Bomba cyfrowa tyka coraz głośniej

Już za miesiąc, 7 listopada, mieszkańcy województwa lubuskiego przestaną odbierać telewizję z dotychczasowych nadajników naziemnych. To pierwszy obszar naszego kraju, gdzie nastąpi całkowite wyłączenie tradycyjnego sygnału. Kto nie zaopatrzył się jeszcze w odpowiedni nowy telewizor lub przystawkę do starego, ten nie będzie mógł oglądać programu. Trzy tygodnie później to samo spotka mieszkańców Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego oraz części województw warmińsko-mazurskiego i kujawsko-pomorskiego.

Kolejne województwa stracą stary sygnał w marcu przyszłego roku, a w lipcu 2013 – już cała Polska ma być przełączona na odbiór wyłącznie telewizji cyfrowej.

Miliony telewidzów dowiedziały się o szczegółach cyfryzacji nie z kampanii informacyjnych rządu, ale dzięki wystąpieniom w obronie Telewizji Trwam. Pomimo wielokrotnych wniosków opozycji zgłaszanych w Sejmie o zmianę polityki i usprawnienie procesu cyfryzacji przedstawiciele ministerstw i urzędów odpowiedzialni za całą operację są przekonani, że wszystko przebiega niemal doskonale. Jednak wyniki badań opublikowane niedawno przez Urząd Komunikacji Elektronicznej oraz Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji przeczą propagandowemu optymizmowi.

Białe plamy na cyfrowej mapie

Jednym z podstawowych problemów cyfryzacji jest dostępność sygnału. Okazuje się, że nowe nadajniki nie są w stanie w pełni pokryć sygnałem cyfrowym niektórych terenów. Zagrożenie istnieje przede wszystkim w obszarach górskich w województwach dolnośląskim, małopolskim i podkarpackim. Władze państwowe postanowiły, że nie będą w tej sprawie nic robić, że problem ten mają sami rozwiązać nadawcy telewizyjni wraz z firmą Emitel, która jest właścicielem większości nadajników i przekaźników sygnału. Zaniepokojone władze samorządowe ze swych już zagrożonych i zadłużonych budżetów wysupłują dodatkowe środki na dofinansowanie inwestycji, widząc bezczynność rządu. UKE ogranicza się do pomiarów mocy sygnału. Na razie przeprowadzono je w województwach, w których stary sygnał analogowy ma być wyłączony w pierwszej kolejności.

Urząd cieszy się, że nowy sygnał jest odbierany na 98 proc. badanych obszarów. Jednak równocześnie wylicza aż 24 miejscowości, gdzie sygnału w ogóle nie ma lub jest tak słaby, że odbiór będzie znacznie utrudniony. Będą miejsca, gdzie antenę trzeba będzie podnosić do wysokości co najmniej 10 metrów, a w niektórych obszarach na Kaszubach odbierających z nadajnika Gdańsk-Chwaszczyno dopiero po wyłączeniu sygnału analogowego będą na nowo przestawiane urządzenia, by obraz się nie zrywał, nie zatrzymywał, by nie pojawiały się charakterystyczne kwadraciki.

W raporcie UKE przedstawiono wyniki pomiaru obszarów stosunkowo łatwych pod względem ukształtowania terenu. Brak danych o Beskidach, Tatrach, Bieszczadach i Sudetach, gdzie już obecnie są kłopoty z odbiorem Ľ analogowego i gdzie trzeba instalować dodatkowe urządzenia wzmacniające do przesyłu sygnału cyfrowego.

Samozadowolenie rządu i niewiedza obywateli

O ile zagrożenia z dostępnością sygnału dotyczą tylko części, głównie górskich i podgórskich obszarów kraju, o tyle problem braku wiedzy obywateli oraz braku odpowiednich odbiorników to zmartwienie obejmujące całą Polskę.

Wyniki badania przeprowadzonego w tej sprawie przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji pod koniec sierpnia są zatrważające i powinny skłonić rząd do przemyślenia, czy należy już w listopadzie wyłączać sygnał analogowy. A na pewno odpowiedzialni za kampanię informacyjną powinni ponieść konsekwencje.

Badanie przeprowadzone zostało na próbie 1000 osób już po raz drugi (pierwsze odbyło się w lutym). Okazuje się, że wprawdzie 87 proc. ludzi wie o planowanej zmianie sygnału analogowego TV na sygnał cyfrowy, ale tylko 30 proc. wie o tym, że to będzie rok 2013, a niemal nikt nie zdaje sobie sprawy, kiedy sygnał analogowy zostanie wyłączony w jego miejscu zamieszkania. Już wiele miesięcy temu w Sejmie alarmowałam rząd o błędzie kampanii dotyczącej informacji o wyłączeniu starego sygnału w lipcu 2013 r., gdy milionom ludzi wyłączony on zostanie już w listopadzie 2012 i marcu 2013 roku. Teraz moje obawy potwierdzone zostały przez wyniki badań. Najgorsze dane zaprezentowane w badaniu dotyczą posiadania w domu odpowiedniego odbiornika. Wprawdzie 78 proc. wie, że trzeba mieć odpowiedni nowy telewizor lub dekoder, ale w gronie najstarszych odbiorców ten odsetek wynosi już tylko 63 procent. Co najważniejsze, zaledwie 21 proc. obywateli zadeklarowało, że już ma w domu odpowiedni odbiornik. Pomiędzy poprzednim, lutowym badaniem a końcem sierpnia, odsetek posiadaczy właściwych odbiorników wzrósł tylko o 2 punkty procentowe!

Cyfryzacja a Telewizja Trwam

Władze naszego kraju nie tylko nie umiały przeprowadzić odpowiedniej kampanii informacyjnej, ale i nie spożytkowały szansy, jaką było włączenie w proces cyfryzacji milionów aktywnych społecznie katolików. Miały do tego kilka okazji, z których nie tylko nie skorzystały, ale i wykazały się arogancją oraz brakiem reakcji na największe protesty społeczne po 1989 roku. Decyzja KRRiT o odmowie wprowadzenia do multipleksu cyfrowego Telewizji Trwam podjęta w roku 2011 i podtrzymana w 2012 nie została zmieniona. Większość PO – PSL doprowadziła też do rażącego opóźnienia w wykonaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego i ustawowego określenia wysokości opłat koncesyjnych, przez co dała przewodniczącemu KRRiT Janowi Dworakowi pretekst do wielomiesięcznego opóźnienia w ogłoszeniu konkursu na kolejne miejsca w multipleksie.

Oferta programowa działających obecnie trzech multipleksów, utrwalająca brak pluralizmu na rynku telewizyjnym, nie stanowi, jak widać, wystarczającej zachęty do zakupu odbiornika dla większości Polaków. Przypomnijmy, że w multipleksie pierwszym (MUX-1) nadają obecnie cztery spółki, które „wygrały” z Telewizją Trwam: ESKA TV i POLO TV (koncern lewicowy ZPR), ATM Rozrywka i TTV (powiązane ze środowiskami PO, ta druga z większościowym udziałem TVN). W tym samym multipleksie do 2014 r. obecna jest TVP, zajmująca cztery miejsca. To na te cztery miejsca do końca roku 2012 ma być przeprowadzone nowe postępowanie konkursowe, które niebezpiecznie się opóźnia. Gdyby była po stronie KRRiT i rządu jakakolwiek wola dialogu z katolikami domagającymi się Telewizji Trwam, już wiele miesięcy temu mogłoby dojść do pozytywnego rozstrzygnięcia na korzyść Telewizji Trwam właśnie w odniesieniu do pozostałych miejsc na MUX-1. KRRiT i rząd wolą grać na czas, a liczba protestujących rośnie.

Multipleks drugi został przeznaczony w całości dla telewizji komercyjnych. Nadaje tam Polsat, Polsat Sport News, TV4 i TV6 (wszystkie cztery należące do jednego koncernu), TVN i TVN7 oraz PULS i PULS2. Multipleks trzeci to docelowy multipleks TVP, która oprócz swoich dotychczas dostępnych programów naziemnych nadaje tam sygnał TVP Kultura i TVP Historia. Wielu widzów mieszkających w dużych miastach po podłączeniu dekoderów cyfrowych zauważyło też u siebie jakieś dziwne zakodowane stacje. To dowód na istnienie tzw. multipleksu mobilnego, gdzie mieści się kolejne 8 stacji TV, i który w całości w zeszłym roku koncern Zygmunta Solorza (Polsat) kupił od zwycięzcy konkursu rozstrzygniętego w roku 2009 przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Stacje z tego multipleksu są dostępne tylko dla tych, którzy zawrą odpowiednią umowę i co miesiąc będą uiszczać opłaty. Niech ten przykład będzie przestrogą przed polityką, która zmierza do beztroskiej sprzedaży częstotliwości w kolejnych trzech multipleksach (nr IV, V i VI), ponieważ przepisy prawa telekomunikacyjnego zostały tak zmienione, że nie ma praktycznie żadnej kontroli państwa nad zawartością programową tam umieszczaną.

Widać też, jak polityka władz nie chroni przed ograniczaniem pluralizmu rynku TV. Tym mocniej należy walczyć o katolicką telewizję w pierwszym, bezpłatnym multipleksie.

Niewidzialna ręka podnosi opłaty

Obrońcy Telewizji Trwam śledzący pilnie posiedzenia komisji sejmowych wiedzą bardzo dużo na temat analizy niemałych kosztów nadawania sygnału cyfrowego w multipleksie. Wiedzą, że Telewizja Trwam ma o wiele lepszą sytuację finansową od stacji, którym KRRiT przyznała koncesje. O dobrej kondycji Telewizji Trwam dowiedzieli się też jej wrogowie. I oto w ostatnich tygodniach okazało się, że do Sejmu wpłynęły dwa projekty ustaw, które spowodują znaczne podwyżki kosztów funkcjonowania telewizji cyfrowej. Rząd złożył obszerną nowelizację prawa telekomunikacyjnego, w której przewidział nowe limity opłat za korzystanie z częstotliwości telewizyjnych. Dotychczas za częstotliwości cyfrowe opłata roczna wynosiła nie więcej niż 240 tys. zł dla MUX-1, a według projektu, który ma zostać w tym tygodniu poddany głosowaniu w Sejmie, limit tej opłaty ma być podniesiony do 99 milionów rocznie!

Jeśli więc na MUX będzie ulokowanych 8 stacji, to koszty funkcjonowania jednego nadawcy będą musiały uwzględniać rocznie aż 12 mln złotych. Rząd obiecuje, że opłaty obniży potem w drodze rozporządzenia, co całkowicie uzależni stacje telewizyjne od jego łaski i będzie stanowić wyjątkowo skuteczny kaganiec na wszystkie media, także te dotychczas „zaprzyjaźnione z Platformą”. Jednak drastyczna podwyżka uderzy przede wszystkim w nowe stacje, dzięki którym w jednolitym obrazie mediów mógłby się pojawić jakiś promyczek pluralizmu i spowoduje konieczność dodatkowego, wielkiego wysiłku finansowego dla Fundacji Lux Veritatis.

Na domiar złego, przy okazji realizacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który nakazał włączenie opłat koncesyjnych do ustawy, w pracach komisji posłowie PO dwukrotnie podnieśli limit opłat koncesyjnych dla telewizji cyfrowej. W projekcie senackim, który wpłynął do Sejmu pod koniec lipca, nadawca miał uiścić za koncesję kwotę ok. 12 milionów złotych. Podczas prac komisji najpierw padła propozycja, by nadawanie programu o jakości HD zostało objęte dwukrotnie wyższą opłatą, a następnie kwotę 25 mln zł przypisano wszystkim nadawcom cyfrowym, a więc także Telewizji Trwam.

Jeśli obydwa projekty mimo protestów klubu Prawo i Sprawiedliwość zostaną w Sejmie w tej postaci uchwalone, stanowić to będzie kolejny dowód na złą wolę i arogancję rządzących partii. To będzie wymierna, negatywna odpowiedź dana setkom tysięcy uczestników marszu „Obudź się, Polsko!”.

Autorka jest posłem na Sejm RP, w latach 2007-2010 była członkiem KRRiT desygnowanym przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Barbara Bubula

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl