M. Jach: Bez wiodącej roli Stanów Zjednoczonych nie uda się wynegocjować na Ukrainie takiego pokoju, który by gwarantował spokój na co najmniej kilkanaście lat
Bez wiodącej roli Stanów Zjednoczonych (jestem o tym głęboko przekonany) nie uda się wynegocjować na Ukrainie takiego pokoju, który by gwarantował spokój na co najmniej kilkanaście, może nawet więcej lat. Mam nadzieję, że rozmowa gen. Keitha Kellogga z panem prezydentem Andrzejem Dudą rozjaśni i rozszerzy wiedzę Amerykanów. Myślę, że rząd Stanów Zjednoczonych i prezydent Trump rozumieją, że mają przyjaciół w Polsce i to ludzi, którzy mają bardzo dobrą wiedzę o Ukrainie i o Rosji – mówił w poniedziałkowym „Polskim punkcie widzenia” na antenie TV Trwam Michał Jach, były poseł Prawa i Sprawiedliwości, były przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
W poniedziałek w Paryżu odbył się nieformalny szczyt ws. bezpieczeństwa i Ukrainy. To jeden z kroków mających doprowadzić do zakończenia trwającej niemal trzy lata wojny ukraińsko-rosyjskiej. Stany Zjednoczone, które niewątpliwie są ważnym graczem w tej kwestii, prezentują obecnie stanowisko, że wstępne ustalenia powinny być zawarte pomiędzy Rosją a Ukrainą w obecności przedstawicieli rządu USA, a późniejsze szczegóły mają być ustalane z udziałem państw europejskich.
– To jest w moim przekonaniu bardzo ciekawa ścieżka, ponieważ myślę, że przy pierwszych ustaleniach dotyczących sposobu rozwiązania, zakończenia czy przerwania tego barbarzyńskiego konfliktu na Ukrainie, w węższym gronie uda się to łatwiej przeprowadzić niż przy dyskusji większej ilości osób, tak jak to było w Mińsku. W Mińsku, po pierwszej agresji rosyjskiej na Ukrainę w 2014 r., Putin rozegrał całą Unię Europejską i osiągnął wszystko, co chciał, a Ukraina nie dostała w zamian nic – zwrócił uwagę Michał Jach.
Gość „Polskiego punktu widzenia” zaznaczył przy tym, że Unia Europejska nie ma wspólnego stanowiska dotyczącego zakończenia trwającej wojny. Przykładowo Niemcy i Francja dążą do jak najszybszego zakończenia konfliktu, żeby tylko zdjąć sankcje z Rosji i wrócić do „business as usual” z Moskwą, nie patrząc na zbrodnicze działania Kremla.
– Sądzę, że bez wiodącej roli Stanów Zjednoczonych (jestem o tym głęboko przekonany), nie uda się wynegocjować na Ukrainie takiego pokoju, który by gwarantował spokój na co najmniej kilkanaście, może nawet więcej lat – podkreślił były poseł PiS.
Fakt, że szczyt ws. bezpieczeństwa odbył się w Paryżu, a nie w Warszawie (za czym przemawiałaby polska prezydencja w UE i wiodąca rola naszego kraju w pomocy Ukrainie, szczególnie na początku wojny) stanowi kolejną szansę zaprzepaszczoną przez Donalda Tuska. Zdaniem Michała Jacha obecny premier nie ma swojego zdania i zawsze występuje jako poplecznik zachodnioeuropejskich elit rządzących. Sam szczyt – zdaniem byłego przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony Narodowej – nie ma większego znaczenia.
– Przypomniały mi się czasy komuny. Jak się robił problem, to co najpierw robiono? Zbierał się Komitet Centralny PZPR. Tutaj też się zbiorą, pogadają, rozjadą. (…) Nie wierzę, że tam podejmą jakąkolwiek istotną decyzję czy w ogóle jakiekolwiek – choćby wstępne – ustalenia – powiedział gość „Polskiego punktu widzenia”.
W programie poruszono też kwestię tego, że Amerykanie za czasów administracji Donalda Trumpa w widoczny sposób zasięgają rady Polski w sprawie Rosji. Dziś dojdzie do spotkania Andrzeja Dudy z wysłannikiem prezydenta USA ds. Ukrainy, gen. Keithem Kelloggiem.
– Mam nadzieję, że rozmowa z panem prezydentem Andrzejem Dudą rozjaśni i rozszerzy ich wiedzę, bo przecież prezydent od początku tej wojny na całym świecie zabiega o poparcie dla Ukrainy oraz tłumaczy cele rosyjskiej polityki międzynarodowej i cele tej wojny. (…) Myślę, (…) że rząd Stanów Zjednoczonych i prezydent Trump rozumieją, że mają przyjaciół w Polsce i to ludzi, którzy mają bardzo dobrą wiedzę o Ukrainie i o Rosji. Obserwujemy ich przecież i Polska od początku wspierała Ukrainę, jeszcze grubo przed rozpoczęciem agresji rosyjskiej – zwrócił uwagę Michał Jach.
W kontekście wysiłków na rzecz zakończenia wojny na Ukrainie powraca wątek wysłania tam żołnierzy państw zachodnich, w tym Polski. Obecnie mówi się nie tyle o zbrojnym zaangażowaniu Zachodu w konflikt, co o misji pokojowej. Jeśli tak rzeczywiście będzie i wojska państwa trzecich zostaną tam wysłane, by stabilizować sytuację, a nie walczyć z Rosjanami, to – jak uważa gość „Polskiego punktu widzenia” – nie powinniśmy z góry odrzucać takiego rozwiązania (co robi obecnie Donald Tusk). Były poseł PiS wskazał, że polscy żołnierze są doświadczeni, jeśli chodzi o prowadzenie misji pokojowych.
radiomaryja.pl