Więcej pieniędzy wam nie potrzeba

Część stacji dializ w Polsce ciągle nie podpisała umów z Narodowym
Funduszem Zdrowia na przyszły rok. Nie chcą one zawierać kontraktów, bo nie
zgadzają się na warunki proponowane przez NFZ. Fundusz nie ma sobie nic do
zarzucenia i uważa, że proponowana stawka jest i tak wyższa, bo koszty zabiegów
w porównaniu z ubiegłym rokiem nieznacznie spadły. – To bzdura – mówią
specjaliści.

Jak już wczoraj pisaliśmy, stała cena, jaką proponuje NFZ za dializę, waha się w
granicach 414 złotych, czyli około 100 euro. W ocenie prof. Bolesława
Rutkowskiego z Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych
Akademii Medycznej w Gdańsku, krajowego konsultanta z nefrologii, kwota ta jest
za mała, zważywszy, że np. Czesi mają refundację na poziomie 150 euro, choć tam
stacje nie płacą za erytropoetynę czy za czynniki erytropoetyczne stosowane jako
leki u dializowanych pacjentów. Pomijając już takie kraje jak Francja czy
państwa skandynawskie, gdzie refundacja zabiegów dializoterapii jest
wielokrotnie wyższa niż w Polsce. – Jest to niezrozumiałe, bo w końcu
posługujemy się tą samą metodologią, używamy tych samych aparatów, dializatorów
i zależy nam, aby nasi pacjenci żyli tak samo długo i tak samo szczęśliwie jak
pacjenci w innych krajach – uważa prof. Rutkowski.
Działania NFZ na dłuższą metę i upór związany z brakiem podwyższenia wyceny
dializ mogą spowodować poważne konsekwencje. – Natura nie lubi pustki, a związku
z tym tam, gdzie powstaje luka, zwłaszcza przy otwartych granicach na pewno
skorzystają stacje dializ np. niemieckie czy czeskie. Trzeba jednak wziąć pod
uwagę, że Fundusz będzie w gorszej sytuacji, bo zostanie zmuszony do płacenia o
wiele wyższej kwoty refundacji, wielokrotnie wyższej od tej, której nie chce
zapłacić w Polsce – uważa prof. Bolesław Rutkowski.
Katastrofalną sytuację stacji dializ w Polsce i najniższe ceny stawek za dializy
w Europie potwierdził nam także prof. Michał Myśliwiec, kierownik Kliniki
Nefrologii i Transplantologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, podlaski
konsultant ds. nefrologii. Dyrektorzy białostockich lecznic podpisują umowy
niejako w pakiecie z innymi usługami dla pozostałych oddziałów szpitalnych, co
często oznacza zbyt niską kwotę za samą dializę. NFZ podobnie jak w innych
regionach przymierza się do stawki na 2011 rok w wysokości 414 złotych za
dializę, a więc takiej samej jak poprzednio. – Jest to stawka za mała – ocenia
prof. Myśliwiec. Jego zdaniem, rozsądna cena to ok. 445-450 złotych za zabieg.
Tymczasem zdaniem Andrzeja Troszyńskiego, rzecznika prasowego NFZ, fakt, że
wycena świadczenia w Polsce jest najniższa w Europie, to jeszcze nie powód do
krytyki. W jego ocenie, wszystko jest bowiem kwestią rzetelnej analizy
rzeczywistych kosztów dializ. Zaznaczył przy tym, że duża liczba nowo powstałych
w ostatnich latach stacji jest dowodem na to, że to dobry interes. – Proszę
pamiętać, że żyjemy w Polsce i proponowane stawki odpowiadają polskim realiom –
powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik NFZ. Dodał, że z
przeprowadzonych szczegółowych wyliczeń wynika, iż w ubiegłym roku koszty dializ
nieznacznie spadły. Zdrożały tylko linie krwi, ale w stopniu nieprzynoszącym
wzrostu ogólnych kosztów hemodializy. – Chcemy podpisać kontrakty w oparciu o
realne koszty. Mimo że zaobserwowaliśmy niższe koszty, oddziały NFZ, z tego, co
wiem, proponują ceny świadczeń na poziomie z roku bieżącego. Są one zgodne z
realiami cen w Polsce i odpowiadają realnym kosztom dializoterapii – powiedział
nam Andrzej Troszyński. Według niego, nie ma też zagrożenia czymś, co można by
nazwać turystyką w dializoterapii, a więc korzystaniem przez chorych Polaków z
usług stacji dializ w krajach ościennych, za które NFZ musiałby zapłacić więcej,
niż obecnie płaci krajowym dializatorom.
Pacjentów, którzy wymagają leczenia dializami, z każdym rokiem przybywa, tym
samym powinna wzrosnąć liczba kontraktowych zabiegów. – Dializy wpływają na
jakość, a w konsekwencji na długość życia. Zaniedbania doprowadzą do powikłań,
których leczenie niestety będzie nas kosztować znacznie więcej. Stąd polityka
państwa jest niezrozumiała – ocenia prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób
Dializowanych Iwona Mazur. Przypomina, że na Zachodzie wielu pacjentów z
niewydolnością nerek podejmuje pracę. Ich stan i jakość życia są na tyle dobre,
że mogą pracować, płacą podatki i czują się pełnowartościowymi obywatelami.
Tymczasem w Polsce jest to zaledwie 1-1,5 proc. chorych.
 

Mariusz Kamieniecki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl