Czy premier wiedział o inwigilacji prezydenta

Z posłem Arkadiuszem Mularczykiem (PiS), wiceprzewodniczącym sejmowej
Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, rozmawia Paulina Jarosińska

Sprawa inwigilowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego, według rzecznika Adama
Hofmana, jest poważniejsza niż afera Watergate. Nie przesadzają Państwo trochę?

– Zgadzam się z tym całkowicie. Ta sprawa jest bardzo podobna do afery
Watergate, ponieważ wówczas była próba podsłuchiwania w siedzibie Partii
Demokratycznej, co w konsekwencji doprowadziło do dymisji prezydenta Richarda
Nixona i założenia podsłuchów w siedzibie Partii Demokratycznej. Natomiast
obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której doszło do inwigilacji prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, czyli zbierania wrażliwych danych: z kim rozmawiał, jak
długo – krótko mówiąc, jakie miał kontakty, na podstawie billingów z jego
rozmów, na podstawie BTS. Dotyczyło to również ministrów w jego kancelarii –
Władysława Stasiaka czy Andrzeja Dudy. Wszystkie zbierane w ten sposób dane
mogły być potem wykorzystywane do tworzenia siatki powiązań prezydenckich. Nie
mam wątpliwości, że pretekst, czyli stosunkowo błahe śledztwo, dało podstawę do
inwigilacji prezydenta. Należy wskazać osoby za to odpowiedzialne.

Powiedział Pan, że wiele środków, jakie zastosowano w celu znalezienia źródła
przecieku dotyczącego poufnego raportu w sprawie tzw. incydentu gruzińskiego,
było nieadekwatnych do rangi sprawy…

– Oczywiście. Przesłuchano setki osób, przeprowadzono eksperymenty przy
zastosowaniu kamer przemysłowych w urzędach administracji publicznej, zebrano
mnóstwo dowodów po to, aby ujawnić, kto dopuścił do przecieku kompromitującego
raportu dotyczącego tzw. incydentu gruzińskiego opartego notabene na tym, co
pisała prasa rosyjska. Tamta sprawa skompromitowała ABW, a obecnie po raz
kolejny kompromituje. Okazuje się bowiem, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
stosuje nadzwyczajne środki do ujawnienia sprawy związanej ze stosunkowo błahym
przestępstwem.

W porównaniu ze śledztwem smoleńskim widać, jakie jest zaangażowanie służb
podległych szefowi rządu w konkretne sprawy.

– Zostały zachwiane jakiekolwiek proporcje w obydwu sprawach. Przy śledztwie
smoleńskim nie widać przy tym w ogóle determinacji politycznej.

Czy w sprawie inwigilacji prezydenta jakąś rolę mógł odegrać premier Donald
Tusk?

– Donald Tusk nadzoruje służby specjalne, w związku z tym zasadne w pełni jest
pytanie, czy wiedział o tym, a nawet więcej – czy godził się na to. Premier
często w mediach zarzucał Prawu i Sprawiedliwości, że inwigilowało i tropiło. W
tak poważnej sprawie dotyczącej ściśle czasów jego rządów na razie nie słychać
żadnego jego komentarza.

Zwrócił się Pan do dziennikarzy, aby sami zapytali premiera o jego związek z
tą sprawą. Czy widzi Pan szansę na to, aby podjęli się tego zadania?

– Dziennikarz ma obowiązek stosować te same standardy wobec wszystkich
polityków, niezależnie od partii. Jeśli tak przerażała ich rzekoma inwigilacja
za czasów Prawa i Sprawiedliwości, to tym bardziej powinni zająć się realnym
podejrzeniem o nią pod rządami Donalda Tuska. Chodzi tu przecież o inwigilację
najważniejszej osoby w państwie.

Przy obecnym układzie koalicyjnym i właściwie pełni władzy PO, bez nacisku
medialnego, pytania do premiera mogą pozostać w próżni.

– Presja medialna jest potrzebna. Jednak wiemy, że wiele zależy od naszych
kroków. Zamierzamy oddać sprawę do prokuratury, do Biura Bezpieczeństwa
Narodowego, do rzecznika praw obywatelskich, jak również do sejmowej Komisji
Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Komisji do spraw Służb Specjalnych.
Złożymy również wniosek o specjalną debatę parlamentarną w tej sprawie.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl