić powstanie antykomunistyczne, czyli epos i epopeję Żołnierzy Niezłomnych, Żołnierzy Wyklętych, których pamięć wspominać będziemy – jak co roku – 1 marca. Powstanie antykomunistyczne to również czyn zbrojny, w jakim uczestniczyli żołnierze Armii Krajowej, którzy uznali, że Polska, jaką Sowieci i ich namiestnicy w Warszawie tworzą, absolutnie nie jest niepodległa i trzeba się bić dalej o to, aby była wolna – zaznaczył były szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Po wojnie żołnierze AK byli brutalnie prześladowani przez komunistów. Ci, których nie wymordowano, traktowani byli wraz z rodzinami jako obywatele drugiej kategorii.
– Mój świętej pamięci tata był żołnierzem Związku Walki Zbrojnej, Armii Krajowej, potem więźniem dwóch obozów niemieckich, a w okresie PRL-u obywatelem drugiej kategorii, dlatego że w czasie wojny był wierny przysiędze żołnierskiej, wierny niepodległej Polsce – wskazał gość „Aktualności dnia”.
Całość rozmowy z Janem Józefem Kasprzykiem jest dostępna [tutaj].
radiomaryja.pl