Czy ten kodeks nam zaszkodzi?

W proroczej książce Jerzego Orwella „Rok 1984” jedną z czołowych
instytucji ówczesnego państwa, oprócz oczywiście Ministerstwa Miłości
oferującego najwymyślniejsze rodzaje tortur i udręk, jest też Ministerstwo
Prawdy. Zajmuje się ono korygowaniem historii, to znaczy takim przedstawianiem
minionych wydarzeń, jakie akurat z jakichś względów pasuje Wielkiemu Bratu. W
tym celu Ministerstwo Prawdy sporządza nowe egzemplarze starych numerów gazet,
retuszuje stare zdjęcia i filmy, usuwając z nich osoby niewygodne, a
umieszczając te, co potrzeba, i tak dalej. Pracuje nad tym zespół
pierwszorzędnych fachowców, oczywiście pod nadzorem jeszcze wybitniejszych
fachowców z Ministerstwa Miłości, no i oczywiście samego Wielkiego
Brata.

Orwell inspirował się poczynaniami sowieckich instytucji propagandowych, ale
to były dopiero parva principia, czyli skromne początki. Mimo triumfalnego
zadeklarowania upadku totalitaryzmu coraz więcej poszlak wskazuje jednak na to,
że panowanie Wielkiego Brata wraz z jego Ministerstwem Miłości i Ministerstwem
Prawdy jest dopiero przed nami. Nie musi w tym być zresztą nic demonicznego; w
jednym z opowiadań Lema planetę terroryzuje drobny urzędniczyna w zarękawkach
tytułowany Kalkulatorem.
Pomijam już coraz bardziej oczywistą fasadowość
demokracji politycznej, która jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku zwiędła w
konfrontacji z lodowatym podmuchem globalnej strategii nuklearnej z jej
nieubłaganymi konsekwencjami dla polityki wewnętrznej, przede wszystkim w
postaci gwałtownego wzrostu politycznej roli tajnych służb. Przestały one być
„służbami”, a stały się głównymi organizatorami życia państwowego, rodzajem
kolektywnego Wielkiego Brata. Ale utrzymanie demokratycznej fasady podtrzymuje
niewolników państwa w dobrym samopoczuciu, zwłaszcza co do tak zwanej
„godności”, co ułatwia wymuszenie uległości bez stosowania terroru. W rezultacie
do dzierżenia zewnętrznych znamion władzy w charakterze Umiłowanych Przywódców
wysuwani są tuzinkowi figuranci, a to wymaga otoczenia ich tak zwaną legendą. Do
tego właśnie służą dzisiaj Ministerstwa Prawdy już bez żadnego skrępowania
uprawiające „politykę historyczną”.
Legendy mogą być oczywiście i pozytywne,
i negatywne. Na przykład Ministerstwo Prawdy od pewnego czasu forsuje czarną
legendę Jego Świątobliwości Piusa XII, że to niby nie zrobił „wszystkiego” gwoli
zahamowania masakry Żydów w Europie. Co konkretnie miałby zrobić, tego
Ministerstwo Prawdy nie wyjaśnia, ale to przecież nieważne, bo ta czarna legenda
ma służyć uzasadnieniu zatwierdzonej do wierzenia tezy, że odpowiedzialni za tę
masakrę są chrześcijanie, a konkretnie – znienawidzony Kościół katolicki.
Ostentacja i natarczywość, z jakimi pogląd ten jest forsowany, zirytowały nawet
JE ks. bp. Tadeusza Pieronka, co spowodowało niesłychaną konsternację w Salonie.
Ale to jeszcze nic w porównaniu z filmem o generale Jaruzelskim wyemitowanym 1
lutego przez państwową telewizję, z którego wynika czarno na białym, że był on
lokajczukiem moskiewskich okupantów. Tymczasem Ministerstwo Prawdy od 1981 r.
kreuje gen. Jaruzelskiego na zbawcę Narodu Polskiego. Ale generał Jaruzelski nie
jest bynajmniej zbawcą jedynym. Za drugiego zbawcę Narodu Polskiego uchodzi red.
Adam Michnik. Nic więc dziwnego, że kiedy jeden zbawca dogadał się z drugim w
Magdalence, ten wydał najwyższy rozkaz, żeby się od generała „odpieprzyć”, i to
nawet za „antysemickie czystki” w wojsku i państwie. Reakcja ze strony SLD
dowodzi, że emisja tego filmu przez państwową telewizję jest niewątpliwie
wypadkiem przy pracy spowodowanym niedociągnięciami na odcinku koordynacji, ale
w tej sytuacji tylko patrzeć, jak wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik,
łącznie z zamykaniem „stron niedozwolonych” w internecie. I słusznie, bo w
przeciwnym razie zaraz ktoś mógłby przypomnieć sobie np. list, w którym pan
prezydent Lech Kaczyński wyraża „radość” z reaktywowania w Polsce Loży Zakonu
Synów Przymierza, i cały pogrzeb na nic.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl