D. Tusk w poniedziałek stanie przed sądem jako świadek w procesie T. Arabskiego
Donald Tusk stanie w poniedziałek przed sądem. W roli świadka będzie zeznawał w procesie Tomasza Arabskiego, który kierował Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, gdy premierem był właśnie Donald Tusk. Sprawa dotyczy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.
Proces ws. organizacji wizyty w Katyniu został zainicjowany prywatnym aktem oskarżenia bliskich ofiar katastrofy w Smoleńsku, m.in. rodziny Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Zbigniewa Wassermanna. Jednym z kluczowych świadków ma być właśnie Donald Tusk.
– To on był ojcem chrzestnym całej tej bandy. To człowiek, który bezpośrednio odpowiadał jako premier za to, jak funkcjonował rząd. To osoba, która zezwalała na różnego typu działania i zaniedbania – zaznaczył Dominik Tarczyński, poseł PiS.
Donald Tusk już potwierdził, że w prokuraturze się stawi. To jego obowiązek.
– Będzie w prokuraturze. Jak obywatel otrzymuje wezwanie, to zwykle stawia się w prokuraturze na wezwanie i będzie odpowiadał na pytania – powiedział Andrzej Halicki z PO.
Trzeba do końca wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej i znaleźć winnych – to głos płynący z ust posła PSL Mirosława Maliszewskiego.
– Obalić teorie, które się pojawiają albo pokazać prawdziwe oblicze, pokazać tych, którzy doprowadzili do tragedii – mówił polityk ludowców.
O przesłuchaniu Donalda Tuska jest głośno nie tylko w Polsce. Sam Tusk miał stwierdzić, że w kraju boi się aresztowania – wskazał politolog Jakub Seraczyn.
– Mówi się o jakiejś zemście politycznej, politycznym procesie, Trzeba jasno powiedzieć – pan Tusk jest wezwany jako świadek w procesie bezpośrednio podległych mu urzędników, którzy w tamtym okresie dopuścili się bardzo poważnych niedociągnięć, błędów przy organizacji tego tragicznego lotu – zaznaczył Jakub Seraczyn.
O możliwości przeprowadzenia politycznej zemsty mówi się także w drugim kierunku. To Donald Tusk ma dziś ważny głos w Unii Europejskiej, to ten głos może być kluczowy w relacjach z Brukselą – wskazał były ambasador tytularny Polski przy Unii Europejskiej Dariusz Sobków.
– Donald Tusk jest szefem bardzo wpływowej grupy nacisku na instytucje europejskie. Tę grupę wpływu można nazwać politycy PO i urzędnicy, a pracuje ponad tysiąc polskich urzędników w instytucjach europejskich – powiedział Dariusz Sobków.
Uruchomienie artykułu 7. traktatu o Unii nie jest dziełem przypadku – dodał europoseł prof. Mirosław Piotrowski.
– Wielu polityków podkreśla – jak choćby Jacek Saryusz-Wolski – że bez woli Donalda Tuska nie uruchomiono by tego artykułu. Niektórzy idą dalej twierdząc, że to właśnie szef RE stoi za decyzją uruchomienia w ogóle tej procedury – zaznaczył prof. Piotrowski.
TV Trwam News/RIRM