Dał nam pasterzy według swego serca (Jr 3, 15)

Najdostojniejsi Księża
Kardynałowie, Biskupi.
Czcigodni Bracia
Kapłani.
Przewielebne Siostry.
Wszyscy – Kochani moi!

To dla mnie wielki honor i łaska,
że mogę wobec Dostojnych
myślą i
słowem wskrzeszać
ponadwiecznych
właśnie tu, w katedrze warszawskiej,
o
której z dumą mogę mówić:
Tu jest moje Betel.

Bojaźnią przejmuje mnie to miejsce.
Tu jest dom Boży i brama
niebios!
(Rdz 28, 17)
Tu jest moje Betel.

Jakże miłe są przybytki Twoje,
o Zastępów Panie!
Dusza moja za
nimi
tęsknić nie przestanie,
bo ciało moje
i każde drgnienie serca
mego
rwą się do Ciebie – Boga Żywego.

Przecież wróbelek znalazł sobie
mieszkanie
i jaskółka, gdzie by złożyła
pisklęta swoje,
a ja wciąż biegnę przed Twoje ołtarze,
Królu mój i Boże!
(Ps 84)

Tu jest moje Penuel.
Bo tu walczyłem z Bogiem.
Nie puszczę
Cię,
dokąd mi nie pobłogosławisz!
I błogosławił mi nic nie mówiąc.
Tu
jest moje Penuel,
bo widziałem Boga twarzą w twarz,
On ocalił mi życie
(Rdz 32, 30-31).
Tu walczył Dawid z Goliatem,
tu zawsze do
wroga
strzelali z brylantów (S. Pigoń).
Warszawo, Ty moja
Warszawo!
Moje święte Jeruzalem!
Ty zabijasz proroków
i kamienujesz
tych,
którzy do ciebie są posłani.
Ile razy chciałem zgromadzić
syny
twoje,
jak kokosz gromadzi pisklęta
pod skrzydła,
a nie chciałaś.

Oto teraz zostanie dom wasz pusty.
Przyjdą nieprzyjaciele,
otoczą cię
wałem
i nie zostanie z ciebie
kamienia na kamieniu,
boś nie
poznało
czasu twego nawiedzenia (Mt 23, 37).

Obyś już, Jezu,
nigdy nie płakał nad miastem,
nad Warszawą, nad
nami.
Przecież wiesz, że losem naszym jest
strzelać do goliatów –
brylantami.

Która jesteś nad czarnym lasem
blask – pogody słonecznej
Kościół,
nagnij pochmurną broń naszą,
gdy zaczniemy walczyć
miłością
(K.K. Baczyński).

Teraz niech będzie cisza,
cisza serca,
cisza słów,
bo już wszystko
zostało powiedziane,
a tyle jeszcze do zrobienia,
ciszo Boża!
O,
nieskończona jeszcze dziejów praca.
Nie przepalony jeszcze glob sumieniem
(C.K. Norwid).

Więc niech mówią wieki.
Dam wam pasterzy
według mego serca (Jr 3,
15).
I wam wyrwę z ciała serca kamienne,
a dam wam serca żywe (Ez 11,
19).

Bo mocen jest Bóg
nawet z wyschniętych kości
wskrzesić sobie naród
doskonały
(Ez 37, 1-14).

Bóg wierny obietnicom
dał nam kapłanów, pasterzy,
którzy troszczyli się
o karmiące,
a jagnięta na rękach nosili.

To właśnie w tej katedrze
wobec króla i senatorów
jezuicki prorok z
Grójca
ksiądz Piotr Skarga wołał:

Jeśli zapomnę ciebie, Ojczyzno moja,
moje święte Jeruzalem,
niech
uschnie moja prawica,
niech język przyschnie
do mego podniebienia.
A
Ty, Boże na niebie,
zapomnij o mnie!

Jakoż najmilejszej matki swej
miłować i onej czcić nie macie,
skoro was
urodziła, wychowała
nadała i wyniosła…
Od tej matki dobrodziejstwa
i
upominki macie.
Ona was wiary świętej katolickiej
dochowała.
Do tego
czasu kapłany wam,
biskupy i duchowe pasterze daje.
Ona wszczepiła tu
ołtarz służby Bożej
i stara się, abyście nie byli bez kapłana,
bez
ołtarza, bez nauki i bez Boga,
jako się to innym narodom przydało.

Gdy okręt tonie,
a wiatry go przewracają,
głupi tłomoczki swoje
i
skrzynki opatruje
i na nich leży,
a do obrony okrętu nie idzie
i
mniema, że się sam miłuje,
a on się sam zgubi…
Gdy okręt obrony nie
ma…
zatonie,
a w nim i my wszyscy poginiemy
(ks. P.
Skarga).
Prorocy widzą daleko.
Paliła się Rzeczpospolita na
rubieżach.
Wojny z Turkami i Kozakami
wewnątrz rokosze, zrywane
sejmy,
zgubne liberum veto.
Polska nierządem stała!
Zbliżało się
najgorsze.

Jeszcze tylko Wiktoria Wiedeńska
i ostatni błysk polskiego oręża,
gdzie
król przybył, zobaczył,
a Bóg zwyciężył,
przez modlitwę ojca
Papczyńskiego
i ojca Marka d’Aviano – kapucyna,
dziś już
błogosławionego.

Nie pomogła też światła
i postępowa Konstytucja 3 Maja
króla Stanisława
Augusta
Poniatowskiego,
Ignacego Potockiego
i ks. Hugona
Kołłątaja.
Przyszły rozbiory.
Rozdrapali Polskę sąsiedzi.
Zrywał się
Naród
w Insurekcji Kościuszkowskiej,
w Powstaniu Listopadowym,
ale były
to rozpaczliwe zrywy.
Przyszły represje.
Najszlachetniejsi synowie zesłani
na Sybir,
inni poszli na tułaczkę
w Wielkiej Emigracji,
ale wszędzie
byli kapłani.
Semenenko, Kajsiewicz, Jański.
Polska
zmartwychwstanie,
bo Chrystus zmartwychwstał!
W tej niewoli powstały
wielkie dzieła
polskiego romantyzmu, dzieła
Mickiewicza, Chopina,
Słowackiego, Norwida, Krasińskiego.

Maryjo, o Twej Korony
prosim zmartwychwstanie!
I niech się litość Syna
Twego stanie…
Od Góry Jasnej ku biegunom nocy
i Elloi lamma wołamy:
Pomocy!
(C.K. Norwid).

Tak nas powrócisz na Ojczyzny łono.
Tymczasem przenoś moją
duszę
utęsknioną
do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych (A.
Mickiewicz).
Bóg swój lud ocalił przez Tę,
co Jasnej broni
Częstochowy
i w Ostrej świeci Bramie (A. Mickiewicz).

W tej atmosferze dojrzewał
do kapłaństwa
Zygmunt Szczęsny Feliński z
Wołynia,
matematyk, humanista.
Na Sorbonie zaprzyjaźnił się z Juliuszem
Słowackim.
Od niego usłyszał zaklęcie:

Polsko, póki Ty duszę anielską
będziesz więziła w czerepie
rubasznym,
póty kat będzie rąbał Twoje cielsko,
póty nie będzie Twój miecz
zemsty strasznym.

Polsko, wszak myśmy z Twego zrobili nazwiska,
Pacierz, co płacze, i
piorun, co błyska
(J. Słowacki).
Słowacki umierał na rękach Zygmunta
Szczęsnego.
A ten, gdy wrócił do Polski w 1851 r.,
wstąpił do seminarium w
Żytomierzu,
po roku wysłany do Petersburga,
a w 1862 r. Pius IX mianował
go
metropolitą warszawskim.

Warszawa jest podejrzliwa.
Nasz to człowiek czy cara?
Powstanie
Styczniowe dogorywa.
Na cytadeli powieszono
Romualda
Traugutta.
Represje.
Nowe zsyłki na Sybir.
Boże! Tam była
moja matka!

Panie w Warszawie
chodzą w czarnych strojach
na znak
żałoby.
Upomniał się arcybiskup o wolność
Warszawy i Polski.

Księże Arcybiskupie!
Car Ci tego nie daruje.
Nie darował.
Szczęsny
został zesłany do Jarosławia nad Wołgą,
potem do Dźwiniaczki,
bez
możliwości powrotu do Warszawy.
Umarł na wygnaniu,
w Krakowie w 1895
roku.
Jego duchowe córy
– Siostry Franciszkanki
Rodziny Maryi –
sprowadziły Jego ciało
do warszawskiej katedry w 1921 roku.
Dziś już
święty.

Szczęsny Święty!
Ładny jest Twój domek na Żelaznej.
Parva sed
apta.
Tam do sióstr przychodzą teraz dzieci
w kwiaty wystrojone
i
śpiewają Matce Bożej
Chwalcie łąki umajone.
Więc niech uproszą
za Twą
przyczyną,
by Polska była
szczęsną rodziną.

Osierocona Warszawa
przejęta pracą organiczną
i pracą u
podstaw
stawała się miastem pałaców
i miastem biedoty
na Powiślu,
Czerniakowie i na Pradze.
Miastem Wokulskich, Lalek, Rzeckich.
Potrzebni
byli nowi Baudainowie
nowi święci Hoffauerzy.
Więc byli: ks. Jan
Siemiec,
ks. Ignacy Kłopotowski,
ojciec Anicet kapucyn.

14 września 1913 r. odbył się ingres
nowego metropolity
warszawskiego
Aleksandra Kakowskiego
później kardynała
i Prymasa
Królestwa Polskiego.

Operari sperare!
Działać i ufać!
Wielki mąż stanu,
konsekrator
nuncjusza Achillesa Rattiego.
Konsekrował 50 nowych kościołów
w
archidiecezji warszawskiej.

W roku 1920 razem z nuncjuszem
modlił się przy kolumnie
Zygmunta:
Święty Boże, Święty mocny…
Od powietrza, głodu, ognia i
wojny
Zachowaj nas!
Kapłani udzielali warszawiakom
generalnego
rozgrzeszenia,
bo jutro będzie rzeź!
Wielki kardynał nie opuścił
Warszawy,
aż stał się Cud nad Wisłą.

Po tamtej stronie Wisły pod Radzyminem
był ks. Ignacy Skorupka,
poszedł
z chłopcami gimnazjów
warszawskich
bronić Warszawy.
Za Boga i
Ojczyznę!
I poszli.
Nie zauważyli, że się ksiądz potknął.

Na drugi dzień po bitwie
znaleziono ciało księdza
wśród niezebranych
snopów pod
Ossowem.
Był w komży, w fioletowej stule,
miał krzyż w
ręku.
Za Boga i Ojczyznę!

Kardynał Kakowski zmarł w 1938 r.
Prosił, aby go pochować na
Bródnie
wśród ubogich, tam, gdzie spoczywają
Judymy, Siłaczki,
Anielka,
Jaś, co nie doczekał, Antek,
Janko Muzykant
i Sierotka
Marysia.

Księże Kardynale,
największy wzrostem
wśród Kolegium
Kardynalskiego.
Czy wiedziałeś 3 stycznia 1926 roku,
gdy konsekrowałeś
syna ziemi śląskiej
na pierwszego biskupa katowickiego
Augusta Hlonda, że
konsekrujesz
swego następcę i Prymasa Polski?
Pewnie tak,
bo wielcy
widzą daleko.

24 czerwca 1926 r. biskup August Hlond
zostaje arcybiskupem
gnieźnieńsko-
-poznańskim.
Prymasem Polski,
a w rok później
kardynałem
Świętego Kościoła rzymskiego.

Księża Chrystusowcy – synowie
wielkiego Prymasa.
Księża Salezjanie –
bracia wielkiego
kardynała,
teraz Wam oddaję głos,
bo Wy wszystko
wiecie
i powiecie nam uczenie,
na uroczystej sesji naukowej,
w Roku
Kapłańskim
o posłudze i nauczaniu,
wielkiego kapłana – kardynała Augusta
Hlonda.
Ja zostawię sobie tylko dwa wydarzenia z Jego życia:
ingres
i
Jego odejście,
bo próbą wielkości jest śmierć.

Tymczasem gromadzą się
czarne chmury nad Polską.
Pogasły nam wszystkie
gwiazdy.
Ogłaszam alarm dla Warszawy!!!
Westerplatte.
A więc
wojna!
Każdy dom
i każda kromka chleba
stały się ogniem
i miłość
śmiercią się stała.

Szarża pod Kutnem.
Bitwa nad Bzurą.
Kapitulacja.
Obozy
zagłady.
Pawiak.
Wisło, pamiętasz?
Piasku, pamiętasz?
Lesie,
pamiętasz?

Umierała Warszawa.
Runęła warszawska katedra.
Siostry sakramentki
zginęły
pod gruzami swego kościoła.
Oni wszyscy
szli na śmierć po
kolei
jak kamienie przez Boga
rzucane na szaniec (J. Słowacki).

Zostali kapłani:
ksiądz Marceli Godlewski bronił dzieci
żydowskie.
ksiądz Roman Archutowski – bronił
seminarium.
ksiądz Edward
Detkens – bronił studentów u Świętej Anny.
ksiądz Józef Stanek „Rudy”
nie
przepłynął na drugi brzeg.
Powieszony na szubienicy.
„największy z
bandytów”.
A takich były tysiące.

Matko Boska Łaskawa,
z gniewu Bożego złamanymi strzałami,
ocal nas i
zmiłuj się nad nami.
Czarna Cudzoziemko
z Krakowskiego
Przedmieścia,
broniąca Warszawy nocami,
módl się za nami (ks. J.
Twardowski).

Matko Boska AK
z biało-czerwoną opaską.
Warszawska Pieto,
Twój Syn
też miał ranę w sercu,
ale był namaszczony przez kapłana
z rannymi
Warszawy.

Zanim padłeś, jeszcze ziemię
przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula,
synku,
czy to serce pękło? (K.K. Baczyński).

Pękło,
bo miłość w ludziach
śmiercią się stała (K.K. Baczyński),
a
podwórko każde było cmentarzem
i ksiądz z brewiarzem, i egzekwiami,
i z
prośbą ludzi:
Słuchaj, Jezu, jak Cię błaga lud!
O Jezu, pociesz
nas!
Warszawo, pamiętasz?

Teraz kamienie wołać będą!
Imiona tych kapłanów,
co wiarę mieli
mocniejszą od śmierci,
czytajcie na tablicy katedry
i wśród 108
błogosławionych,
to ci, co wybielili swoje szaty
we krwi Baranka
i
przyszli z wielkiego ucisku (Ap 7, 14).
A z wyżyn Watykanu
28 września
1939 r.
wołał do nas Prymas Polski:
Nie zginęłaś, Polsko!

W wigilię Bożego Narodzenia
mówił do nas Prymas Polski:
Wilia, polska
wilia…
na pobojowiskach,
wśród grobów i gruzów,
wilia w obozach i
więzieniach
na wygnaniu,
wilia wydziedziczonych,
w głodzie i
strzępach,
wilia bez kościoła,
bez pasterki i kolędy
bez wigilijnego
stołu… (1939 r.).

Życzę Polsce,
by wśród cmentarzysk kultury
Polska była ostoją
prawdy,
cnoty i swobody,
wzorem twórczego wysiłku,
postępu i
pomyślności…
Niech w sercach polskich
mieszka Słowo, które Ciałem się
stało
i niech będzie po wieki
nowych dziejów Rzeczypospolitej
Panem i
natchnieniem (1946 r.).

W dniu 30 maja 1946 r.
Warszawa witała Prymasa Polski.
Warszawa nie
lubi obcych!
Tym razem witała z płaczem radości.
Arcybiskup Antoni
Szlagowski,
rektor Uniwersytetu Warszawskiego,
iście cycerońską
mową
witał w prokatedrze arcybiskupa
gnieźnieńsko-warszawskiego
Prymasa
Polski:

Interrex in aeternum vive!
Haec est dies, quem fecit Dominus,
exultemus
et laetemur in ea…
(Ps 117, 2).

Dziś Warszawa stała się stolicą Prymasa,
całej niepodległej
Polski…
Dziś swą arcypasterską osobą
pobratał On Gniezno z
Warszawą.
Dziś Śląsk z Warszawą spowinowacił…
i tę swoją śląską tężyznę
duchową
przynosi ze sobą do Warszawy…

Ciebie więc czekamy.
Odnowicielu nasz!
Pracowniku doświadczony
i
niezmordowany!
Przez Ciebie odbudowane będą
pustki kościołów
naszych…
i nazwą Cię Budowniczym Pańskim.

Przez Ciebie, Eminencjo,
przez Twą purpurę rzymską
zbliżyliśmy się do
odwiecznego
majestatu papieskiej dostojności…

Godzi się nam dziś, w Warszawie,
rzec do Ciebie,
Wasza Prymasowska
Mość,
Interrex in aeternum vive!
Amen
(ks. abp A. Szlagowski, 30 V 1946
r.).

21 marca 1948 r.
Prymas A. Hlond przewodniczył
procesji z kościoła
seminaryjnego
do katedry.
Warszawa z Prymasem niosła krzyż,
cudowny
krzyż,
do kaplicy Baryczków.

Bez krzyża,
bez Alej Jerozolimskich,
bez placu Trzech Krzyży,
bez
kościoła Świętego Krzyża,
bez kolumnady Zygmunta z krzyżem
nie ma
Warszawy!

A już w październiku tegoż roku
w szpitalu u Elżbietanek na
Mokotowie
umiera Prymas.
Co się stało?
Siły diabelskie mnie
powaliły,
Bo teraz toczy się walka szatanów.

Nil desperandum!
Nihil desperandum!
Zwycięstwo przyjdzie
i będzie to
ostatnie zwycięstwo,
a będzie to zwycięstwo Maryi.

Dzień dobry!
Panowie doktorzy,
co wy powiecie
po mojej
śmierci,
na co ja umarłem?
Co podacie ludziom
jako powód mojej
śmierci?

Dzisiaj jest 22 października,
Matki Boskiej Dobrej Śmierci.
Proszę
zatelefonować do seminarium
i poprosić kleryków,
by się modlili za
konających…

Słyszę śpiew.
Już śpiewają.
Otwórzcie drzwi, żebym lepiej
słyszał.
Miserere mei, Deus!
Była godzina 10.30, 22 października 1948
r.
Interrex in aeternum vive!
Teraz grozą powiało.

Na razie pochowajcie mnie gdziekolwiek,
a potem znajdźcie jakiś skromny
kącik
w katedrze św. Jana
i tam złóżcie me szczątki.
Chciałbym być
pochowany w Warszawie,
dlatego że jestem pierwszym Prymasem,
który
przyszedł do Warszawy.

Ecce sacerdos Magnus!
Oto kapłan wielki,
który za dni swoich
podobał
się Bogu.
Salezjanie Czcigodni,
Chrystusowcy Kochani!
Czy powiecie
kiedyś światu,
dlaczego umarł Wasz Ojciec i Brat?
Powiedzcie!
Napiszcie
przy grobie
Sługi Bożego Augusta Kardynała Hlonda:
Exoriare aliquis
ex
ossibus nostris
maior!
I dał Bóg Warszawie
największego z
wielkich,
Prymasa Tysiąclecia
Stefana Kardynała
Wyszyńskiego
niekoronowanego Króla Polski.
Ten, który carom
ośmielił
się powiedzieć:
Non possumus!

Nie byłoby na Stolicy Piotrowej
tego Papieża Polaka,
gdyby nie było
Twojej wiary,
niecofającej się przed więzieniem
i cierpieniem,
Twej
heroicznej nadziei,
Twego zawierzenia Matce Kościoła,
gdyby nie było
Jasnej Góry
(Jan Paweł II).

Prymasie Tysiąclecia.
Bóg w majestat Cię przyodział.
W tej katedrze
brzmią jeszcze
Twoje słowa:
Gdy będę w więzieniu,
a powiedzą Wam,
że
Prymas zdradził sprawy Boże
– nie wierzcie,
że Prymas ma nieczyste
ręce
– nie wierzcie,
że Prymas stchórzył
– nie wierzcie,
że Prymas
działał
przeciwko Narodowi i Ojczyźnie
– nie wierzcie!
Kocham Ojczyznę
więcej
niż własne serce.
A ja czuję od święceń
ciepło Twoich rąk.
i
trudne promitto.
Przyjdą nowe czasy,
wymagają nowych świateł,
nowych
ludzi, nowych mocy.
Bóg je da w swoim czasie.
Kiedy?
Patrz, już jest
dwóch Prymasów.
Czekamy na trzeciego.
O tempora!
A miał być
primus
inter pares.

Księże Prymasie!
O czym teraz myślisz
na warszawskim
pomniku?
Dlaczego wciąż klęczysz
przed Jasną Górą?
Z pokorą teraz padam
na kolana,
abym wstał silnym Boga robotnikiem.
Gdy wstanę, mój głos będzie
głosem Pana,
Mój krzyk – Ojczyzny będzie krzykiem
(J. Słowacki).

Więc wstań, teraz!
Patrz, po Warszawie chodzą
bezbożne procesje
ludzi
grzechem oszpeconych
i wołają o wolność i tolerancję.
Powiedz
im:
Wolność krzyżami się mierzy!
Wyspowiadaj i rozgrzesz ich
z Boską
tolerancją.
I ja cię nie potępiam.
Idź i nie grzesz więcej!

Wybaczcie mi, Czcigodni!
Gdy mówię o wielkich kapłanach,
o ich nauce i
posługiwaniu,
nie mogę pominąć
tych pokornych i małych.
Wikariusza z
Anina,
kapelana „Solidarności”,
księdza Jerzego Popiełuszki.
Prosty,
zwyczajny, z grzechami jak my,
a tak potwornie umęczony!

Bramy piekła z nienawiścią razem
i krew, i woda, i kłamstwo, i
zbrodnia
wyrok wydały – zabić księdza!
Boże!
Niech ta niewinnie
przelana krew bratnia
będzie ostatnia!

Jurku!
Bądź szybko świętym!
Powiedz „Solidarności” i
Warszawie
przypowieść o głupich pannach,
którym brakło oleju.

Jeszcze noszą ludzie
poświęcone sztandary „Solidarności”,
a te jeszcze
skrzydła mają,
jeszcze polskie pieśni grają.
A te skrzydła jak
sztandary
niepodległej naszej wiary
choć zmalały, spopielały,
jeszcze
siły nie straciły,
jeszcze są jak dawniej były… (E. Bryll).

Dobra jest więcej!
Miłość wszystko zwycięży!
Naucz nas walczyć
miłością,
a zło dobrem zwyciężać.

Ksiądz Twardowski
dalej na przystanku stoi.
Nauczyciel mój – Jan od
Biedronki.
Księże Profesorze, a dokąd?
Podwiozę!
Na
Powązki!
Gdzieście mnie tam zawieźli?

Spieszmy się kochać ludzi,
tak szybko odchodzą…
Aniele Boży, Stróżu
mój!
Ty właśnie nie stój przy mnie
jak malowana lala,
ale ruszaj w te
pędy…
Nie przyszedłem pana nawracać
i zwierzę panu mój sekret,
że ja,
ksiądz,
wierzę Panu Bogu jak dziecko…

Wreszcie na szarym końcu
zbaw teologów…
żeby się nie dziwili,
że
do nieba prowadzi
bezradny szczebiot wiary.

Żeby móc tak nareszcie
uprościć…
Nie wierzysz – mówiła miłość…
w
niebo i w piekło,
w diabła i Pana Boga?
Poczekaj, jak cię rąbnę,
to we
wszystko uwierzysz.

Dlaczego nie zawieźliście mnie
na Powązki do swoich?
Będę was
straszył.
O żywych nic, tylko dobrze!
Jednak jest wśród nas
jednodniowy
arcybiskup Warszawy.
Nikt nie stanął w Jego obronie,
tylko Ksiądz
Prymas.
W tej świątyni lud krzyczał:
Hańba!!!
Bóg to osądzi.

Księża Czcigodni!
Jest uroczysta naukowa sesja
w Roku
Kapłańskim.
Staną się wielkie rzeczy.
Bóg to sprawi.
A nam się tak
poplątało
to święte z grzesznym jak powróz.
Modlimy się o
powołania,
jakby Pan Bóg był winien,
że ich nie ma.
Nam nie powołań
brak,
nam brak wiary.
Bóg da świętych kapłanów.
Kiedy?
Już
niedługo,
kiedy zmądrzejemy.

Dlatego klękam u grobu
wielkich kapłanów.
Prymasa Augusta
Hlonda,
Prymasa Stefana Wyszyńskiego
i z wiarą wyznaję:

Własnego kapłaństwa się boję,
własnego kapłaństwa się lękam
i przed
kapłaństwem w proch padam,
i przed kapłaństwem klękam.
Amen.

Ks. bp Józef Zawitkowski

Kazanie wygłoszone w bazylice archikatedralnej w
Warszawie 10 marca 2010 r. na rozpoczęcie sesji naukowej w Roku Kapłańskim:
Kapłaństwo w posłudze i nauczaniu kardynała Augusta
Hlonda.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl