Katolicy w stanie oskarżenia

Z Michelem de Jaegherem, dyrektorem wydawnictwa Hors Série – Le Figaro,
wiceprzewodniczącym stowarzyszenia Katolickie Odrodzenie (Renaissance Catholique),
rozmawia Franciszek L. Ćwik

Francuski historyk i politolog René Rémond w 1975 r. pisał, że wszystkie
przyczyny antyklerykalizmu zostały usunięte przez Sobór Watykański II, który
stworzył katolicyzm bardziej otwarty, tolerancyjny, podkreślający wolność
wyznania w dziedzinie religijnej. W związku z tym przewidywał zniknięcie
antyklerykalizmu. Miał rację?

– Stało się zupełnie inaczej. Zresztą sam René Rémond przyznał w eseju
opublikowanym w 2002 r., że obecnie "katolicyzm jest postawiony w stan
oskarżenia". Mówią o tym nie tylko katoliccy intelektualiści, publicyści czy
hierarchowie. W tygodniku "La Vie" Marcel Gauchet, socjolog, agnostyk, redaktor
naczelny przeglądu "Débat", jednoznacznie stwierdził, że "wspólnota katolicka
jest jedyną mniejszością prześladowaną kulturowo we współczesnej Francji".
Czterdzieści lat po Vaticanum II ataki na Kościół wcale nie ustały, a nawet się
zwiększyły, przyjmują często bardziej wyrafinowane formy od tych z XIX wieku.

Co składa się na arsenał metod walki z katolicyzmem?
– Przede wszystkim marginalizacja katolików. Środowiska lewicowe starają się
wmówić opinii publicznej, że wiara katolicka ma charakter mniejszościowy, a
chrześcijaństwo prezentuje się jako wybór życia wyjątkowego, stanowiącego
anachronizm, przeżytek przeszłości. Druga metoda polega na dyskredytowaniu
katolicyzmu, jego doktryny, historii, a zwłaszcza moralności, która jest
przedmiotem najszerzej zakrojonej operacji dezinformacyjnej naszych czasów. I
wreszcie trzeci sposób to dyskwalifikowanie hierarchii Kościoła, by przestała
jawić się jako przystań dla poszukujących dusz. Czyni się to również po to, by
odseparować od duszpasterzy także tych, którzy uważają się za chrześcijan.

Od kiedy można mówić we Francji o akcji marginalizacji katolicyzmu?
– Jej bazą jest separacja Kościoła od państwa dokonana w 1905 roku. W oparciu o
nią została przeprowadzona rygorystyczna laicyzacja instytucji publicznych.
Pozbawiła ona katolików możliwości odgrywania jakiejkolwiek roli politycznej,
zabroniła księżom nauczania w szkołach państwowych, usunęła krzyże z sądów i
wszelkie widoczne napisy w miejscach publicznych kojarzone z katolicyzmem. Akcje
te są prowadzone i kontynuowane również po Vaticanum II w innych krajach, takich
jak: Hiszpania, Włochy, Irlandia, Kolumbia, a nawet w Polsce, gdzie również
lansuje się tezę, że religia należy jedynie do sfery prywatnej człowieka.

W czym upatruje Pan główne niebezpieczeństwo takiej wizji religii?
– Ten typ postrzegania religii bywa czasami popierany przez niektórych
duchownych, którzy twierdzą, że dzięki temu cały świat współczesny dostrzeże w
Kościele "eksperta od problemów człowieka" i będzie prosił o jego zdanie. Jest
to jak najbardziej błędne założenie. Casus Francji, gdzie udało się zapędzić
Kościół do zakrystii, wskazuje, że nikt go o nic nie pyta i jest on usunięty
poza nawias debat publicznych. Ludzie wierzący nie są obecni w radiu i
telewizji. Zniknęli również ze sceny politycznej. Obecnie żadna partia nie
określa się mianem "chrześcijańskiej" i nie odwołuje się w swoim programie do
nauki Kościoła. Chadecja rozpłynęła się w partiach centrowych, które przyjęły za
"swój" laicki porządek, stowarzyszyła się z politykami jak najbardziej odległymi
od doktryny katolickiej, pokroju Simon Veil, autorki ustawy z 1975 r. o
przerywaniu ciąży.

Skoro katolików wyeliminowało się ze strefy publicznej, można teraz
kolportować pogląd, że stanowią oni bardzo znikomy procent społeczeństwa.

– I tak się czyni. W lutym 2005 r., gdy Jan Paweł II przebywał w szpitalu, we
francuskiej telewizji prezentowano Ojca Świętego jako duchowego przywódcę 5
proc. Francuzów, którzy są praktykującymi katolikami. W tym samym czasie nie
przestawano powtarzać, że islam jest dzisiaj "drugą religią Francuzów". O ile
praktykujących katolików jest we Francji od 5 do 10 proc., o tyle 90 proc.
Francuzów pochodzi z rodzin katolickich. Dla porównania 1 proc. obywateli jest
pochodzenia żydowskiego, 1,6 proc. protestanckiego i od 5 do 8 proc.
muzułmańskiego. Kłamstwo polega na tym, że w jednym zdaniu stwierdza się, iż we
Francji jest 5 proc. praktykujących katolików i 8 proc. muzułmanów.

Jednym z popularnych sposobów dyskredytowania katolików są kłamliwe
publikacje podważające dogmaty wiary. Powstają książki autorów uznanych za
autorytety naukowe, którzy w sposób fałszywy przedstawiają postacie Jezusa,
Maryi, a także całun turyński, historię Kościoła i jego rolę cywilizacyjną.

– Lista takich "dzieł" jest długa. Wymienię tylko kilka. W 1994 r. ukazała się
we Francji książka Jacques´a Duquesne´a przedstawiająca Jezusa jako kogoś, kto
nie dokonywał żadnych cudów, nie zmartwychwstał i nie miał do spełnienia żadnej
zbawczej misji. Autor ukazuje Syna Bożego jako człowieka pokoju, głoszącego
prawa człowieka w towarzystwie swoich licznych zwolenników, braci i sióstr.
Książka ta rozeszła się w 400 tys. egzemplarzy. Po niej ukazała się druga
publikacja tego autora dotycząca Matki Bożej. Podważono w niej dogmaty o
Objawieniu, Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu. W 2005 r. pojawiła się
książka "Traktat ateologii" Michela Onfraya, samozwańczego filozofa i erotomana,
która głosi m.in., że korzenie antysemityzmu znajdują się w 250 otwarcie
antysemickich fragmentach Ewangelii. Autor twierdzi, że Kościół zawsze popierał
wszystkie totalitaryzmy i wszystkich dyktatorów, a Jan Paweł II jest
odpowiedzialny za ludobójstwo Tutsi w Rwandzie. "Dzieło" Onfraya było jednym z
największych sukcesów księgarskich w 2005 r. (ponad 100 tys. sprzedanych
egzemplarzy).

Kościół w swojej historii zawsze miał wrogów i musiał stawiać czoła
przeciwnikom.

– Dawniej antychrześcijańskie publikacje np. Woltera, Ernesta Renana czy
Salomona Reinacha adresowane były do ludzi wykształconych, do elity, którą można
nazwać burżuazją wolteriańską. Była ona zwalczana przez silny Kościół
dysponujący dużymi środkami. Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Zdecydowana
większość czytelników Jacques´a Duquesne´a nie uczyła się katechizmu. Jego
książka jest dla nich pierwszym kontaktem z chrześcijaństwem. Na Ernesta Renana
Kościół nałożył klątwę. Gdyby teraz episkopat próbował polemizować, odrzucać
publicznie tezy Onfraya, to naraziłby się wrogim mu środkom masowego przekazu,
stając się ich ofiarą. Jacques Duquesne nie jest egzegetą, ale radio i telewizja
zapraszają go jako eksperta, który komentuje informacje dotyczące życia Jezusa.

Jak historię Kościoła przedstawiają francuskie podręczniki szkolne?
– Przedsięwzięcie dyskredytowania Kościoła nie ogranicza się tylko do negowania
fundamentów naszej wiary, ale manifestuje się również w przeinaczaniu,
upraszczaniu i kłamliwej interpretacji jego historii. Dotyczy to także
podręczników szkolnych, które tak samo jak media przede wszystkim oskarżają
Kościół o rzekomo okrutną inkwizycję, obskurantyzm i antysemityzm.

Tak samo traktuje się inne religie?
– Tylko chrześcijaństwo przedstawia się w negatywnym świetle. O islamie pisze
się zupełnie inaczej. Podręcznik historii wydawnictwa Hachette do klasy szóstej
tak podsumowuje swój wykład o historii islamu: "Islam (…) dał narodziny
bogatej cywilizacji, oryginalnej i dynamicznej. W jej cieniu promieniował i
rozwijał się".

Jan Paweł II odegrał wielką rolę w obaleniu komunizmu. Czy francuskie
podręczniki o tym wspominają?

– W książkach do historii współczesnej dla pierwszej klasy gimnazjum Kościół
jest zupełnie nieobecny. W analizie upadku ludowych demokracji nie ma słowa o
Janie Pawle II, tak samo jak o historycznej roli Kościoła w Polsce.
Antykatolickim zabiegiem jest przedstawianie, wbrew faktom historycznym, Papieża
Piusa XII jako antysemity. Pisałem o tym szeroko w "Le Figaro", obalając te
kłamliwe twierdzenia. Celem tej propagandy jest przedstawienie obecnych
hierarchów Kościoła jako ludzi, którzy nie mają moralnego prawa do
reprezentowania katolików.

Śmierć Jana Pawła II i jego pogrzeb odbiły się szerokim echem także we
Francji.

– Tak, ale chodziło tu tylko o spektakl, na którym można zarobić. Spekulacje o
zbliżającym się konklawe były na poziomie "Kodu Leonarda da Vinci". Po wyborze
na Stolicę Piotrową Benedykta XVI nad Sekwaną Kościół stał się przedmiotem
ujednoliconej krytyki, która przedstawiała go jako "pancernego Papieża", członka
Hitlerjugend, integrystę, przeciwnika postępu w Kościele. Cały czas jesteśmy
świadkami ataków na Papieża, bo sprzeciwia się antykoncepcji, nie chce
zniesienia celibatu i jest "wrogi" homoseksualistom.

Celem jest zniszczenie tradycyjnej, katolickiej moralności, która powinna
jawić się w zepsutym społeczeństwie jako skandaliczny, odrzucany przez niego
wymóg?

– Tego typu program został opracowany już ponad sto lat temu w tajnych
dokumentach masońskich. Czytamy w nich: "Zasadniczą sprawą jest odizolowanie
człowieka od jego rodziny, by pozbył się swojej moralności. Kiedy wpiszecie w
pewne dusze niechęć do rodziny i religii, to już nie trzeba, by były one
formalnymi członkami naszej loży. Zostało zdecydowane przez naszych doradców, że
nie chcemy już więcej chrześcijan: nie czyńmy z nich męczenników, tylko
przedstawiajmy ich jako ludzi zdeterminowanych przez pięć zmysłów. (…) Aby
zniszczyć katolicyzm, trzeba zacząć od zniszczenia kobiet. Skoro obecnie nie
możemy moralnie zniszczyć kobiety, to postarajmy się ją przeciwstawić
Kościołowi, bo najlepszą metodą uderzenia w Kościół jest zepsucie w nim samym".
Tego typu program jest aktywnie realizowany w zachodnich społeczeństwach od lat
sześćdziesiątych. Potwierdza to mason, były prezydent Valéry Giscard d’Estaing w
książce "Demokracja francuska". Pisze, że rewolucja kulturowa we Francji obaliła
wszystkie struktury: rodzinę, szkołę, uniwersytet, Kościół, moralność.
Rezultatem tego, według byłego prezydenta, jest ogromny postęp. "Nigdy
wcześniej, oprócz pierwszych dni rewolucji francuskiej, nie przebyto tak szybko
wielkiej i ważnej drogi" – stwierdził Giscard d’Estaing.

Jak katolicy mogą zatrzymać ten destrukcyjny proces?
– "Przyszłość was nauczy – pisał Charles Péguy – że nie wystarczy, niestety, być
katolikiem. Trzeba jeszcze ponadto każdego dnia podejmować wysiłek, by wyrwać
przyszłość z teraźniejszych tyranii". My we Francji w czasie ostatnich
czterdziestu lat przegraliśmy prawie wszystkie batalie. Jako katolicy jesteśmy
izolowani, ośmieszani, karykaturowani i podzieleni. Ale musimy kochać te
wyzwania, bo znosimy je dla Chrystusa. Wiemy, że wszystko jest dla Boga możliwe.
Nie możemy się zniechęcać, ale musimy kontynuować wzmacnianie chrześcijaństwa
tam, gdzie to jest możliwe: w parafii, szkole, we wspólnotach religijnych, w
rodzinach, przedsiębiorstwach, partiach politycznych. Musimy bronić Świętego
Kościoła Rzymskiego przed jego wrogami. Wychowywać dzieci na prawdziwych
świadków Chrystusa. Pragnąć dawać Kościołowi powołania do stanu duchownego i
akceptować je, kiedy pojawią się w naszych rodzinach. Powinniśmy być blisko
księży i wspierać ich w obliczu wrogiego świata. Naszym obowiązkiem jest
tworzenie i wzmacnianie instytucji katolickich. Musimy oczekiwać dnia, który Bóg
wybrał do rozwiania złych wiatrów historii, świadomi, że końcowe zwycięstwo
będzie Jego, bo nam to obiecał.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl