Ze spuszczoną głową

Członkowie komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera spotkali
się wczoraj z kierownictwem wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych, w tym z
szefostwem 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Nie było mowy o
dymisjach ani żadnej dyskusji, wojskowi nie podjęli polemiki z komisją –
dowiedział się "Nasz Dziennik".

Wojskowi nie zgłosili żadnych formalnych uwag do raportu. Nie podjęli też żadnej
polemiki na temat jego tez. Jak ustalił "Nasz Dziennik", jedyną osobą, która
zabrała głos, był obecny szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Leszek
Cwojdziński, który odniósł się do charakterystyki psychologicznej dowódcy załogi
lotu PLF101 do Smoleńska mjr. Arkadiusza Protasiuka. Pilot został opisany w
raporcie jako odznaczający się "wysokim poziomem inteligencji i
współtowarzyszącą jej dużą skłonnością do improwizacji". Cwojdziński stwierdził,
że w związku z powyższym Komisja Instytutu Medycyny Lotniczej powinna
zdecydować, czy takich ludzi należy kierować na dowódców załóg. Nikt nie podjął
z tym polemiki, nawet obecny na spotkaniu członek komisji płk Olaf Truszczyński,
szef Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, który opracowywał charakterystykę
psychologiczną dowódcy załogi. Najwyraźniej, według Cwojdzińskiego, dowódca
latający z prezydentem powinien odpowiadać profilowi ujętemu w carskim ukazie:
ma mieć spojrzenie durnowate i nie być mądrzejszym od przełożonego.
W spotkaniu uczestniczyli m.in.: gen. Lech Majewski, dowódca Sił Powietrznych,
kierownictwo 36. SPLT – czyli płk Mirosław Jemielniak, personel latający
specpułku, a także szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch oraz gen.
Anatol Czaban, asystent szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego ds. Sił
Powietrznych. W oświadczeniu, jakie Dowództwo Sił Powietrznych wydało tuż po
zakończeniu spotkania, zapewnia się, że po katastrofie samolotu Tu-154M Siły
Powietrzne zoptymalizowały wszelkie działania ukierunkowane na poprawę warunków
bezpieczeństwa i szkolenia lotniczego. Wprowadzono osobne programy szkolenia na
każdy typ statku powietrznego, piloci szkolą się na symulatorach – a jeśli nie
ma ich w kraju, jeżdżą za granicę. "W ramach podjętych działań przeprowadzono
gruntowną analizę wszystkich dokumentów normujących szkolenie lotnicze,
opracowano nowe dokumenty oraz szereg poprawek i uzupełnień do programów i
instrukcji. Szereg prac wykonano także w sferze organizacji zabezpieczenia i
ubezpieczenia lotów, co znacząco podniosło standard funkcjonowania lotnisk Sił
Powietrznych w tej dziedzinie" – czytamy w oświadczeniu. "Polecono
przeprowadzenie, w jednostkach eksploatujących wielozałogowe statki powietrzne,
dodatkowych zajęć i szkoleń z personelem latającym na temat rodzajów stosowanych
podejść wg przyrządów, procedur ustawiania wysokości decyzji i minimalnych
wysokości zniżania oraz obserwacji przyrządów pilotażowo-nawigacyjnych w
końcowym etapie podejścia do lądowania, a także wykorzystania systemów
ostrzegania o zbliżaniu się do ziemi. (…) Priorytetowo traktuje się realizację
obowiązkowych treningów na symulatorach lotu w systemie szkolenia lotniczego.
Treningi na symulatorach lotu katapultowania odbywają się według znowelizowanych
programów szkolenia personelu latającego, przy wykorzystaniu krajowej oraz
zagranicznej bazy szkoleniowej. (…)". Dowództwo zapewnia też, że szkolenia
symulatorowe załóg wykonujących loty na samolotach CASA C-295, Hercules C-130,
Tu-154M, Jak-40 odbywają się w ośrodkach zagranicznych, podobnie jak pilotów
śmigłowców Bell-412 i Mi-8. Ponadto w najbliższym czasie planuje się zakup na
potrzeby Sił Powietrznych nowoczesnych symulatorów samolotów CASA i M-28.
Dowództwo Sił Powietrznych wydało swoje oświadczenie po blisko czterogodzinnym
spotkaniu członków komisji z przedstawicielami wszystkich rodzajów Sił
Zbrojnych, w tym z wojskowymi odpowiedzialnymi za działanie 36. SPLT. Spotkanie
było zapowiadane już od minionego piątku, czyli dnia publikacji raportu
wytykającego Siłom Powietrznym wiele zaniedbań, które mogły przyczynić się do
katastrofy smoleńskiej. Przewodniczący komisji Jerzy Miller po prezentacji
raportu zapowiadał, że komisja liczy na dyskusję dotyczącą jego tez. Jak ustalił
"Nasz Dziennik", podczas spotkania żadnej dyskusji nie było, nie było też mowy o
ewentualnych dymisjach. Odczytano jedynie zalecenia komisji dotyczące kwestii
wojskowych, wskazano również na nieprawidłowości dotyczące funkcjonowania 36.
SPLT. Na stronach raportu zawarto kilkadziesiąt zaleceń dla Sił Powietrznych,
ich dowódców i szefów pułku specjalnego. Nakazuje się tam m.in. sprawdzenie
kompetencji i uprawnień pilotów wożących najważniejsze osoby w państwie,
opracowanie nowych zasad ich szkolenia – zawierających choćby wykorzystanie
symulatorów, sporządzenie listy lotnisk, na których można lądować z VIP-ami, czy
stworzenie zasad przekazywania informacji o niebezpieczeństwach pogodowych. Siły
Powietrzne utrzymują, że wyciągnęły wnioski z katastrofy. Tuż po zakończeniu
spotkania ppłk Robert Kupracz, rzecznik prasowy DSP, zapewniał dziennikarzy, że
od 10 kwietnia 2010 roku w Siłach Powietrznych wprowadzono szereg zmian, które
już dają pierwsze efekty. – Zostały zmienione procedury dowodzenia statkami
powietrznymi. Są opracowywane standardowe procedury operacyjne. Współpracujemy z
pilotami cywilnymi i pilotami wojskowymi, którzy latają w liniach komercyjnych.
Korzystamy z ich doświadczeń. Ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Zdajemy
sobie sprawę z ogromu czekającej nas pracy – deklarował Kupracz. Pytany o
konsekwencje personalne w lotnictwie wojskowym podkreślił, że w tej kwestii
należy zaczekać na ustalenia prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie
katastrofy. Na sugestię dziennikarzy, czy wobec tego nikt w Siłach Powietrznych
nie czuje się odpowiedzialny za katastrofę, Kupracz stwierdził: "Służąc w Siłach
Powietrznych, kiedy dowiedziałem się o tej tragedii, też czuję w sobie winę".
Rzecznik DSP powiedział też, że w 36. SPLT wykonywana jest analiza sposobu
realizacji nowych dokumentów, dotycząca m.in. przygotowań pilotów do lotów. –
Wszystko teraz skupia się w rękach dowódcy pułku – puentował Kupracz. Stwierdził
też, że wiele z zaleceń KBWLLP już funkcjonuje. – Zapewniam, że teraz standardy,
które obowiązują w Siłach Powietrznych, są bardziej rygorystyczne – zaznaczył
Kupracz. Na pytanie dziennikarzy, czy VIP-y, korzystając z samolotów i
śmigłowców 36. SPLT, mogą czuć się bezpiecznie, Kupracz odpowiedział: "Cały czas
jest bezpiecznie. Nasze śmigłowce i samoloty wykonują loty o najwyższym
statusie". Jako przykład tego, że procedury bezpieczeństwa są przestrzegane,
podał rezygnację z lądowania prezydenckiego samolotu w Krakowie w kwietniu
bieżącego roku z powodu niesprzyjającej pogody.

 

Anna Ambroziak

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl