Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI na Wielki Post 2006

27.02.2006

Jezus, widząc tłumy, litował się nad nimi. (por. Mt 9, 36)

Umiłowani Bracia i Siostry!

Wielki Post jest okresem najbardziej sprzyjającym wewnętrznej pielgrzymce
do Tego, który jest źródłem miłosierdzia. Jest to pielgrzymka po pustyni naszego
ubóstwa, w której On sam nam towarzyszy, wspierając nas w drodze ku radości
Wielkiej Nocy. Nawet w "ciemnej dolinie", o której mówi Psalmista (PS 23, 4),
kiedy kusiciel popycha nas ku desperacji albo namawia by złożyć nadzieję w
dziełach własnych rąk, Bóg czuwa nad nami i nas umacnia. Tak, również dziś
Pan słyszy wołanie spragnionych radości, pokoju i miłości tłumów. Jak w każdej
epoce czują się one opuszczone. A jednak, nawet w wielkim bólu, jaki niesie
nędza, samotność, przemoc i głód, które gnębią bez wyjątku starych, dorosłych
i dzieci, Bóg nie pozwala, by zapanowały ciemność i strach. Jak bowiem napisał
mój umiłowany Poprzednik Jan Paweł II, istnieje "boska miara wyznaczona złu",
a jest nią miłosierdzie (Pamięć i tożsamość, s. 25). Dlatego właśnie na początku
tego Przesłania umieściłem ewangeliczny zapis, który mówi, że Jezus, "widząc
tłumy, litował się nad nimi" (Mt 9, 36). Chciałbym w tym świetle rozważyć kwestię
często podnoszoną przez naszych współczesnych: kwestię rozwoju. Również dziś
Chrystus swym pełnym wzruszenia "spojrzeniem" nieustannie ogarnia ludzi i narody.
Spogląda na nich, wiedząc, że w "zamyśle" Bożym ich powołaniem jest zbawienie.
Jezus zna zagrożenia, które przeciwstawiają się temu projektowi i lituje się
nad tłumami: decyduje się bronić ich przed wilkami nawet za cenę własnego życia.
Tym spojrzeniem Jezus obejmuje pojedyncze osoby i tłumy, i wszystkich przekazuje
Ojcu, ofiarowując siebie samego w przebłagalnej ofierze.

Kościół, oświecony tym paschalnym światłem, wie, że sprzyjanie
pełnemu rozwojowi wymaga, aby miarą naszego "spojrzenia" na człowieka było
spojrzenie Chrystusa.
Nie można bowiem w żaden sposób oddzielić wychodzenia naprzeciw potrzebom materialnym
i socjalnym ludzi od zaspokajania głębokich potrzeb serca. Należy to tym bardziej
podkreślić w naszej epoce wielkich przeobrażeń, w której w sposób coraz bardziej
żywy i palący czujemy, że spoczywa na nas odpowiedzialność za ubogich na świecie.
Już mój czcigodny Poprzednik Papież Paweł VI trafnie określał skutki niedorozwoju
jako umniejszenie człowieczeństwa. W tym sensie w encyklice Populorum progressio
mówił o "brakach materialnych tych, którzy pozbawieni są życiowego minimum
egzystencji i znajdują się w moralnym niebezpieczeństwie, jakie stwarza egoizm
(…), tych, którzy podlegają ustrojowi ucisku pochodzącego czy to z nadużycia
własności i władzy, czy z podstępnego wyzysku czy też z niesprawiedliwych transakcji"
(n. 21). Jako środek zaradczy na te przejawy zła Paweł VI zalecał nie tylko
"wzrost poszanowania godności bliźniego, nastawienie na ducha ubóstwa, współpracę
dla wspólnego dobra, wolę pokoju", ale także "uznanie przez człowieka najwyższych
wartości i Boga jako ich źródła i kresu" (tamże). W związku z tym Papież bez
wahania porównywał "przede wszystkim wiarę, dar Boga przyjęty przez ludzi dobrej
woli i jedność w miłości Chrystusowej" (tamże). Tak więc Chrystusowe "spojrzenie"
na tłumy nakazuje nam potwierdzić prawdziwe znaczenie owego "pełnego człowieczeństwa",
które – według Pawła VI – polega na "rozwoju całego człowieka i wszystkich
ludzi" (tamże, 42). Dlatego pierwszym wkładem, jaki Kościół wnosi w rozwój
człowieka i ludów, nie są środki materialne czy rozwiązania techniczne, ale
głoszenie prawdy Chrystusa, która kształtuje sumienia i uczy autentycznej godności
osoby i pracy, sprzyjając kształtowaniu się kultury, która prawdziwie odpowiada
na wszystkie pytania człowieka.

Wobec strasznego wyzwania, jakim jest ubóstwo wielkiej części ludzkości, obojętność
i zamknięcie się we własnym egoizmie stanowią niedopuszczalne przeciwieństwo
"spojrzenia" Chrystusa. Post i jałmużna, które wraz z modlitwą Kościół zaleca
szczególnie w okresie Wielkiego Postu, są sprzyjającą okazją do wyrabiania
w sobie tego Chrystusowego "spojrzenia". Przykłady świętych i doświadczenia
misyjne, w jakie obfituje historia Kościoła, dostarczają cennych wskazówek,
jak w najlepszy sposób wspierać rozwój. Również dziś, w czasach wzajemnej globalnej
zależności, można dojść do wniosku, że żaden ekonomiczny, socjalny czy polityczny
plan działania nie zastąpi owego daru z siebie dla drugiego, w którym wyraża
się miłosierna miłość. Kto działa według tej ewangelicznej logiki, przeżywa
wiarę jako przyjaźń z Bogiem wcielonym i, jak On, bierze na siebie ciężar potrzeb
materialnych i duchowych bliźniego. Patrzy na niego jako na niezmierzoną tajemnicę,
godną nieskończonej troski i uwagi. Wie, że kto nie daje Boga, daje zbyt mało,
jak mówiła błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty: "Pierwszym ubóstwem narodów
jest nieznajomość Chrystusa". Dlatego trzeba pomagać w odnajdywaniu Boga w
miłosiernym obliczu Chrystusa: bez tej perspektywy nie można stworzyć cywilizacji
o solidnych fundamentach.

Dzięki kobietom i mężczyznom posłusznym Duchowi Świętemu powstały w Kościele
liczne dzieła miłosierdzia, mające na celu wspomaganie rozwoju: szpitale, uniwersytety,
szkoły doskonalenia zawodowego, drobne przedsiębiorstwa. Są to inicjatywy,
które dużo wcześniej niż inne instytucje cywilne dały dowód szczerej troski
o człowieka, ze strony osób przejętych przesłaniem ewangelicznym. Te dzieła
wskazują drogę, jaką trzeba jeszcze dzisiaj prowadzić świat do globalizacji,
której głównym celem będzie prawdziwe dobro człowieka i w konsekwencji autentyczny
pokój. Z takim samym współczuciem, jakie budziły w Jezusie tłumy, Kościół uważa
także dzisiaj za swoje zadanie wzywać tych, którzy sprawują władzę polityczną
i mają wpływ na władzę gospodarczą i finansową, by wspomagali rozwój oparty
na poszanowaniu godności każdego człowieka. Ważnym sprawdzianem dla ich wysiłków
będzie rzeczywista wolność religijna, pojmowana nie tylko jako zwykła możliwość
głoszenia Chrystusa i oddawania Mu chwały, ale także jako możliwość uczestniczenia
w budowie świata ożywianego przez miłość. Te wysiłki obejmują także rzeczywiste
uznanie także podstawowej roli, jaką odgrywają w życiu człowieka autentyczne
wartości religijne jako odpowiedź na jego najgłębsze pytania i jako motywacja
etyczna jego odpowiedzialności osobistej i społecznej. Na podstawie tych kryteriów
chrześcijanie będą musieli nauczyć się także mądrze oceniać programy rządzących.

Nie możemy ukrywać, że w ciągu historii zostały popełnione
błędy przez wielu ludzi, którzy nazywali siebie uczniami Jezusa. W obliczu
trudnych problemów
nierzadko myśleli, że najpierw trzeba ulepszyć ziemię, a potem myśleć o niebie.
Pokusą była myśl, że wobec pilnych potrzeb powinno się przede wszystkim zmieniać
zewnętrzne struktury. Następstwem tego był w niektórych przypadkach przemienianie
chrześcijaństwa w moralizm, a wiary w działanie. Słusznie więc zauważał mój
Poprzednik, świętej pamięci Jan Paweł II: "Dzisiejszą pokusą jest sprowadzanie
chrześcijaństwa do mądrości czysto ludzkiej, jakby do wiedzy o tym, jak dobrze
żyć. W świecie silnie zsekularyzowanym nastąpiło <<stopniowe zeświecczenie
zbawienia>>, dlatego walczy się, owszem, o człowieka, ale o człowieka pomniejszonego
(…).
My natomiast wiemy, że Jezus przyszedł, by przynieść zbawienie całkowite (…)"
(Enc. Redemptoris missio, 11).

Wielki Post chce nas prowadzić do tego właśnie zbawienia całkowitego, w oczekiwaniu
bliskiego zwycięstwa Chrystusa nad wszelkim złem, które uciska człowieka. Gdy
zwrócimy się do Boskiego Mistrza, nawrócimy się na Niego, zaznamy Jego miłosierdzia
dzięki Sakramentowi Pojednania, odkryjemy przenikające nas do głębi "spojrzenie",
które może dać nowe życie tłumom i każdemu z nas. Tym, którzy nie zamykają
się w sceptycyzmie przywraca ono nadzieję, otwierając przed nimi perspektywę
szczęśliwej wieczności. A zatem już w tym życiu Pan Bóg nie pozwala nigdy,
by zabrakło świetlanego świadectwa Jego miłości, nawet kiedy wydaje się, że
przeważa nienawiść. Maryi, która jest "obfitującą w nadzieję fontanną" (Dante
Alighieri, Raj, XXXIII, 12) zawierzam naszą drogę wielkopostną, by nas prowadziła
do swego Syna. Jej zawierzam w szczególności tłumy, które jeszcze dzisiaj,
nękane przez ubóstwo wzywają pomocy, wsparcia, zrozumienia. W tym duchu z serca
udzielam wszystkim specjalnego Apostolskiego Błogosławieństwa.

Benedykt XVI, papież

Z Watykanu, 29 września 2005 r.

( Š Biuro Prasowe KEP 2006)

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl