Prezydent elekt na żaglach

Żeglarsko-polityczne impresje z kampanii wyborczej Bronisława
Komorowskiego na konwencji w Olsztynie oraz niedawny fotoreportaż tabloidu z
krótkiego rejsu prezydenta elekta z rodziną po jeziorze Wigry mogły zaintrygować
żeglarską brać, do której także należę. Do tej pory wiedzieliśmy o myśliwskich
pasjach Bronisława Komorowskiego. Na zdjęciach z rejsu miłe wrażenie sprawia
małżonka prezydenta elekta (niewiele kobiet żegluje), która dzielnie wypychała
łódkę z szuwarów, gdy w tym czasie on sam pilnował koszyków z prowiantem;
niewykluczone, że była tam i długa kiełbasa.

Przyszły lokator Pałacu Prezydenckiego jest rozebrany prawie do rosołu, bez
koszulki, czapki, boso, w samych tylko… Zważywszy na olbrzymi upał, jaki wtedy
panował (35 stopni w cieniu), brak nakrycia głowy i czegokolwiek na grzbiecie to
narażenie się na duże ryzyko porażenia słonecznego. Chciałoby się zapytać, czy
gdzieś w pobliżu był lekarz. Media donoszą, że prezydent ma chorobę serca.
Niebezpieczne jest także przebywanie na jachcie boso, bez odpowiedniego obuwia.

Zobaczyliśmy zatem, jak prezentuje się prezydent elekt na żaglach. Wcześniej, w
czasie konwencji w Olsztynie, marszałek Komorowski, niczym stary wilk morski,
snuł portowe opowieści o "wietrze historii", szybkim kursie "na motyla",
docieraniu do portu pod nazwą "dobrobyt".
Jednym z absolutnych autorytetów w dziedzinie żeglarstwa był Stefan Wysocki,
muzyk, żeglarz, dziennikarz radiowy i telewizyjny, autor bardzo cenionych i
poczytnych także dzisiaj książek o żeglarstwie. W jednej z nich, zatytułowanej
właśnie "Żeglarstwo", pisał, że istnieje wielu zwolenników chodzenia boso po
jachcie, ale on tego absolutnie nie poleca. Można się łatwo skaleczyć czy
zranić, a to już poza przykrością osobistą, jest dużym utrudnieniem technicznym
w żegludze. Chodzenie po jachcie bez butów Stefan Wysocki podsumowuje krótko:
"To ujęcie sporego procentu sprawności żeglarzowi".
Wyglądowi i postawie załogi jachtu Stefan Wysocki poświęcał szczególne wiele
miejsca w swoich książkach. Jego marzeniem było, aby żeglarze nosili jednolite
stroje: granatowe marynarki żeglarskie, białe lub szare spodnie, czapki z
daszkiem, a na kurtce lub marynarce w lewej klapie emblemat klubowy. Co do
butów, to obowiązkowe są tenisówki czy trampki z podeszwą dobrze trzymającą się
na mokrym pokładzie.
Pięknie czyta się o wszystkim, co u Stefana Wysockiego dotyczy etykiety
jachtowej, czyli ustalonego i – jego zdaniem – obowiązującego żeglarzy zbioru
zwyczajów i obyczajów. Warto przypomnieć, że Stefan Wysocki, którego matka była
hrabianką (jej rodzina osiadła na stałe w Nicei i tam właśnie zdobywał on
pierwsze szlify żeglarskie), otrzymał nienaganne wychowanie w rodzinnym domu i
muzyczne wykształcenie (fortepian) w warszawskiej "Szkole Umuzykalnienia",
prowadzonej przez jego ojca, także Stefana Wysockiego. Ukończył gimnazjum im.
Stefana Batorego, a tuż przed wojną kurs artylerii w podchorążówce we
Włodzimierzu Wołyńskim. We wrześniu 1939 roku został ciężko ranny. Jest
kawalerem orderu Virtuti Militari.
Na konwencji wyborczej w Olsztynie Bronisław Komorowski mówił obrazowo: "Wieje
wielki, piękny wiatr historii, marzymy dzisiaj o dopłynięciu z tym wiatrem do
portu 'dobrobyt’. Jak to na żaglach, trzeba uważać, komu daje się do ręki
rumpel, i patrzeć, czy nie płyną z nami ci, którzy chętnie żagle poprują, odetną
linki czy przedziurawią dno, a ster złamią na każdym kamieniu. Najważniejsza
jest na jachcie taka załoga, która potrafi ze sobą współpracować, a nie
awanturować się". Słuszne słowa! Tak rzeczywiście powinno być.
A jak opisuje postawę załogi Stefan Wysocki? Podobnie, ale jakoś inaczej.
Sternik i załoga tworzą "zespół żeglujący", który wspólnie jest odpowiedzialny
za cel i bezpieczeństwo rejsu. Nie zmienia to jednak faktu, że istnieje
zasadniczy podział kompetencji i odpowiedzialności między kapitanem a załogą.
Kapitan odpowiada za wszystko, co dzieje się na jachcie, a załoga ma go słuchać.
Ale, jak pisze Stefan Wysocki, jest tu pewna dodatkowa trudność: "Umiejętność
takiego wydania rozkazu przez kapitana, by był on posłuchany i wykonany
natychmiast – i to bez oporów wewnętrznych załogi". Tok myślenia Stefana
Wysockiego, który potwierdza, że załoga musi słuchać kapitana, jest uzupełniony
pewnym istotnym zastrzeżeniem. Takim mianowicie, że dowodzący na statku musi
podejść do podwładnych tak, by słuchali go chętnie i z zaufaniem. Wysocki pisze:
"Zaufanie jest najlepszą gwarancją szacunku dla swojego przełożonego, a zaufanie
buduje się autorytetem, i to wszechstronnym. W sprawach zarówno fachowych,
żeglarskich, jak i moralnych lub etycznych".
Prawdziwe żeglarstwo to – jak pisał Stefan Wysocki – "sztuka o randze życia i
życie o randze sztuki". Czy podobnie nie mogłoby być z polityką? W przypadku
Bronisława Komorowskiego odpowiedź jest przecząca. Gdy w 2005 r. Lech Kaczyński
wygrał wybory prezydenckie, ówczesny poseł PO Bronisław Komorowski skomentował
ten fakt: "To fatalna wiadomość dla Polski".
Przez cały okres urzędowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego poseł, a potem
marszałek Sejmu Komorowski kwestionował "kapitańskie" prerogatywy prezydenta w
państwie. Kto wtedy "pruł żagle", "odcinał linki", "dziurawił dno"? Dlaczego
wówczas Komorowski nie chciał być częścią załogi jachtu pod nazwą
"Rzeczpospolita"? Dlaczego nie szanował "kapitana jachtu", którym wtedy był Lech
Kaczyński? Czy sądzi, że teraz on jako kapitan będzie szanowany? Może by i był,
gdyby starał się być dowódcą całej polskiej załogi. Bo zgoda na pokładzie nie
polega na wyrzuceniu za burtę połowy zespołu. Jaki kurs założył sobie prezydent
elekt? Gdzie jest ten bezpieczny port pod nazwą "dobrobyt", o którym mówił na
konwencji wyborczej w Olsztynie?
 

Wojciech Reszczyński

Autor jest komentatorem Programu 3 Polskiego Radia.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl