Pukasz do ginekologa, otwiera weterynarz

W polskich ośrodkach parających się przeprowadzaniem procedury
zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro pracują weterynarze – alarmuje
Stowarzyszenie „Contra In vitro”. Jego przedstawiciele domagają się pilnej
interwencji minister zdrowia Ewy Kopacz.

Podczas konferencji w Instytucie Jana Pawła II w Rzeszowie przedstawiciele
Stowarzyszenia „Contra In vitro” podkreślali brak kwalifikacji osób pracujących
w klinikach in vitro. Do takiego wniosku doszli po sprawdzeniu listy osób
zatrudnionych w tego typu placówkach. Jak powiedział „Naszemu Dziennikowi” Jacek
Kotula, przewodniczący Stowarzyszenia, coraz częściej można odnieść wrażenie, że
medycyna zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do weterynarii, ponieważ w wielu
laboratoriach in vitro pracują specjaliści tej właśnie dziedziny. – Pracują tam
lekarze weterynarii o specjalności embriolog. Nie wiadomo, dlaczego embrionem
ludzkim zajmują się embriolodzy weterynaryjni. To poważny problem – zauważa
Jacek Kotula.
Niektóre stacje wcale nie kryją faktu zatrudniania lekarzy
weterynarii. Nie zajmują się oni badaniem pacjentek, ale pracując w
laboratorium, skupiają się na zapłodnieniu pozaustrojowym. Tak jest np. w
Europejskim Centrum Leczenia Bezpłodności InviMed mającym swoje oddziały w
Warszawie, Poznaniu czy Wrocławiu, gdzie dyrektorem laboratorium, embriologiem
naczelnym jest dr n. wet. Ricardo Faundez. W gronie embriologów jest jeszcze
dwóch specjalistów nauk weterynaryjnych – dr Olga Sikorska i dr Marta
Wojciechowska. – Nawet osoby, które korzystają z takiej procedury zapłodnienia,
nie powinny być traktowane jak zwierzęta. Niestety jest to powszechne. Zakłady
in vitro wprost podają takie informacje na swoich stronach internetowych. Jest
to dodatkowa miara zwyrodnienia cywilizacyjnego, do jakiego doszło w naszym
kraju – stwierdza Jacek Kotula.
Stowarzyszenie skierowało sprawę do minister
zdrowia Ewy Kopacz. „Za szczególnie bulwersujące należy uznać informacje, że
procedury zapłodnienia pozaustrojowego w praktyce realizowane są nawet nie przez
lekarzy czy inny personel wykwalifikowany i zajmujący się ludźmi, ale przez
weterynarzy” – czytamy w liście skierowanym wczoraj do Ewy Kopacz. – W naszej
Ojczyźnie trwa ofensywa kulturowa i obyczajowa lansowana przez niektórych
polityków i niektóre środki masowego przekazu. Ma ona zmienić oblicze
cywilizacji. Próbuje zmieniać się definicję ojca, matki, rodziny, dziecka,
małżeństwa. Prowadzi się akcje obrony zwierząt, a zapomina się o losach mnóstwa
dzieci zabijanych w łonach matek czy zamrażanych w wyniku procedur in vitro –
komentuje Jacek Kotula. I podkreśla, że choć weterynarze mają sukcesy w
zapładnianiu krów, to nie znaczy, że powinni zajmować się in vitro u ludzi.
Zdaniem Jacka Kotuli, świadczy to tylko o tym, że działalność laboratoriów in
vitro już dawno wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli, a państwo, które ma
obowiązek dbać o życie i zdrowie swoich obywateli, nie spełnia swojej roli. –
Poczęcia czegoś tak niesłychanego i doniosłego jak nowe życie, ludzkie życie,
nie można sprowadzać do technicznego aktu, do produktu zootechniki. Niektórym
pomyliły się pojęcia prokreacji osoby ludzkiej z hodowlą, a medycyna z
weterynarią – dodaje Kotula.
W Polsce działa ok. 65 różnego rodzaju ośrodków
in vitro. Stowarzyszenie walczy o całkowity zakaz przeprowadzania zabiegów
sztucznego zapłodnienia. Złożony w Sejmie projekt obywatelski nowelizacji
kodeksu karnego, który zyskał poparcie 160 tys. Polaków, zakłada wprowadzenie
trzech zakazów: zakazu wykonywania procedury in vitro, zakazu wykonywania
eksperymentów na embrionach poczętych tą metodą oraz zakazu handlu embrionami.
Za złamanie zakazu przeprowadzania sztucznego zapłodnienia groziłaby kara do 3
lat więzienia, co najmniej 3 lata za handel embrionami i od 5 do nawet 25 lat za
przeprowadzanie na nich eksperymentów.

Mariusz Kamieniecki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl