Nienawiść znienawidzona

Jak wiadomo, na tym świecie pełnym złości nie ma nic gorszego niż
nienawiść. Z drugiej jednak strony wiadomo, że nie ma tego złego, co by na dobre
nie wyszło, zatem i nienawiść – aczkolwiek najgorsza – też musi mieć jakieś
dobre strony. Starsi ludzie na pewno pamiętają, jak to marksistowscy mełamedzi
wychwalali pod niebiosa "nienawiść klasową" jako swego rodzaju parowóz dziejów,
przeciwstawiając ją nienawiści rasowej, która nie tylko była niesłuszna, ale
stanowiła także przykład zła absolutnego
.

Przecież dla każdego postępowego człowieka jest oczywiste, że o ile
mordowanie arystokratów, chłopów, ziemian, kupców, księży itp. może być słuszne,
a w przypadku rewolucji francuskiej czy bolszewickiej – nawet jedynie słuszne –
o tyle mordowanie np. Żydów, zwłaszcza gdy obiektywnie nie służy to
socjalizmowi, w żadnym wypadku słuszne być nie może. Dlatego i do nienawiści nie
można podchodzić w sposób uproszczony, żeby nie powiedzieć – prostacki.
Nienawiść w słusznej sprawie może być dopuszczalna, natomiast w sprawie
niesłusznej dopuszczalna być nie może. Wszystko zatem zależy od tego, kogo
nienawidzimy i z jakich pozycji. Jeśli np. nienawidzimy nosicieli nienawiści, to
nie musimy naszemu szlachetnemu uczuciu stawiać żadnych ograniczeń. Któż
bardziej zasługuje na nienawiść niż nienawistnicy? Dlatego właśnie nienawiść
powinna być znienawidzona.
I z tego zapewne założenia wychodzi Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita.
Tworzą je m.in. osoby, które totalniactwa uczyły się jeszcze od samego Stalina,
więc prawidłowy stosunek do nienawiści zstąpił u nich do samych, można
powiedzieć, instynktów. I ten nieomylny instynkt, wspomagany, ma się rozumieć,
hojnymi subwencjami "filantropa", niczym niechybna ręka Jeżowa wskazuje im,
których nienawistników trzeba nienawidzić. Chodzi oczywiście o to, by świat od
nienawiści uwolnić, czego nie da się uczynić inaczej niż poprzez jej bezwzględne
wytępienie. Zanim jednak nienawiść zostanie wytępiona, należy najpierw
nieubłaganym palcem wskazać nienawistników, bo w przeciwnym razie misja
uwolnienia świata od nienawiści może okazać się nieudana. Dlatego też
Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita na obecnym etapie skupia się na tropieniu
i wskazywaniu nieubłaganym palcem prokuraturze i nienawisłym sądom
nienawistników w nadziei, że te zrobią z nimi porządek. Dzięki hojnemu wsparciu
finansowemu walka z nienawiścią przynosi pewne sukcesy. Jak zauważa członek Rady
Programowej Stowarzyszenia pan Andrzej Osęka, "zaczepianie idących w pochodzie
Żydów jest rzeczą rzadko spotykaną, bo niebezpieczną", chociaż z drugiej strony
twierdzi, że "od co najmniej kilkunastu lat wzrastają w Europie nastroje
rasistowskie, antysemickie i ksenofobiczne". Jeśli nie jest to tylko próba
wyciągnięcia kolejnych subwencji, to warto się zastanowić, czy ten drugi objaw
nie jest aby reakcją na pierwszy.
A właśnie, kiedy Polska w przerwach między zwycięskimi historycznymi
inscenizacjami narkotyzuje się również wojną na symbole, 12 sierpnia przed
niezawisłym sądem w Lublinie nastąpi wznowienie procesu Grzegorza Wysoka
oskarżonego o nawoływanie do nienawiści. Delatorem był redaktor lubelskiej
mutacji "Głosu Ca…", tj., pardon, oczywiście "Gazety Wyborczej", Karol
Adamaszek, ale dopiero pan prof. nadzwyczajny Konrad Zieliński, politolog z
UMCS, podsunął prokuraturze, z jakiego klucza powinna śpiewać. Na przykład
zaniepokoił się ("niepokój budzi"), że Grzegorz Wysok "jedyną analogię do rzezi
Polaków na Kresach Wschodnich w roku 1943 znalazł w zagładzie Ormian". Tymczasem
każde wytresowane w politgramocie dziecko wie, że Ormianie nie mają tu nic do
rzeczy i autor przede wszystkim powinien odnieść się do holokaustu – tak samo,
jak w swoim czasie obdarzony instynktem samozachowawczym politolog, powinien
zacytować Józefa Stalina. A w publikacji Grzegorza Wysoka chodziło przede
wszystkim o roszczenia – w wysokości 65 mld dolarów – które organizacje
żydowskie wysuwają pod adresem Polski. Ponieważ lustracja została zastopowana,
to i ja sobie nie żałuję; oto jeden z moich tajnych współpracowników, który
przeniknął do bezpośredniego otoczenia "światowej sławy historyka" Jana Tomasza
Grossa, właśnie mi raportuje, iż przystąpił on do opracowania swego opus magnum,
do którego w gruncie rzeczy został wynajęty – a mianowicie, do opisania majątku
pozostawionego na terenie Polski przez Żydów. W tej sytuacji nic dziwnego, że
Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita, w miarę eskalacji nacisku na
zadośćuczynienie tym roszczeniom, nieubłaganie zaostrza walkę z nienawiścią –
żeby podczas dokonywania tego rabunku Polski nikt nie odważył się (ani nie miał
gdzie) nawet pisnąć.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl