Nie było poleceń z góry
Minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek zaprzeczył doniesieniom tygodnika „Newsweek”, który napisał, że razem z prokuratorem apelacyjnym w Białymstoku wpływali na śledztwo niewygodne dla polityków PiS. Kaczmarek zażąda umieszczenia sprostowania w tygodniku w tej sprawie, a jeśli to nie nastąpi, to rozważy podjęcie kroków prawnych.
Tygodnik opisał sprawę oczyszczalni ścieków w Białymstoku. Ówczesny prokurator krajowy, którym był Janusz Kaczmarek, miał spotkać się z białostockim prokuratorem apelacyjnym i zdecydować o przeniesieniu śledztwa do Prokuratury Krajowej, a potem do prokuratury w Rzeszowie. Do decyzji miało dojść na krótko przed przesłuchaniem i postawieniem zarzutów politykom PiS, którzy mieli być – zdaniem tygodnika – uwikłani w sprawę. „Newsweek” napisał, że śledztwo było wstrzymywane na polecenie „z góry”.
– Nie wstrzymałem żadnego postępowania – oświadczył wczoraj na konferencji Kaczmarek. Dodał, że przekazanie postępowania jest zwykłą praktyką, a decyzje w podobnych sprawach podejmował przynajmniej raz w tygodniu, ale nie ze względów politycznych, lecz zgodnie z prawem. Informował, że stał na czele jednostek wymiaru sprawiedliwości w czasie rządów różnych partii i podejmując decyzje, nie kierował się względami politycznymi, np. kiedy rządy sprawował AWS, jednostki te stawiały zarzuty wiceprezydentom związanym z „Solidarnością”, a kiedy rządziło SLD, prokuratorzy podlegli Kaczmarkowi stawiali zarzuty członkom rządu Leszka Millera.
Wyjaśniał, iż słyszał opinie, że ten artykuł to z punktu widzenia pracy dziennikarskiej „niewypał” i „lipa” i nie warto się tym zajmować. Jednak jest tam – jak mówił – zdanie sugerujące, że prokuratura chroni polityków PiS. – To jest nadużycie, ponieważ pokazuje manipulację – powiedział, dodając, że za tą opinią poszły przekazy w innych mediach.