Stalinowi dzięki…

Teoria konwergencji, którą jeszcze w latach 60. ku irytacji komunistycznych ideologów głosił prof. Zbigniew Brzeziński, zakładała, że antagonistyczne mocarstwa coraz bardziej się do siebie upodabniają. Dzisiaj, kiedy między antagonistycznymi mocarstwami nie ma już prawie żadnych różnic ideologicznych, możemy powiedzieć, że nie tylko mocarstwa. Teoria konwergencji najwyraźniej zyskała charakter uniwersalny.
W zapomnianej już dziś powieści Emanuela Kazakiewicza „Wiosna nad Odrą” jest scena, jak to członek Rady Wojennej, generał Sizokryłow, zażywając po zwycięstwie zasłużonej przechadzki, napotkał żołnierza radzieckiego. Ujrzawszy znienacka dzielnego i sławnego generała, żołnierz radziecki trochę się zacukał, ale widząc jego łaskawość, wygłosił lizusowski monolog zakończony westchnieniem: „Stalinowi dzięki”. Ponieważ podczas wizyty izraelskiego prezydenta Peresa w Rosji ustalił on raz na zawsze z prezydentem Miedwiediewem, że wyłączną odpowiedzialność za wywołanie II wojny światowej ponosi Adolf Hitler, największą ówczesną zbrodnią był holokaust, każda zaś odmienna opinia jest „niegodziwością”, więc nawet w polskim Sejmie posłowie stanęli na nieubłaganym gruncie kompromisu, stwierdzając w uroczystej uchwale, że zbrodnia katyńska nie była ludobójstwem, a tylko nosiła jego „znamiona”. Widać, że „niegodziwości” wystrzegają się niczym syfilisu, a może nawet jeszcze bardziej, bo z syfilisu można podobno się wyleczyć, natomiast z „niegodziwości” – raczej nie. Jestem pewien, że dzięki temu duchowi kompromisu można będzie harmonijnie wkomponować nową świecką tradycję w postaci kultu „pierwszego niekomunistycznego premiera” Tadeusza Mazowieckiego w tradycyjny „kult jednostki”, jaki słusznie kojarzy nam się z Ojcem Narodów, Chorążym Pokoju, Józefem Stalinem.
Na pierwszy rzut oka takie powiązanie wydaje się absurdalne, ale popatrzmy: gdyby Józef Stalin 23 sierpnia 1939 roku nie zawarł porozumienia z Adolfem Hitlerem o podziale wpływów w Europie Środkowowschodniej, a następnie 17 września nie zajął wschodniej połowy Polski, to – jeśli Polska zostałaby pokonana – Hitler już w październiku 1939 roku znalazłby się o 1000 kilometrów bliżej Moskwy, więc w 1941 roku mógłby zająć ją z marszu, a losy wojny mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej. Wtedy w Generalnym Gubernatorstwie na pewno nie byłoby komunizmu, więc jeśli nawet na skutek jakichś nieprawdopodobnych okoliczności Tadeusz Mazowiecki zostałby premierem, to z pewnością nie „pierwszym niekomunistycznym”. Nie byłoby zatem żadnego powodu, by otaczać go kultem w ramach nowej świeckiej tradycji, jaka właśnie się ugruntowuje. Ponieważ jednak Józef Stalin 23 sierpnia 1939 roku porozumienie z Adolfem Hitlerem zawarł i Europę Środkowowschodnią podzielił, to Adolf Hitler w 1941 roku nie zdobył Moskwy, Stalin zaś, który w międzyczasie ochłonął z przerażenia, dzięki pomocy amerykańskiej podjął kontrofensywę, która doprowadziła do zajęcia przezeń Europy Wschodniej i Środkowej, dzięki czemu zaprowadzony został tam komunizm. Dlatego też przedstawiciele lewicy laickiej mogli później swobodnie piętnować przedstawicieli ciemnogrodu, a nawet wypracować własną odmianę „postawy służebnej”, z której zasłynął właśnie Tadeusz Mazowiecki. Zostało to zauważone, gdzie trzeba, i kiedy przyszło do zatwierdzania „pierwszego niekomunistycznego premiera”, to zarówno wierzący, jak i niewierzący, partyjni, jak i bezpartyjni, ubecy, jak i… no, mniejsza z tym – wszyscy ufali tylko Tadeuszowi Mazowieckiemu i tylko jego chcieli. Znaczy się – cały Naród – no i w ten sposób Tadeusz Mazowiecki został „pierwszym niekomunistycznym premierem”, dzięki czemu również i dzisiaj może zademonstrować słynną „postawę służebną” i skwapliwie uczestniczyć w tworzeniu nowej świeckiej tradycji. Kreując jednak tę nową, świecką tradycję, nie możemy chyba zapominać o Józefie Stalinie, bez którego wszystko potoczyłoby się inaczej. Dzięki temu będzie można niemożliwe uczynić możliwym i dokonać harmonijnej syntezy dawnych kultów z nowymi, co stworzy wreszcie odpowiednie warunki do pojednania, bez którego nie możemy już dłużej wytrzymać.


Stanisław Michalkiewicz
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl