Media włączyły się w wojnę z krzyżem

Z ks. bp. Adamem Lepą z Łodzi, członkiem Rady ds. Środków Społecznego
Przekazu Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Sławomir Jagodziński

Obchodzony co roku Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu to okazja do
ogólnej oceny funkcjonowania mediów.

– Dobrze, że Kościół ustanowił taki dzień. Pozwala to choć przez moment oderwać
się od mediów i spojrzeć na nie z pewnego dystansu. Również w tym celu, żeby
wreszcie zadać sobie i ludziom mediów kilka poważnych pytań. Bezmyślny kontakt z
mediami ma to do siebie, że eliminuje w człowieku zdolność do konstruowania
pytań mądrych i rzeczowych, a utwierdza w przekonaniu, iż powinny mu wystarczyć
pytania wyłącznie jałowe i banalne. Jest to zatem dzień swoistego rachunku
sumienia. Należy więc postawić sobie pytanie, czy np. stać nas na odpowiedni
dystans wobec mediów albo czy staramy się poznać ich najważniejsze mechanizmy.
Pod adresem ludzi mediów kierujemy pytania o ich rzeczywisty stosunek do prawdy,
o rzetelność w informowaniu społeczeństwa, o szacunek do czytelnika, słuchacza i
telewidza, a zwłaszcza pytamy, czym się przede wszystkim kierują w swojej pracy:
misją czy "kasą", i wreszcie, czy w realizowaniu powołania dziennikarskiego
towarzyszy im poczucie godności osobistej. Tego dnia katolicy na całym świecie
modlą się o takich dziennikarzy, którzy byliby odważnymi świadkami prawdy i
światłymi przewodnikami swojego narodu.

Co można powiedzieć o roli, jaką odegrały stacje telewizyjne, rozgłośnie i
prasa w eskalacji konfliktu wokół krzyża, który stał przed Pałacem Prezydenckim
w Warszawie?

– Jazgot medialny na temat krzyża trwa od ponad roku. W wielu mediach forsowana
jest nowa poprawność, dyktująca radykalne sposoby usuwania krzyża z przestrzeni
publicznej pod przykrywką tolerancji lub w imię laickości państwa. Testowana
jest psychiczna wytrzymałość katolickiego społeczeństwa. Media z lubością
pokazują ludzi, którzy nie cierpią widoku krzyża. Już sama alergia na tym tle u
jakiegoś osobnika ma być motywem do wykluczenia krzyża w jego środowisku. Przy
czym pomija się fakt, że są jeszcze inni ludzie, związani z tym znakiem wiary
nie tylko emocjonalnie, i że stanowią oni olbrzymią większość. Sięga się po
stary chwyt pod tytułem "tolerancja w jedną stronę", dobrze sprawdzony w PRL.
Specjaliści od propagandy wymyślili bardzo chytry stereotyp "krzyż dzieli
Polaków", a media szastają nim na wszystkie strony. Próbowano ukazać krzyż jako
odniesienie do "awanturnictwa politycznego". Już Goebbels mówił, że wielokrotnie
powtarzana bzdura jest przez ludzi przyjmowana za niewzruszoną prawdę. A dziś
"myślenie stereotypami" jest wygodne, "postępowe" i odbywa się poza kontrolą
intelektu, a więc nie sprawdza się jego wiarygodności. Dlatego stereotypy tak
skutecznie wabią Polaków. Ten mechanizm pozwala nam zrozumieć fakt, dlaczego
Polaków bardziej przekonuje argument siły niż siła argumentu.
Jeżeli więc krzyż dzieli, a nawet antagonizuje, to znaczy, że jest rekwizytem
niepotrzebnym, a nawet niebezpiecznym, dlatego należy się go pozbyć. Obserwuje
się dziś obsesyjne działania zmierzające do marginalizowania krzyża poprzez
publiczne lekceważenie go, okazywanie pogardy i dążenie, żeby rychło znalazł się
w lamusie historii. Włączając się w wojnę z krzyżem, media wytwarzają
nieprzyjazną atmosferę wokół tego znaku wiary. W następstwie eskalacji nastrojów
negatywnych, które podsycają, stały się prowodyrami kampanii nienawiści wobec
obrońców krzyża i patronami agresywnych bojówek, skierowanych przeciwko nim.

Jaki to może mieć wpływ na społeczeństwo?
– Pod wpływem nowej poprawności ideologicznej mogą się pojawić niekorzystne
zmiany w zachowaniach społeczeństwa. Tym bardziej że w Polsce mamy do czynienia
z oligarchicznym modelem mediów o orientacji liberalnej i lewicowej. Tylko
patrzeć, jak krzyż będzie znikał z nekrologów (już była taka próba!), bo już nie
ma go na niektórych tablicach, które mają upamiętniać tragedię narodową pod
Smoleńskiem. Samo poświęcenie tablicy nie zrekompensuje braku krzyża, który jest
fundamentem kultury polskiej i gwarantem jej tożsamości, o czym przypomniano w
uchwale Senatu z 4 lutego br.

W tegorocznym orędziu na dzień środków przekazu Ojciec Święty po raz kolejny
nawiązuje do wykorzystania w duszpasterstwie i ewangelizacji współczesnego
świata nowych cyfrowych technologii – nowych mediów. Na ile cyfrowy kontynent, z
jego anonimowością, szybkością i niestety często wrogością wobec wszelkich zasad
i ograniczeń, można zdobyć dla Chrystusa?

– "Świat cyfrowy" jest terminem, którego najczęściej używa Benedykt XVI w
tegorocznym orędziu. Przypomnijmy jego temat: "Kapłan i duszpasterstwo w świecie
cyfrowym: nowe media w służbie Słowa". Jak wynika z tematu orędzia, Papież
bardzo pragnie, aby kapłani byli duszpastersko aktywni w świecie cyfrowym
nazywanym "nową agorą". Przy czym mają nie tylko skutecznie głosić Słowo Boże z
zastosowaniem najnowszych technologii i ukazywać w ten sposób prawdziwe oblicze
Kościoła. Następca św. Piotra oczekuje jeszcze czegoś bardzo ważnego z ich
strony. Oto zachęca gorąco, aby kapłan wnosił w świat cyfrowy "swoje
konsekrowane serce" i miłością przenikał nowe przestrzenie tego świata. Głos
Piotra Naszych Czasów na ten temat jest charyzmatycznym spojrzeniem na wciąż
tajemniczy świat cyfrowy i budzi nadzieję na wykorzystanie go dla dobra
wspólnego.
Benedykt XVI podpowiada, jakie zadania wyznacza duszpasterzom świat cyfrowy.
Przede wszystkim w obcowaniu z tym światem mają posługiwać się intelektem i
sercem. Jeżeli tak się stanie, będą mądrze wykorzystywać oferowane im nowe
możliwości technologiczne, a we współpracy z innymi będą dawać im ze swej strony
miłość zatroskanych duszpasterzy.
Istotnie, anonimowość wypowiedzi w świecie cyfrowym jest wymarzoną okazją, żeby
nie tylko zwierzyć się publicznie ze swoich przeżyć, ale też żeby wypowiadać pod
adresem konkretnych instytucji czy osób zdania, które mają charakter inwektyw,
obrażają i godzą w dobre imię drugiego człowieka. W internecie widać to na
przykładzie tych blogów, przez które płynie strumień nienawiści. Czasem odnosi
się wrażenie, że autorami tekstów są chorzy ludzie. Jednakże nowe technologie
informacyjne nie tylko budzą uzasadniony lęk. One również inspirują do
podejmowania odpowiednich działań, w szczególności zaś do zainicjowania edukacji
medialnej. Dobrze przygotowani duszpasterze i wierni świeccy będą mogli razem
ewangelizować nową agorę, tzn. zdobyć ją dla Chrystusa.

Zatem ważnym zadaniem pozostaje wychowanie do mediów…
– Jan Paweł II podkreślał, że wychowywaniem do mediów powinno się objąć całe
społeczeństwo, a nie tylko dzieci i młodzież. Jest to bardzo ważna wskazówka,
odpowiednio uformowani w tej dziedzinie rodzice będą bowiem mogli podjąć we
własnej rodzinie skuteczne wychowanie do mediów. Badania podkreślają, że
środowiskiem najbardziej odpowiednim dla tego wychowania jest rodzina. Próbę
formacji medialnej rodziców Kościół podejmuje coraz wyraźniej. Odbywa się to w
związku z przygotowaniem dzieci do sakramentów, ale przede wszystkim w ramach
katechezy dorosłych w parafii. Jest to tym bardziej pilne zadanie, że zarówno
rodzice, jak i zawodowi wychowawcy nie radzą sobie z tą dziedziną wychowania.
Należy tu mocno podkreślić, iż Kościół dosłownie rozumie edukację medialną, tzn.
nie ogranicza się tylko do dydaktyki mediów, lecz idzie dalej i w szkole na
katechezie oraz w duszpasterstwie parafialnym podejmuje przygotowanie do
prawidłowego odbioru mediów. Opiera je na kształtowaniu odpowiednich postaw, np.
krytycznej i selektywnego odbioru mediów, a także na eliminacji negatywnych
postaw, ukształtowanych przy współudziale mediów, jak choćby uzależnienia od
mediów czy postawy makiawelizmu. Innym zadaniem wychowawców w tej dziedzinie
jest kształtowanie sumienia, które w odbiorze mediów powinno być niezawodną
busolą wskazującą, które media odbierać, a przed którymi się bronić.
Szczególnie ambitnym zadaniem katolickiej pedagogii medialnej jest takie
uformowanie młodego człowieka, aby był w stanie pozytywnie wpływać na media i
przyczyniać się do ich udoskonalenia.

Jak Ksiądz Biskup oceniłby zaangażowanie Kościoła w Polsce w wykorzystanie
nowych mediów do ewangelizacji? Czy nie za mało posługujemy się nimi, aby głosić
prawdę o Bogu, Kościele, człowieku i otaczającej nas rzeczywistości i bronić
jej?

– Do ideału jest jeszcze daleko, ale to, co już jest, napawa nadzieją na dalsze
doskonalenie tej formy duszpasterzowania. Ze zwykłej obserwacji wynika, że wciąż
rośnie liczba parafii mających własną stronę internetową. Powstają nowe
biblioteki parafialne, ale większe jest zainteresowanie fotografią i filmem
wideo. Przybywa parafii, w których prowadzi się filmową kronikę wydarzeń.
Zastępuje ona tradycyjną kronikę parafialną albo funkcjonuje równolegle z nią.

Jednakże wykorzystując w duszpasterstwie nowe media, powinno się dbać o rozwój
mediów tradycyjnych. A zatem należy rozwijać czytelnictwo prasy katolickiej i
książki, podnosząc jednocześnie poziom tej prasy. Ponadto na uwagę i troskę
zasługuje prasa parafialna, która opiera się na zaangażowaniu ofiarnego laikatu,
i wbrew utartym opiniom stymuluje wśród parafian czytelnictwo prasy
profesjonalnej. W środowisku parafii, niezależnie od regularnej edukacji
medialnej, powinno się w kościele i w rodzinie wdrażać hasło światłych
pedagogów: "Więcej czytać, mniej oglądać!", i przypominać o przestrodze
wybitnego programisty komputerowego Billa Gatesa, który głosi, że "kto rządzi
obrazami, rządzi umysłami ludzi".

Jednym z głównych zadań mediów katolickich jest ewangelizacja kultury, której
najbardziej dynamiczną warstwą są też inne media. W jaki sposób katolickie
środki społecznego komunikowania mogą pomóc pozostałym mediom w otwarciu się na
głoszenie Ewangelii?

– Pomoc ta realizowana jest w różny sposób, np. gdy media katolickie są
zdecydowanym znakiem sprzeciwu wobec poprawności politycznej albo gdy swoją
działalnością wykazują, że – jak podkreślał Jan Paweł II – właściwym celem i
zadaniem mediów jest służba prawdzie i jej obrona. Okazuje się, że najwięcej
zarzutów stawianych mediom odnosi się do zakłamywania przez nie obrazu
rzeczywistości. Opinie specjalistów na ten temat mówią same za siebie. Oto
niektóre z nich: "kłamstwo jako metoda w polityce"; takie zjawiska jak
manipulacja czy mit nazywane są "kłamstwem zorganizowanym"; dziś pisze się już o
"przemyśle zakłamywania". Sytuacja ta nakłada na dziennikarzy katolickich
obowiązek szczególnej dbałości o wiarygodność przekazywanych słów i obrazów. Aby
odważne dawanie świadectwa prawdzie pomogło innym zrozumieć słowa Chrystusa:
"Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8, 32), i poddać się ich wpływowi,
który czyni człowieka wewnętrznie przejrzystym i prawdziwie wielkim.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl