Kukła Putina spłonęła przed ambasadą

"Oddajcie skrzynki, weźcie Tuska", "Mordercy!", "Chcemy prawdy!", "Rząd
pod sąd" – skandowali demonstrujący w sobotę przed gmachem ambasady rosyjskiej w
Warszawie. Protestujący domagali się oddania Polsce wszystkich istotnych dowodów
w śledztwie. Na koniec spalili kukłę premiera Władimira Putina.

– Musimy w październikowych wyborach wybrać nowy, prawdziwy polski rząd. Wtedy
śledztwo podejmiemy na nowo, winnych tragedii postawimy przed sądem i będą
ukarani – mówił do zgromadzonych warszawski radny PiS Andrzej Melak, którego
brat Stefan zginął w katastrofie smoleńskiej. – Stoimy teraz przed budynkiem
zbrodniczego reżimu Władimira Putina. Panie ambasadorze, czy pan słyszy, to jest
głos wolnych Polaków, nie tych, z którymi pan się na co dzień spotyka – wołał
Melak. – Wiemy, co się stało dziś w Smoleńsku, kiedy to pod osłoną nocy ludzie
oficera KGB Putina usunęli tablicę, tablicę mówiącą prawdę, że rok temu do
Smoleńska leciał polski prezydent wraz z delegacją po to, by uczcić rocznicę
sowieckiego ludobójstwa w Katyniu – mówił.
W ocenie Andrzeja Gwiazdy, byłego opozycjonisty, lidera Grupy Roboczej Komisji
Krajowej NSZZ "Solidarność", Rosja nadal prowadzi imperialną politykę, czego
wymiernym skutkiem była właśnie tragedia smoleńska. – Jeżeli nam zarzucą jutro w
prasie, że psujemy stosunki polsko-rosyjskie, to zaprzeczam: my psujemy stosunki
polsko-radzieckie. Jeśli poniesiemy i przesłanie, i myśl prezydenta Lecha
Kaczyńskiego, żeby Polsce przywrócić jej pozycję na świecie, a Polakom
przywrócić warunki pozwalające godnie żyć w swoim kraju, to ta krew nie będzie
przelana na darmo – mówił Gwiazda. W demonstracji pod rosyjską placówką
dyplomatyczną w sobotę wieczorem, dzień przed pierwszą rocznicą katastrofy
smoleńskiej, wzięło udział kilka tysięcy osób. Przyjechali z całej Polski. Byli
ludzie starsi, młodzi, rodziny z małymi dziećmi, przedstawiciele brytyjskiej i
francuskiej Polonii. W gmachu ambasady nie paliły się żadne światła, miało się
wrażenie, że budynek jest pusty. Mimo to otaczał go kordon uzbrojonych
funkcjonariuszy policji. – Widzi pani, boją się nawet stanąć w oknie, wyjść
przed bramę, wstyd im? Ja przyszłam tutaj zaprotestować przeciwko temu, co się
dzieje w naszej Polsce. Nasz kraj potrzebuje naszych starań, by ten rząd odsunąć
od władzy – mówi pani Małgorzata Zwierzchowska z Warszawy. Kilka miesięcy temu
przychodziła modlić się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, przed Pałacem
Prezydenckim. – Starają się nam wmówić, że żałoba się skończyła. Dla nas się nie
skończyła, modlimy się codziennie za Polskę i prosimy, by Polacy do nas
dołączali w tym miejscu wybranym przez wrażliwe polskie serca – dodaje.
Organizatorem manifestacji była akcja alternatywna "Naszość" i Poznański Klub
"Gazety Polskiej". Oprócz oddania Polsce dowodów związanych ze śledztwem, czyli
wraku samolotu i czarnych skrzynek, manifestanci żądali ujawnienia całej prawdy
o katastrofie. – Nie zgadzamy się na brak prawdy, na przemilczanie i na to, co
się stało rok temu w Smoleńsku, i na to, co działo się przez cały rok, kiedy
usiłowano zniszczyć w nas pamięć, i na to, co stało się dzisiaj, kiedy pod
osłoną nocy usunięto tablicę – mówił lider "Naszości" Piotr Lisiewicz.

My, solidarni

Autorka filmów "Solidarni 2010" i "Krzyż" Ewa Stankiewicz apelowała do zebranych
przed gmachem rosyjskiej placówki, by w dzień upamiętniający katastrofę
smoleńską przyszli przed Pałac Prezydencki i tam pozostali. – My, Solidarni
2010, nie odejdziemy stamtąd. Uważamy, że rządzą nami zdrajcy stanu i my się na
to nie godzimy – podkreślała. – Nie odejdziemy z Krakowskiego Przedmieścia,
dopóki ten rząd nie poda się do dymisji. Rząd polski, premier Donald Tusk,
dopuścił się zdrady stanu, oddając śledztwo w sprawie śmierci naszego prezydenta
w ręce Rosjan – wyjaśniała Stankiewicz. Do zgromadzonych przemawiał też poseł
PiS Stanisław Pięta oraz były szef ABW Bogdan Święczkowski. – Liczymy na to,
mamy taką nadzieję, że za kilka lat przyczyny katastrofy zostaną wyjaśnione –
wołał do zebranych. Pod koniec demonstracji pod ambasadą spalono kukłę Władimira
Putina, skandując przy tym: "Morderca!". Manifestacja zakończyła się przemarszem
pod Belweder i Pałac Prezydencki. Pod Belwederem demonstranci skandowali:
"Oddajcie skrzynki, weźcie Bronka", "Komorowski, won do Moskwy" i "Zdrajca
Polski Komorowski". Po drodze do Pałacu Prezydenckiego manifestanci zatrzymali
się pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów ze słowami: "Rząd pod sąd", "Tu
mieszka zdrajca", a także "Jutro płotki nie pomogą". Chodziło o to, iż
kancelaria premiera jeszcze przed demonstracją została otoczona barierkami,
których pilnowała policja. – Barierkami nie zasłonią się przed prawdą, widać
męczą ich sumienia – komentował pan Andrzej z Gdańska. – O ile je mają. Po co te
barierki? Czyżby rząd bał się nas, Polaków? – pytała Aneta z Katowic.
Demonstranci zatrzymali się też pod ambasadą USA, gdzie krzyczeli: "Pomóżcie
nam" i "Żądamy międzynarodowej komisji!". Następnie zatrzymali się na krótką
modlitwę przy pomniku ks. kard. Stefana Wyszyńskiego na Krakowskim Przedmieściu.
Przed Pałac Prezydencki manifestanci dotarli około godz. 21.00. Tam zapalili
znicze, część z nich się modliła. Przenieśli też krzyż, który stał na chodniku
Krakowskiego Przedmieścia od strony ministerstwa kultury, w sobotę postawiono go
na jezdni, tuż obok barierek odgradzających dostęp do Pałacu Prezydenckiego.
 

Anna Ambroziak

******************

Historia lubi się powtarzać

Z Andrzejem Melakiem, uczestnikiem manifestacji pod ambasadą rosyjską,
bratem Stefana Melaka, rozmawia Anna Ambroziak

Tysiące ludzi z transparentami stoją dziś pod rosyjską ambasadą. Chyba nie
trzeba pytać, dlaczego właśnie tutaj?

– To wieloletnia tradycja Komitetu Katyńskiego, by zbierać się właśnie w tym
miejscu, przed ambasadą sowiecką, i demonstrować przeciwko kłamstwu katyńskiemu.
Dzisiaj, po roku od tragedii smoleńskiej, możemy śmiało powiedzieć, że kłamstwo
smoleńskie dołączyło do tego katyńskiego sprzed 71 lat. Obecność tutaj tych
wszystkich ludzi pokazuje jasno, że są oni świadomi łgarstw, krętactwa i
matactwa Sowietów, których w całości popiera tzw. polski rząd. Nie tylko
popiera, ale też potwierdza je i legitymizuje. Dlatego musimy tu być, bo jedna
zbrodnia nieosądzona sprzed 71 lat i nieukarana zrodziła prawdopodobnie drugą
zbrodnię, zwaną już drugim Katyniem. Dzisiaj widzimy, że historia lubi się
powtarzać. Zobaczmy, co ludzie Putina zrobili pod osłoną nocy z tablicą
upamiętniającą ofiary tamtej tragedii! Tak jak 30 lat temu na warszawskich
Powązkach nielegalnie stanął katyński pomnik z prawdziwą datą 1940 rok, pierwszy
w Polsce postawiony przez Komitet Katyński, a który został w nocy na rozkaz
ambasady sowieckiej zagrabiony, tak dziś usuwa się tablice.

To jeszcze jedna forma upokarzania Polaków – to komentarz Zuzanny Kurtyki,
inicjatorki ufundowania tablicy.

– Całkowicie zgadzam się z panią Kurtyką. Trzydzieści lat później w Smoleńsku
tablica ufundowana przez Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010, przez osoby, których
bliscy polegli, tablica zrobiona, zawieziona i zamontowana na ich koszt – bo ani
rząd, ani prezydent nie raczyli tego miejsca uświęcić – została przez Rosjan w
perfidny sposób skradziona. Dano inną, mówiącą tylko, że tu, w tym miejscu,
zginął prezydent z polską delegacją. Bez wzmianki o tym, co robili ani gdzie i w
jakim celu ludzie ci się udawali. Co oczywiście było zaznaczone na tablicy
pierwotnej. Odbieram to jako powtórny mord na polskim Narodzie, jako policzek
wymierzony Polakom, jako naplucie im w twarz. Zażądaliśmy umieszczenia
skradzionej tablicy z powrotem. A co do tłumaczenia Rosjan, że nie było na niej
rosyjskiej inskrypcji – Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010 jest gotowe zrobić taką
tablicę i w języku rosyjskim.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl